Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 248001
Komentarzy: 6501
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 18 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

26 września 2022 , Komentarze (3)

Nie pisałam długo, bo jakoś tak zeszło. Grzyby były i to całkiem ładny zbiór, biblioteka była, zamiast Sopotu  było Orłowo i molo oraz Park Kolibki. Pogoda jaka jest każdy widzi, nie było okazji do dłuższych wędrówek. Kina też nie było, bo nic interesującego. Czas zleciał i tyle. Dziś szczepiliśmy się p-ko grypie, to dobra pora, bo sezon tuż tuż. Odwiedziliśmy moich na cmentarzu, postawiłam im kolorowe wrzosy, barwy naturalnej, bo są i farbowane ohydy.Potem większe zakupy spożywcze, lodówka świeciła pustkami. Z tej okazji gotuje krupnik na jutro, na skrzydełkach i kaczych żołądkach. W domu pachnie i ślinka leci. Zaczytywałam się seria o komisarz Lenie Rudnickiej Kingi Wójcik, szybko szło. Jakoś te bardziej infantylne powieści mnie nie pociągają.Na koniec listopada zarezerwowaliśmy sobie leczniczy pobyt w Inowrocławiu, na tydzień, z 4 zabiegami co dnia. Pogoda będzie już licha, ale nie ona tam będzie ważna.  Wczoraj syn wrócił z Rzymu, jego miłość do Italii i pasty wzmogła się , czemu się nie dziwię. Panicz zadowolony, aż wzdychał z rozkoszy. Dziś już jest w pracy, ale z pewnością jeszcze pod powiekami nosi te obrazy nie tak dawno oglądane.  Sfinansowaliśmy ten wyjazd, bo to na zaległe 40 urodziny, cieszę się, że tak to wypadło. A że zazdroszczę , nic dziwnego, bo italofobem jest i tyle.  Na jutro zapowiadana jest pogoda pochmurna, ale bez deszczu. Ponieważ dziś nabyła na hali rydze ( usmażyłam je na maśle klarowanym , do tego grzanka, pycha), nabrałam ochoty na jeszcze jedna wizytę w lesie.  Może sie uda? A, zapomniałam, słodycze odstawiłam prawie zupełnie. To prawie to dzisiejszy kisiel ugotowany  z żurawiny i startego jabłka. Waga daje znać, że to słuszna decyzja. 

18 września 2022 , Komentarze (4)

Beata Rybotycka tak śpiewa o śniegu na mojej ulubionej płycie  z kolędami . Tak to mi się skojarzyło z deszczem, który za chwile lunie  z nieba, bo za oknem robi sie coraz bardziej czarno. Na szczęście my już po  niedzielnym spacerze. Dziś spokojnie jest i bezwietrznie, nawet miejscami  za ciepło było. Mąż wrócił do domu mokry pod plecakiem, ja także.  Byliśmy na lodach , być może ostatnich jedzonych na zewnątrz. Na bulwarze sporo ludzi, bo to dzień wolny, mieszkańcy Gdyni lubią siedzieć  w kafejkach przy plaży. W oczekiwaniu na deszcz planuję zajęcia na kolejny tydzień. Wyszło mi kino, grzyby, duży market po zakupy, Sopot, biblioteka. W naszym wieku i przy dolegliwościach męża takie plany są realne i optymalne. Dziś na obiad pieczony kurczak, niedzielne danie, do tego buraczki  i tyle.  Wczoraj syn dzwonił, że wrócił zdrowo z Warszawy, dziś zadzwoni z relacją. Był zadowolony i usatysfakcjonowany, to ważne. We wtorek leci do Rzymu, oby załapał się na przyjemna pogodę. Oooo, zaczęło padać! Cóż, popołudnie i wieczór będzie spokojny, przy lekturze  i herbacie. Wczoraj oglądaliśmy na Netfliksie film włoski " Chłopcy z katolickiej szkoły" oparty na prawdziwych wydarzeniach. Koszmarne przeżycie, bo tak brutalna historia. Potem sen jest nijaki. Spokój i cisza. Moja duża skrzynia zakupiona na balkon sprawdza się doskonale jako miejsce przechowywania także produktów spożywczych np. w słoikach, ziemniaków, cebuli, buraków. Mam jeszcze miejsce w garażu, ale balkon bliżej. Zaczełam myśleć o przyszłorocznych wojażach. To sie robi obsesyjne!

