Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 279756
Komentarzy: 6800
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 7 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

2 stycznia 2018 , Skomentuj

Zamiast dużych prezentów  gwiazdkowych postanowiliśmy z mężem wykupić jakiś pobyt sanatoryjny. Udało się, pojedziemy aż do Kamienia Pomorskiego, jeszcze w styczniu i na dodatek z 15% rabatem od ceny. Wychodzi taniej niż na Grouponie, a warunki luksusowe. Będziemy zatem przez 7 dni wypoczywać, masować ciało, kąpać je w basenie solankowym, poddawać różnym przyjemnym torturom.  Początkowo mieliśmy zamiar pojechać gdzieś w maju, ale przecież mamy działkę nad jeziorem, a maj to najlepszy miesiąc na pracę w ogrodzie.  Wybór zatem, przy proponowanej cenie, był oczywisty. Bardzo się ciesze i już myślę o pakowaniu. Nowy rok zaczął się normalnie, bez istotnych czy zaskakujących zmian. Odwiedziliśmy rodziców, którzy nawet nieźle wypadli, dziś i wczoraj byliśmy nad morzem.   Pogoda taka sobie, ani ciepło, ani zimno. W środę zaczynam już zajęcia na UTW, pierwsze to latino solo i angielski. A dziś mamy kolędę, a zatem idę się przygotować.

30 grudnia 2017 , Komentarze (1)

Noc zimna, rano 1 stopień, w sypialni tylko 10.  Spałam znakomicie, jak zawsze w takiej temperaturze. Kawę  po śniadaniu ( w trakcie jedzenia nie popijam) wypiłam w łóżku, czytając jedną z pożyczonych książek. Potem nastawiłam pranie, zapakowałam jedzenie dla rodziców i pojechaliśmy.  Byli oboje, wypiliśmy kawę, zjedliśmy po kawałku ciasta, chwilka rozmowy, jakieś niezbędne czynności , życzenia ,i wypad . Bo jeszcze po zakupy spożywcze, apteka, przy okazji kupiłam b.ładną bluzkę koronkową , granatową, za 39zł. Na wyprzedaży  w jednym ze sklepów pościel bawełnianą nabyliśmy  szt. 2, w kolorze białym, w maleńkie czarne kropeczki, po 50zł szt. Ostatnio b.mnie irytuje pościel kolorowa, którą kupowałam dawniej. Teraz wolę tę białą, bez wzorów i kolorów.  Kolorową wywiozę nad jezioro. Na 17-tą  mam umówione zabiegi, jeszcze tylko rezerwacja pobytu leczniczego na wrzesień( wcześniejszy termin nie wypalił) . To wprawdzie tylko 7 dni, ale będą jak zawsze intensywne i ciekawe pod względem zwiedzania. Przeglądałam też wyjazdy zagraniczne. Skoro maj zamieniłam na wrzesień, to w maju będzie coś innego. Ale to narazie plany , bo wolę nawet last minute.  Przedostatni dzień roku, mąż zamówił już taksówkę dowożącą, za chwilkę biorę telefon i będę wysyłać życzenia. A Vitaliankom życzę w nowym roku wytrwałości w postanowieniach , zrzutu zbędnych balastów, podziwu w oczach koleżanek i zazdrości na twarzy  tych, których niekoniecznie lubimy.

