Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 245604
Komentarzy: 6482
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 14 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

24 sierpnia 2017 , Komentarze (2)

Powoli  nadchodzi, co widać w temperaturze, przejrzystości powietrza, coraz bardziej szarych liściach na drzewach. Pani Jesień sygnalizuje, że to już pora. Ogień w kominku  przynajmniej grzeje, bo za oknem niestety chłodno i wieczorami raczej we wnętrzu. DZiś pogoda była znośna w ciągu dnia , zrobiliśmy prawie 8 km, w tym 6,5 z kijkami, reszta to szwendanie się po lesie. Trochę grzybów, cudny bukiet wrzosów, podziwianie zieleni łąk. W drodze powrotnej zahaczyliśmy o domek sąsiadki, zostaliśmy tam na 2-3 godziny podjęci winem . Jutro wybieramy się razem na grzyby, a raczej spacer , bo z grzybami licho.  Pies sąsiadów jada u nas, wita nas jak swoich, szczekając z radości. Typowy facet, micha czyni cuda.Był zamiar kąpieli w jeziorze, ale odpadł z powodu ww. wina. Za chwilkę położe się do łóżka,  poczytam chwilkę i zasnę   snem schodzonego człowieka, a śpi sie tu doskonale. Dobranoc!

23 sierpnia 2017 , Komentarze (4)

Byliśmy na kolejnych występach młodych jazzujących. Spotkaliśmy kolegę męża  z młodości. Ostatni raz widzieliśmy się krótko po naszym ślubie, bo facet pływał u armatora niemieckiego i tamże w Niemczech mieszkał, a zatem solidnie  ponad 30 lat temu.  No cóż, okazało się, że to aktualny narzeczony Urszuli Dudziak. Pisały o tym gazety, para nie ukrywała znajomości.  Takie to spotkania po latach! ;). Jutro raczej wyjedziemy nad jezioro, chociaż noce chłodne, ale to jakoś da się złagodzić ogniem kominkowym.

23 sierpnia 2017 , Komentarze (3)

Wczoraj wieczorem spacer zakończył się wysłuchaniem 2 śpiewających jazz pań, które w ramach Lady Jazz Festiwal brały udział w konkursie młodych talentów. W jury była p. Urszula Dudziak, która siedziała przede mną . Występy odbywały się na Placu Grunwaldzkim , a wstęp był wolny . Takie cudeńka będą do niedzieli, gdy wybrane zostaną najlepsze panie jazzowe. Być może na koncercie zamykającym festiwal będą miały swój występ. Wówczas będę miała możliwość  wysłuchania, bo na ostatnim koncercie będę Poziom  wysoki. Przy okazji spotkałam parę osób z UTW, które także korzystają z dobrodziejstw darowanych przez nasze miasto. Taka dola emeryta, że bierze co dają darmo, a przy okazji ociera się o wielki świat.(smiech) Rano pojechaliśmy na działkę, ale dopiero jutro zawitamy tam na parę dni ( jeżeli pogoda pozwoli). Mokro bardzo po wczorajszej ulewie. Sąsiadka potwierdziła, że padało niewąsko. W lesie grzybów jak na lekarstwo, większość kurek, kilka kozaków, dwa prawdziwki. Mam już troszkę kurek na zimę  dodam następną porcję, a część po prostu zjemy. Młodzi sąsiedzi z działki obok już pakują się do domu. Nawet im jest zimno w nocy, chociaż pala cały czas w kominku. Wycięli  zimą sporo drzew, a już sporo poszło z dymem. Takie to lato w tym roku. Nocą 12 stopni, rano w domku było 15. Trzeba sporego samozaparcia, aby wytrzymać. Bociany jeszcze widziałam, ale w lesie cicho, brak już świergotu ptaków. Wrzosy kwitna na potęge, czerwieni się borówka. Jesień pani, jesień puka.

22 sierpnia 2017 , Komentarze (2)