16 września 2022 , Skomentuj

dziś piosenkę harcersko-obozową pt. " Jak dobrze nam". Piękna jest, tak cudnie zachwala naturę, wędrówki, spoglądanie w niebo.  I od razu stanęły mi przed oczami dwie sytuacje: 1/ oglądanie spadających gwiazd  na łące obok naszego domku letniskowego. Zabraliśmy ze sobą kawałek brezentu, koc, dwa kieliszki i butelkę wina. Ogrom nieba porażał , ciemno wokół było niesamowicie i człowiek od razu czuł się pyłkiem na świecie.

2/ świetliki na drzewie sąsiada. te zauważyliśmy, gdy kolejny raz próbowaliśmy złapać spadające gwiazdy. Gwiazd nie było, ale niedaleko zauważyliśmy drzewo rozświetlone "lampkami choinkowymi" koloru zielonego i białego. Początkowo śmiać się nam chciało, że ktoś latem wpadł na taki pomysł, ale po chwili zdaliśmy sobie sprawę  z tego, co oglądamy. To  zjawisko się nie powtórzyło, ale  w pamięci zachowałam jako cud natury.

No i te wspominki przydały się dziś, gdy nad morzem szaruga listopadowa, 13 stopni, wieje okrutnie i pada ulewnie zrywami. Ugotowana dziś zupa z soczewicy znalazła absolutny poklask, trafiłam  w 10. Poza tym mam łososia pieczonego, uprzednio posmarowanego musztardą + surówka z kapusty.  Potrafię sobie zagospodarować czas, nie obawiam się jesieni i zimy. Powoli rozkręcam się codziennie, po śniadaniu kawa, planowanie zakupów, przygotowanie się do wyjścia ( nie wyjdę bez makijażu i szminki, no chyba że jedziemy do lasu), zakupy ,są w taką pogodę spacerem wymaganym codziennie. Po powrocie szykowanie do obiadu, jakieś porządki, załatwianie spraw domowych przez internet, itp. Siadam właściwie dopiero po 14, do obiadu, a potem to już zajęcia własne . Czytam, słucham muzyki, w coś zagramy z mężem, czasami coś obejrzymy w Netflixie.  Na przyszły tydzień planuję kino i film " W rytmie samby". Kontaktuję się ze znajomymi, z rodziną , i tak życie płynie. Wczoraj odebrałam zdjęcia z Warszawy od syna, który bankietował w PKiN . I dobrze, teraz przecież jego pora na "zdobywanie świata".

15 września 2022 , Komentarze (2)

Ponuro dziś i chłodno, bo tylko 15 stopni przy zimnym wietrze. Dziś nałożyłam cieplejszą kurtkę, taką z cienkim polarkiem w środku. Podobno jeszcze jakieś cieplejsze dni będą. Noce przesypiam , bo chłodno. Obudził mnie  w środku nocy zapach kawy i rozmowy. To jakieś towarzystwo pod naszymi oknami  raczyło się aromatycznym napojem.  Dym papierosowy też mnie budzi, a kiedyś byłam namiętną palaczką, taką, że nawet 2 paczki pękły dziennie.  Nie wstydzę się, każdy musi sam dojść do wniosków rozsądku.  ( Są takie?!) Zaczęłam dzień od zakupów , aby zajęcia kuchenne szły bez poślizgu.  Po drodze zahaczyłam o Hebe, gdzie kupiłam ulubiony krem z zielonej herbaty.  A na obiad dziś zapowiadany wczoraj makaron z sosem grzybowym . Pycha ! Druga pycha to sos pomidorowy. Podaję składniki: cebula, czosnek, czerwona papryka, pomidory różnych kolorów i odmian, pomidory suszone, kapary,  kawałek selera naciowego,ocet balsamiczny, oregano, zielona  pietruszka ( tę dodaję właściwie do wszystkiego), sól i pieprz.  Jakie to smaczne!!!! Przygotowuję to danie z pulpetami gotowanymi lub z kotletami mielonymi najpierw usmażonymi. Nie znam osoby, która oparła się temu daniu. A jest ono świetne do odgrzania i bez problemów można podać w  kilka minut.  Gdy po śniadaniu piłam kawę ( w łóżku!) , czytałam wiadomości o tym, że mieszkańcy jakiejś miejscowości nie zostali wpuszczeni na spotkanie z Kaczyńskim.  To już przestaje być partia polityczna, to stowarzyszenie wzajemnej adoracji. Nie widzę powodu, aby państwo dotowało takie coś. Ale co ja mam do gadania! Tylko wtedy, gdy potrzebny jest mój głos. A właśnie, za chwile muszę oddać go ( głos) na propozycje do budżetu obywatelskiego. Mogę , to oddaję,  na tym polega demokracja.  Nie wieszam psów , gdy zostanie wybrany inny pomysł , bo wiem, że brałam udział w wyborze. Ta świadomość jest dla mnie bardzo ważna, bo moja młodość przypadała na lata 70-80 ubiegłego wieku. 