29 grudnia 2017 , Komentarze (2)

Cisza, spokój, nikt nic ode mnie nie chce. Lubię ten okres między, bo  w domu wszystko jest, nie ma spinki, że będą goście, że ciasto nie wyszło, itp.  Dojadamy poświąteczne specjały, niektóre czekają zamrożone na styczniowe dni. Wczoraj wymiana książek w bibliotece, dziś przygotowałam dania dla rodziców. Jutro zawiozę zupę kalafiorowa, polędwiczki wieprzowe duszone z warzywami w sosie pomidorowym, kaszę pęczak, trochę bigosu. Będą mięli na 2 dni. Brat nie chciał się spotkać , przeżyję. A mieliśmy rozmawiać o rodzicach i zorganizowanej pomocy dla nich.  No cóż, brat będzie tym dobrym dzieckiem, które niczego nie wymaga od rodziców. Jutro zajmę się higieną mamy, oby się udało. Kończy się kolejny rok, według mnie niezbyt dobry dla Polski, bo pełen łamania Konstytucji i to przez rządzących. Mocno pragnę zmiany w tym zakresie .  Jutro pedicure i manicure, jakieś maseczki zrobię sobie sama, podobnie z makijażem.  W niedziele planuję  całkowity spokój, lajcik, odpoczynek i brak pospiechu.  I niech tak będzie.

27 grudnia 2017 , Komentarze (2)

Goście opuścili nas dziś ok. 2  w nocy. Taki przedsmak sylwestra, ale to nie jest moja ulubiona form spędzania czasu, chociaż było bardzo miło. Po prostu muszę , muszę i już, posprzątać przed zaśnięciem, tak więc kładłam się do łóżka po 4. Czyli cały dzień do tyłu, bo nijak nie mogę się odnaleźć. Z ważnych informacji - było bardzo miło, dużo śmiechu, humory i apetyty dopisały. Obdarowana zostałam dodatkowymi książkami, co już całkowicie rekompensuje nieprzespaną noc. Były też rozmowy poważne, które co jakiś czas, po określonej dawce alkoholu, staja się motywem przewodnim. Panicz z rana pojechał do siebie, a ja zajęłam się pudełkowaniem, czyli zabezpieczaniem pozostałej żywności . Odnośnie wagi, z ręka na sercu, nie pilnowałam. Starałam się jedynie spożywać to, co mi jak najmniej szkodzi. Dziś przy śniadaniu zatęskniłam za owsianka , za twarogiem , i obiecałam wprowadzić je w real już wieczorem. 

25 grudnia 2017 , Komentarze (4)

Pogoda nieprawdopodobna, w dzień było nawet 12 stopni. Wieje wieczorami okropnie, okno łomocze, ale przy zamkniętym spać się nie da. Wigilia z rodzicami coraz bardziej stareńkimi. Skurczyli się , są oboje słabi, ale nadal nie mogą się pogodzić ze starością. To przykre, gdy słucham o ich kłótniach, a oboje mają sporo ponad 80 lat.  Mimo wszystko Wigilia minęła bardzo przyjemnie, bo jedzenie smakowało, dawaliśmy im spokój i opiekę, co miało zbawienny wpływ na ich nastroje.  Gwiazdor łaskawy, mam nowe książki, w tym  o jodze , kilka fajnych notesów, wygodne buty, klasyczną jesionkę , płyty, biżuterię. Dziś obchodzimy 40 rocznicę pożycia małżeńskiego, z tej okazji otrzymaliśmy od syna wspaniałe włoskie wino Amarone. Przyjdzie kiedyś okazja na wypicie. Dziś byliśmy  nad morzem, sporo ludzi, trafiliśmy na przerwę w deszczu. Nad półwyspem helskim wisiała taka ogromna szarość stalowa, aż strach myśleć, co się tam działo.  Dietkowo tak sobie, jadam mniej i ostrożnie, ale  i tak mam bóle wątrobowe. Jutro  będziemy mieli gości, czekam na to z radością. W tym roku zrobiłam o wiele mniej jedzenia ,  a w środę z przyjemnością  przejdziemy na bezmięsne posiłki. I niestety to fakt, że Boże Narodzenie bez śniegu są  bezbarwne i nie cieszą tak. 