Dziś był masaż balijski. Polecam szczerze, bo czuję się bosko.Nawet włosy mam wymasowane. Tajki są specjalistkami w takich masażach, a ja jeszcze dodatkowo wzięłam go w trakcie Szczęśliwych Godzin, a zatem taniej. Po zabiegu pyszna herbata , chyba mango z czymś. Relaksowałam się na całego. Może uda mi się tak co miesiąc?  Bardzo bym chciała. (swiety) Niespodziankę zrobił mi od rana mąż, który nie mógł spać, wstał przed 6 i umył okna !!!.  To sobie sąsiadki myślą! Niech zazdroszczą, co tam! Pogoda dziś taka sobie, była już burza, deszcz, było cieplej, jest chłodniej.  Narazie trawie obiad, na który zrobiłam makaron z przepisu z Gazzetta Italia. To przepis z Sardynii, bardzo prosty i skromny w składnikach.  A smakował jak super danie!  I m. in. za to kocham Italię , za tę prostotę w przygotowaniu jedzenia, za korzystanie z dobrodziejstwa ziemi, za brak przesytu w dawkowaniu przypraw. Czytałam  w ostatniej lekturze o pobycie bohaterki w Rzymie i jej odpoczynku na Schodach Hiszpańskich. Osobiście mogłabym tam siedzieć godzinami, z małą przerwa na kawę i pastę oraz krótki pobyt na Trastevere.  Są takie miejsca na świecie, do których się tęskni, gdzie się czujesz jak w domu.  Ja mam tak z Italią, a gdy słyszę język włoski, jego melodię, to dostaję "gęsiawy".(dziewczyna). Poza makaronem  rodem z wyspy, był jeszcze sok  marchwiowo- jabłkowy, to dla zdrowia.  Jeżeli się wypogodzi, to ruszam nad morze. Dawno tam nie byłam!

21 sierpnia 2017 , Komentarze (5)

Spałam niespecjalnie, raz pod kocem, raz pod kołdrą, nogi niespokojne, burza w tle. Rano miałam pomysł aby olać chirurga, ale mój zdrowy rozsądek zwyciężył. Sama nie lubię być wystawiana do wiatru, innym też nie będę czynić . W przychodni poszło raz, dwa , wyników badania jeszcze nie ma, bo to sezon urlopowy.  Potem zakupy na hali, znów 3 kg pomidorów do przeróbki . Chwilka przy drugiej kawie i wymarsz nad morze. Zwyczajowe  5 km zrobione, a zatem popołudnie dla nas. Przed obiadem zrobiłam biszkopt ze śliwkami, biszkopt to najprostsze ciasto świata, a jakie pyszne! Na obiad dziś gulasz, kapusta kiszona. Znów mam wzdęcia po chlebie żytnim na zakwasie. Jadłam wczoraj na kolację, jeszcze dziś go czuję. Dołozyłam sobie poza tym owsianką, jedzona po raz kolejny na śniadanie.  Wyprałam wszystkie letnie buty, czyli przyszykowań c.d.  Rano było dosyc chłodno, to juz naprawdę bliski koniec wakacji. 

20 sierpnia 2017 , Komentarze (6)

Moje spostrzeżenia o dwóch dziewczynach znalazły odzew. Ale drogie obrończynie, dziewczyny wcale nie kryły się z tym, że nie wracały z imprezy, ich strój jednoznacznie wskazywał na firmowe ubranko, a ja wcale nie jestem zgorszona tym, co widziałam. Istotnie , to ich życie, wątpię, że wracały z imprezy przez was rozumianej w czwartek koło południa, upał raczej nie wymusza grubego do ziemi wełnianego swetra, na dodatek tego samego fasonu, koloru , kolejne ubranie "służbowe". Ich życie i  wybór, to prawda, ale tak jak wy macie prawo bronić sytuacji, ja mam prawo do  smutku w tym przypadku.  To tyle na ten temat.:(

Dziś po śniadaniu ( owsianka z owocami i jogurtem) , pojechaliśmy SKM do Sopotu. Pogoda akurat na piesza wycieczkę, bo zaplanowaliśmy powrót do Gdyni pieszo wzdłuż plaży . Już na początku miasta przyjemne spotkanie z Adamem Michnikiem, ukłoniliśmy się sobie. Potem Prawdziwe lody i kawa, zakup książki Kornela Filipowicza pt." Moja kochana dumna prowincja", w namiotach ustawionych na deptaku koło mola.  Potem obraliśmy kierunek Gdynia, z zamiarem odwiedzenia znajomego prowadzącego restauracje przy plaży. Tam  kolejna niespodzianka, spotkanie dwójki znajomych z przychodni lekarskiej. Chwilka rozmowy i dalsza wędrówka. Serce się raduje na widok aktywności fizycznej rodaków! Rolki, rowery, biegi, kijki, marsze, co kto lubi.  Pokonaliśmy ok. 8km. , wróciliśmy zadowoleni, zmęczeni i głodni. Pora obiadu tuż, tuż.

19 sierpnia 2017 , Komentarze (3)

Wczoraj zaobserwowałam następująca sytuację: usiedliśmy w knajpce, aby napić się kawy i zjeść II  śniadanie, obok nas siedziały dwie młode dziewczyny. Mimo upału ubrane w grube , długie, wełniane swetry. Obie w mocnym makijażu i jak się okazało , w jednakowych strojach- krótkie spodenki, a właściwie majteczki, bluzeczka typu serdaczek też malutka. Pierwsza myśl i chyba trafna, że wracają z pracy w nocnym lokalu.  Szkoda, że taka pracę wykonują młode, ładne kobiety.  I nie można mówić, że ktoś musi, bo akurat nie musi. 