14 września 2022 , Komentarze (7)

Pojechaliśmy na grzyby. W lesie pusto, jesiennie, tak smutnawo się zrobiło.Ptaków prawie nie  słychać. Ludzi także  nie widać, tylko  drzewostan  coraz mniejszy. Ludzie budują się na potęgę , wycinając aż miło. Przykład Lasów Państwowych zadziałał.  Spacer rześki, przyjemny, grzybów niewiele.  Jeszcze pojedziemy, może trafią się czarne podgrzybki, może usłyszę klangor żurawi? Garnek 2 l  w połowie wypełniony już ugotowanymi grzybami w śmietanie. Przewaga kurek, kilka maślaków, kozaków, podgrzybków.  Cóż , likwidacja terenów zielonych nie sprzyja grzybom.  Jutro będzie makaron rigatoni w sosie grzybowym.  Dziś na szczęście pogoda pozwoliła wyschnąć praniu, bo następne dni będą niestety  deszczowe. Chłodno jest, w domu także, siedzę z książką pod kocem, już kupiłam wędzone kości na zupę z soczewicy, taką absolutnie jesienną. Syn dziś w Warszawie na "zlocie" socjologów,coś tam będzie przedstawiał. W polityce znów zamieszanie i  zawirowania. Nie chce się wierzyć, że ludzie u władzy mogą być tak butni, aroganccy.  Dostaliśmy rachunek za prąd, nawet mniejszy niż poprzedni, ale to za okres letni. Mało zużywamy, nie spodziewam się więc oszałamiających podwyżek.  Tegoroczne wyjazdy dłuższe raczej skończone. Jeszcze tylko wizyta w Łebie u szwagra, może jakiś weekend  w spa? Wszystko zależy od samopoczucia męża i jego ewentualnej operacji wymiany stawu kolanowego.  A natenczas szykuję się mentalnie do zmiany pory roku. Bo w szafach to prawie skończone.

13 września 2022 , Komentarze (6)

Powroty do domu są zawsze miłe, choćbym nie wiem jak wspaniale spędzała czas poza domem. Wróciliśmy w niedzielę, to był kolejny udany wyjazd. Najpierw Poznań , Muzeum Narodowe , bardzo zasobne i ciekawe. Kolejny raz zachwycałam się J. Czapskim, zamówiliśmy mini album z jego malarstwem. Świetne Muzeum Instrumentów, gdzie jednak brakowało nam  ławki, siedziska  itp. do posłuchania brzmienia instrumentów tak do syta.  Parki, skwery, ogrody poznańskie są wspaniałe. Nieciekawy architektonicznie zreplikowany Zamek Królewski  posiada dwie interesujące tablice, informujące o królu Przemyśle II , ostatnim  Piaście wielkopolskim  i o jego żonie Ryksie, królowej Polski, o czym mało kto wie. Było ciepło a nawet upalnie, apartament na Górnej Wildzie posiadał wspaniały taras, gdzie odpoczywało się znakomicie.  Zachwyciły mnie budynki tej dzielnicy, ich kunsztowne zdobienia, architektoniczne cudeńka. Budynki w większości odnowione, część czeka na swoja kolej.  Potem wyjazd w Puszczę Drawską, gdzie nawet psy właścicieli ucieszyły się na nasz widok. Przegadane godziny, wychodzone codziennie ponad 10.000 kroków, pierwsze grzyby i od razu prawdziwki, pierwszy sznur odlatujących gęsi, no i przepyszne jedzenie. Odpoczynek, reset, oddech.  Naładowaliśmy się wspomnieniami, dobrymi klimatami, już był czas na powrót.  Jeszcze dostaliśmy ogromną torbę pomidorów z działki, kształtów, kolorów i smaków różnych. A w domu od razu obowiązki, bo dużo prania, lodówka pusta, braki w bibliotecznych  książkach.  Dziś mogę powiedzie, że ogarnęłam większą część i już weszłam na tory codzienności. Dziś odwiedzone dwa cmentarze ( pojutrze 3 rocznica śmierci ojca), wczoraj była biblioteka, Lidl i okoliczny warzywniak. Dwa prania już wyprasowane w szafach, kołdry wymienione na cieplejsze, konieczne należności opłacone. Jutro spodziewam się lepszej pogody, bardziej słonecznej, bo chcemy wybrać się na grzyby. To już jesień , niestety lato odeszło chyba całkowicie.  Lubie jesień , tę kolorową, słoneczną , z odgłosami ptasich wędrówek. W domu chłodniej i sypiam lepiej. To także zasługa jesieni. 