21 grudnia 2017 , Komentarze (6)

Dziś ostatnie zakupy dla mamy, trochę się nachodziłam, bo niektórych rzeczy po prostu już nie ma nawet w hurtowniach. Ale najpierw nad morze, chociaż pada i jest ponuro. Wyszło razem 7 km. i ponad 10.000kroków. Szaleństwo zakupów w sklepach trwa. Dobry uczynek dziś dla starszej pani z klatki obok, bo kupiliśmy jej uszka z grzybami. Poszła biedna do sklepu po zamówione uszka, ale zaoferowano jej  zupełnie inne. Kobieta lat 85 chyba nie powinna mieć tego rodzaju trosk tuż przed świętami. Pasztet zrobiony, za chwilkę będę go próbować. Resztę zostawiam na jutro, a dziś będzie sprzątanie, przegląd porcelany, sztućców, czyszczenie sreber, itd. Szkoda tylko, że pogoda zupełnie nie zimowa. A dziś astronomiczna zima. Ogromna nadzieję mam, że panicz będzie jutro. :). A gdybym nie miała czasu na kontakt z Wami, przyjmijcie życzenia  świąteczne. Życzę zatem spokoju, ciepła rodzinnego, atmosfery uniesienia i dobroci. A w Nowym Roku niech się nam wszystkim darzy.

20 grudnia 2017 , Komentarze (2)

Biegam od rana. Po spożywkę, po dodatkowe prezenty kupione w ukryciu, po wianuszek świerkowy, po bieliznę dla mamy, kapcie dla niej i inne takie domowe rzeczy, po kosmetyki dla mnie, po karpia, po włoszczyznę, itd.itd. Mieszkam w centrum, więc wkoło mnóstwo sklepów, ale dojść trzeba, donieść trzeba. Prezenty zapakowałam i zrobiła się pora obiadowa. Po obiedzie nastawiłam mięsa na pasztet oraz kapustę na bigos. To będzie dziś. A poza tym czekam na panicza, obiecał , że będzie w piątek. Jak donosi, aktualnie przerzuca się z wigilii na wigilię, bo to ten czas w zakładach pracy, instytucjach i parafiach. Nigdy nie lubiłam takich spędów towarzyskich, quazi przymusowych, gdzie i tak nastroju świąt nie było, a towarzystwo jedynie "odbierało" socjal z pracy. Zawsze szkoda mi było czasu na takie spotkania. Ale oczywiście nie potępiam, to prawo wyboru. Dziś poszłam do Rossmanna i kupiłam znany mi zestaw do demakijażu, czyli olejek do twarzy i piankę do zmywania. To część rytuału dalekowschodniego, bo tam kobiety  bardzo pielęgnują twarz i faktycznie maja przepiękną cerę.  Przyzwyczaiłam się już tak właśnie zmywać makijaż i widzę rezultaty  pozytywne.  Dzis przedreptałam prawie 9.000 kroków  i 4km.

19 grudnia 2017 , Komentarze (2)

W ostatnich trzech miesiącach  samochód sygnalizował  to , o czym pisałam wczoraj. Dziś powtórzył, mąż jutro jedzie znów do diagnosty. Dziś zastrajkował odkurzacz, mąż stłukł klosz od lampy, pralka  testowana jest na innym programie. Ostatnio pracy odmówiła zmywarka, radio przestało grać, ot  tak sobie.  Sprzęty mamy dobre, zaledwie 2 - 3 letnie , samochód ma 5 lat, a zatem nie powinno być takich zdarzeń. I wszystko na raz?  I tuż przed świętami? Jakiś chochlik u nas zamieszkał ? ;(. Z dobrych wiadomości - kupiłam buty jako prezent  gwiazdkowy. Wczoraj popatrzyłam na siebie z boku, obiektywnie  i powiedziałam dość!!! Dość chodzenia tylko w spodniach,  w kurtkach, dość szarości i burych kolorów. Powoli zamieniałam się w " kobietę w słusznym wieku na emeryturze". A moje piękne kiecki odmładzające wiszą w szafie, spódnice  czekają tylko na sygnał, zwariowane , kolorowe rajstopy zalegają szufladę. Dlatego moje nowe , ciepłe buty typu sztyblety z podwyższanym stanem , będą doskonale pasować do  image , które miałam i  chcę mieć .  Dziś wizyta u rodziców , taka porządkowo- higieniczna. Znów szantażem udało się przekonać mamę do kąpieli, do umycia głowy. Ucieszyli sie  z gałązek przywiezionych znad jeziora. Ustrojone, kolorowe, wygladaja pieknie. 