19 sierpnia 2017 , Komentarze (3)

Ostatnie dni wyprzedaży, ruszyliśmy do galerii ( nie mogę się przyzwyczaić, dla mnie galeria to z obrazami, antykami, itp. dobrem), aby skorzystać z możliwości. Udało mi się namówić męża na  ciekawe rzeczy, których fason i kolor ujmują lat. Sama nabyłam dwie bluzki z  długimi rękawami, jedna granatowa, druga czerwona.  W granacie ( i w czerni) jest mi doskonale, czerwona będzie potem na zajęcia z tańca hiszpańskiego. Do czarnej falbaniastej spódnicy jak znalazł.  Poza tym kupiliśmy samolotowe kosmetyki w Rossmann, wypiliśmy kawę w Grycanie ( ja tylko kawę i garść malin , szt. 15, które zabrałam z domu). I tyle atrakcji.  Na obiad  pstrąg pieczony w papilotach + surówka koperkowa. Na jutro szykuje pieczone uda kurczaka, gotowaną kalarepkę z marchewka, bo mąż uwielbia , oraz gulasz  wieprzowy z papryką.  Będę miała na dwa dni obiad z głowy. Teraz z balkonu obserwuję zjawisko  dot. przygotowań do ślubu, udekorowany samochód, noszenie rzeczy, pan młody z bukietem, itd.  Atrakcja na podwórku!;) W nocy lalo znów mocno, dziś cały czas pochmurno i bez słońca.  A ja trwam w postanowieniu " jak najmniej słodyczy i pieczywa" Dlatego na śniadanie znów wróciła owsianka, dziś z nektaryną, morelą i miodem, posypane prażonymi orzechami. 

18 sierpnia 2017 , Komentarze (1)

Syn wczoraj wystartował z PKP z godzinnym opóźnieniem. Dopiero przed 22 dał znać, że dojechał. Dziś zaczęliśmy załatwiać sprawy wyjazdowe i udaliśmy się do NFZ po kartę EKUZ. Czekania trochę , ale wysłałam męża w tym czasie na cmentarz, bo po co mamy stać oboje. Wnioski wydrukowałam  jeszcze w domu, wypełniliśmy je , byłam zatem przygotowana. Miłym zaskoczeniem było to, że już od reki karty dostałam i od dziś są ważne przez 5 lat. Teraz tylko ubezpieczenie dodatkowe  zakupione np. w biurze podróży , i gotowa ta sprawa.  Wracając z NFZ zaszliśmy do nowej tawerny greckiej, zachęceni reklama śniadań. Zjedliśmy II śniadanie  pysznie podane, smakowite , w ładnie urządzonym lokalu w stylu industrialnym, tak modnym ostatnio.  To kolejne miejsce, do którego wybierzemy się, aby ocenić jedzenie. Ostatecznie mam jakiś tam stopień na stronie Tripadvisor. :) Po tym śniadaniu drobne zakupy w Lidlu, z planem pieczonej ryby na obiad, ale narazie apetyt zaspokojony, być może zamknie się zupa i bruschettą.  Pogoda powoli zaczyna  się zmieniać na burzową, oby nie powtórka sprzed tygodnia(zimno).  Cieszy mnie popołudnie i wieczór w domu, bo chcę wreszcie sięgnąć do czytadeł, które odkładam na wolą chwilę.

17 sierpnia 2017 , Komentarze (2)

Dziś piękna pogoda, bo jesteśmy w mieście, a nie nad jeziorem.  To naprawdę ironia losu! Wczorajszy deszcz usypiał mnie miarowo i spałam doskonale, jak dawno nie!:) Dwa prania już zrobione, biblioteka odwiedzona z rezultatem, jesteśmy po spacerze ponad 7 kilometrowym, zakupy zrobione, obiad już był , syn pożegnany i wyprawiony, tyle. Teraz pora na relaks i przyjemności. Kupiłam dziś kolejne wydanie Gazzeta Italia, z dodatkiem o Rzymie. Narazie zerknęłam tylko  i już się uśmiecham do tych przyjemności. ;). Mam ochotę zaprenumerować na rok . Dzwoniłam do szwagierki( a właściwie żony szwagra), rozmowa na temat  inwestycji w remont , czy warto, czy raczej coś nowego. Rozmowa hipotetyczna , ale jakże przyjemna, bo z planami urządzenia wnętrza, a to uwielbiam. Musze koniecznie zainstalować sobie program na ten temat.  Na emeryturze świat jest taki ciekawy, stoi otworem i nie ogranicza brakiem czasu na hobby. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.