31 sierpnia 2022 , Komentarze (4)

Uliczne wędrówki nocne skończyły się, noce są ciche i spokojne, może też za sprawą deszczu, który ostatnio nas nawiedza. Lubię jego szum za oknem, gdy leżę z książką czekając na sen.Usypia mnie ten odgłos i koi . Obsesyjnie kocham czytać i nie potrafiłabym żyć bez książek, bez muzyki i bez rozmów. Świat ma tyle do zaoferowania , jeszcze, pomimo tego, że człowiek niszczy go bez opamiętania.Rozmowa z drugim człowiekiem jest czymś fantastycznym, bo to nie tylko wymiana myśli i poglądów, ale przede wszystkim poznawanie innego spojrzenia na tą samą rzeczywistość. Podziwiam mojego syna, który potrafi ze stoickim spokojem  rozmawiać z osobami o odmiennym światopoglądzie, wyrzucającymi z siebie swoje racje. Aż tak nie potrafię, ale staram się, aby moi rozmówcy nie spowodowali  u mnie  zdenerwowania, bo to nie jest potrzebne. Unikam osób toksycznych, a znam kilka, a takie znajomości nie są mi potrzebne. To tyle w temacie innym , niż  sposób odżywiania się, chociaż i  nasza psychika ma duże znaczenie dla  funkcjonowania jelit.😉. Dziś wróciliśmy do rytmu codziennych spacerów   ustaloną przed laty trasą. Podobno systematyczność czyni cuda, mam nadzieję, że i u mnie jakieś ich symptomy się pojawią. Zjadłam owsiankę na śniadanie i znów bolał mnie brzuch. Coś w tym musi być.  Na obiad rosół i polędwiczki z pieczarkami porcja II , bo tyle tego zrobiłam.Ugotowałam na reszcie rosołu pomidorową, będzie na jutro. Za oknem widać zbliżające się chmury deszczowe , niech popada, ziemia tego potrzebuje.  Dziś latał nad Gdynią F-16  i nie było przyjemnie słuchać jego odgłosów.Stan pewnego niepokoju cały czas jest we mnie i nie potrafię myśleć wyłącznie pozytywnie, bo przecież nie jestem idiotką, która nie dostrzega  rzeczywistego świata. GUS ogłosił dziś inflację za sierpień, to 16,1%. Udałam się zatem do banku, aby nasze oszczędności przerzucić do innego banku, gdzie dają większe oprocentowanie. Całe szczęście, że mam co przerzucać, chociaż to i tak nie pokryje kosztów inflacji. Dziś dostałam zdjęcia potwierdzające, że kolejna osoba z jednego z moich zakładów ( dawnych) pracy przeszła na emeryturę. Czas upływa i na to nie mamy wpływu. 

30 sierpnia 2022 , Komentarze (2)