18 grudnia 2017 , Komentarze (2)

Bo było trochę nerwowo. W samochodzie zaświeciła się lampka sygnalizująca awarię silnika i konieczny kontakt z serwisem. Pralka nie odpompowywała wody i nie wirowała. Pierwsza sprawa, okazało się, że to elektronika wprowadziła błędny kod do tablicy rozdzielczej, ale trzeba było jechać do diagnosty. Na szczęście nie do autoryzowanego serwisu, gdzie za diagnozę byłoby 210zl, tylko do stacji kontroli , z zapłatą 80zł. Drugie, wystarczyło przepchać wąż odpływowy i po kłopocie. Oba zdarzenia pojawiły się w sobotę wieczorem, tuż przed świętami, gdy "fachowców" jak na lekarstwo. Ale szczęście nam sprzyja i dziś mąż rozluźniony na maxa. :D. Pogoda dziś dla bogaczy, pełne słońce, korzystaliśmy zatem jak się dało. Nasza wędrówka odbywała się z dala od głównych dróg, bo pojazdów tam bez liku i  smród nieziemski. Dzień powszedni, a nad morzem sporo wędrowniczków, małych i dużych. Coraz większy mróz widać na północy nad morzem, nawet Gdańsk był niewidoczny . W domu cieplutko, chociaż dla nas 20 stopni wystarczy. Jutro jedziemy do rodziców, zabiorę zielone gałązki, będziemy je stroić z mamą. Niech ma trochę radości. Pijam teraz max. 1 kawę dziennie, zamieniłam wodę z cytryną na  czczo na wodę z miodem i lepiej się czuje. Jadam tylko czerstwe pieczywo,  w małych ilościach i nie codziennie. 

17 grudnia 2017 , Komentarze (7)

Wczoraj zabrałam się za  segregowanie ozdób świątecznych. Wypierniczyłam wszystkie, które wyglądały badziewiasto, było chociaż lekko uszkodzone, wyblakłe, itd. Uzbierała się duża torba, a ja mam luzy w pudłach. Zrobiłam jeszcze porządek w kwiatach doniczkowych, zafundowałam im strzyżenie. Też wyglądają  liftingowo. Nie szaleję z ozdobami, natomiast sporo małych lampek ledowych umieściłam  w różnych miejscach. Gdy będzie potrzeba nastrojowego światła, oprócz świec włączę lampki. Światło zimą to lekarstwo dla duszy!!!:D. Dziś słonecznie i mroźnie. Nad morzem tłumy ludzi, którzy tak jak my , wybrali wędrówki zamiast zakupów. Rowery, rolki, kijki, hulajnogi, co kto lubi. W drodze powrotnej zaszliśmy do Empiku, nabyłam nowe wydanie "Italia mi piace!", płytę i książkę dla męża, dla siebie  kieszonkowe wydanie Marininy  i torcik wedlowski, który dołożę synowi do paczki. Dziecko lubi, niech dziecko ma.  Mąż chciał przed Bożym Narodzeniem umówić człowieka do montażu anteny Polsatu. Odwiodłam go od tego pomysłu, bo TV i tak nie oglądamy, teraz terminy byłyby zależne od montażysty, a  w nowym roku to my wybierzemy termin. Chyba namoczyły się wystarczające moje bakalie, a zatem pora na piernik. Udaję się do kuchni i będę coś kombinować. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.