Jeszcze na letniaka wyszłam do miasta, a tu jesień, całkowicie i absolutnie! To już koniec lata? Nie to, abym tęskniła za upałami, ale słoneczko by się przydało. Pocieszam się myślą, że ten deszcz dobry jest dla roślin, a  i grzyby po nim mogą być. Bo drugi etap naszej podróży to przecież lasy, lasy, oby tylko nie wycięte! Wczoraj popełniłam racuszki z serkiem ricotta, z jabłkiem, ale to była pycha do kawy. W sprawie kawy definitywnie  stwierdzam, że sypana i zalewana nie jest dobra na mój żołądek. Pozostanę więc wierna kawie z ekspresu.  W Gdyni dziś tylko 17 stopni i pada, pomimo ochłodzenia noc miałam do dupy. Wstawałam chyba z 4 razy, ostatnia wizyta w łazience ( wypuszczam z siebie le litry wypitej wody) zakończyła się w kuchni  nad szklanką ciepłego mleka z miodem. Jednak babcia miała rację, to pomaga. W sumie to chyba sama sprowokowałam tę pogodę, bo wczoraj przeglądałam moją odzież , sporo "poszło" w ludzi, przygotowałam sobie też cieplejsze okrycia, to chyba jednak ja . Dziś na obiad rosół z makaronem, taki na mięsie mieszanym, jak znalazł na ten dzisiejszy chłód. Skończyłam czytać książkę pt. Pozorantka"  autorstwa Aleksandry Andrews. Kto zna Misery S. Kinga, wie na czym polegała fabuła. Tu  jest deczko odwrotnie, ale nie będę podpowiadać. Kto chętny, niech czyta. Powoli się pakujemy, jeszcze tylko chwila zastanowienia nad zawartością walizek, bo chyba jednak będzie też trochę lata. Poznań to ciepłe, a nawet duszne miasto, przyda się coś z oddechem. 

26 sierpnia 2022 , Komentarze (5)

To nie jest wykwintne danie, ale co jakiś czas taki obiad podaję. Lubię smak ziemniaków ze śmietaną,  w której cebula, jabłko , śledzie i oczywiście przyprawy. Mąż zajada się , aż miło patrzeć. A'propos mąż, zabronił mi dziś wychodzić. Jest tak parno, duszno i wilgotno, że ledwo oddycha chłop zdrowy, a co dopiero ja? Byłam tylko rano (9) w bibliotece, w warzywniaku i  w drogerii. Kupiłam co potrzebne i już. Na 11 umówiona była do podologa, moja pani czyści stopy znakomicie, umówiłam kolejna wizytę za 1,5 m-ca.  Na balkonie pranie wisi, ale schnie marnie. Już wypatruję zmiany pogody, bo zmęczyła mnie ta duchota , ten ukrop z nieba. Dziś przeczytałam okropną wiadomość: Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych  w Gdańsku postanowiła odstąpić od międzynarodowych certyfikatów pozyskiwania drewna na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Jeszcze za mało dewastują lasy, jeszcze i za miejsca objęte ochroną się biorą. Jak wczoraj powiedział B. Sienkiewicz, PiS zachowuje się jak agresor, który napadł na Polskę, łupi ją, grabi i dewastuje absolutnie. Ma ogromną nadzieje, że wraz z końcem wakacji ludzie obudzą się, przetrą oczy i powiedzą dość. Najwyższy bowiem czas.

24 sierpnia 2022 , Komentarze (3)

Rano pojechaliśmy do marketu po zakupy spożywcze. Nie lubię tego robić z moim mężem, bo pogania, bo patrzy ile biorę, gna między regałami jakby uciekał. A przecież muszę się zastanowić, co kupić, do czego, jak to wykorzystam. Dlatego niezbyt często kupujemy razem. Z tych sprawunków upiekłam pałki kurze w jarzynach, dodałam kawałek cytryny, podam z ryżem. Dziś natomiast był dorsz i reszta barszczu z ciecierzycą. Dziś święto Ukrainy, a tam 183 dzień wojny. Zapisuje to od samego początku i niestety widzę już znudzenie tematem. Ukraińcy byli tak krzywdzeni w czasach stalinowskich, nie dziwię się, że chcą utrzymać  swoja niepodległość od Rosji, zachłannej i krwiożerczej. 😠. Mój laptop "przeszedł" na mysz zwykłą, bo poprzedni system powodował je uciekanie. Magik orzekł, że to jakiś kabel się tam zużył, musiałby rozebrać obudowę, ale ja wolałam na razie zmianę myszy.  Upał dziś i znów będę miała kłopoty w nocy.  Z utęsknieniem czekam na wyjazd, apartament zarezerwowany, nawet z klimatyzacja, co mnie bardzo cieszy.  Mam możliwość bezpłatnego odwołania, jakby coś się wydarzyło. No i czekam na wyjazd dalszy, w puszczę drawską, obym nie zobaczyła znów połaci wyciętych drzew.A poza tym co? Nic, cisza, spokój i wyczekiwanie  na jesień. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.