Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 245961
Komentarzy: 6494
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 15 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

9 lutego 2018 , Komentarze (3)

Basenik dziś i znów zaangażowanie.Oczywiście same kobiety, mężczyźni  tylko pływają, my oprócz tego jeszcze ćwiczymy w wodzie. Nadal jest chłodno, zmarzłam wracając, bo taka lekko  mokrawa wyszłam. W domu czekało na mnie II śniadanie, po nim poszliśmy na spacer. Koło okrętu Błyskawica była jakaś uroczystość z udziałem Marynarki, ale nie znalazłam w internecie informacji , z jakiej to okazji.  Pogoda nadal doskonała do wędrówek, bo słonecznie. Dziś ostatni weekend  karnawału, oj będzie hałas pod oknami! Jutro urodziny Gdyni, o 12 będziemy pić toast za nasze miasto, czekoladą , na placyku w centrum.  O 14 wstęp wolny do Centrum Filmowego na pokaz filmu o Gdyni, może uda się wejść, bo chętnych pewnie będzie wielu.  Wczoraj oglądałam zdjęcia stolików industrialnych, bo chcę przygotować się do mojego nowego projektu. Dziś postanowiłam, że metalowy stelaż pomaluję na bardzo ciemny granat , a blat zrobię z drewna. Chciałabym surowe, aby je zaolejować , muszę wybrać się do Castoramy, także po wkręty dwustronne , takie do drewna i metalu jednocześnie. Poza tym obmyślam wystrój balkonu. Po remoncie elewacji dom jest biały, chcę kupić różnokolorowe osłonki na doniczki, będą ładnie wyglądały przy bieli. Oj, nosi mnie już, nosi!;) Ręce aż swędzą z chęci do prac zaplanowanych. Dziś po raz kolejny rozmawialiśmy na temat przeprowadzki np. na Podlasie. Oczywiście wolałabym Portugalię , bo cieplej, ale tam nasze emerytury byłyby zbyt "niedoskonałe" na takie marzenia. No, co ? Tak tylko sobie marzę.

8 lutego 2018 , Skomentuj

Zjadłam, był taki sobie, jakby wczorajszy, ale to akurat dla mnie dobre. Potem jeszcze spotkaliśmy na spacerze dziewczyny rozdające pączki, też wzięłam, na popołudnie tym razem.  W nocy było naprawdę mroźnie, spaliśmy przy zamkniętym oknie i nie dusiłam się. A wyż niesamowity, słońce rekompensuje wszystkie pochmurne dni dotychczasowe. Na spacerze spotkaliśmy męża mojej kuzynki. Przekazał wiadomość, że moja chrześnica spodziewa się kolejnych dzieci, bo bliźniąt tym razem.  Pokręcone życie ma ta dziewczyna, bo pierwsze dziecko in vitro, ale z pierwszym mężem już nie jest od dawna. Syn nawet go nie zna. Niedawno zaczęła pracę po długim okresie poszukiwań , a teraz ciążą ,i to bliźniacza. Jej aktualny mąż niespecjalnie garnie się do zarobkowania . Kuzynka martwi się o córkę, a sama poważnie choruje. No cóż, dokonywanie wyboru to przywilej dorosłego człowieka, a zatem zostawmy to tej młodej osobie. Bo kto nie przeżyje, ten nie uwierzy. Dzwoniłam do rodziców, ale nie chcą narazie pomocy. Jak powiedział ojciec, kupują jedzenie a potem je wyrzucają . W poniedziałek ugotuje jakąś zupę i zawiozę, chociaż to mama zje.  Na siłę nie będę ich karmić.

7 lutego 2018 , Komentarze (2)

Zaczęłam czytać Zygmunta Miłoszewskiego  "jak zawsze". Początek świetny, czekam dalszego ciągu równie porywającego. Poza tym kino i film " Trzy bilbordy za Edding...". Świetny film, doskonała Francis McDormand , teksty doskonałe. Pozostali aktorzy także bez zarzutu. To się ogląda! Polecam . Pogoda dziś wspaniała, mrozik, słońce, śnieg skrzy się  i tak czysto jest.  Tylko te psie kupy, ludzie, sprzątajcie po swoich zwierzakach! To jest ohydne, gdy napotka sie tak "niespodziankę". Fuj!;(. Dieta jako tako, staram się i to jest ważne. Niedługo post, mam zamiar faktycznie  go dochować.  A w kinie byliśmy innym, niż zawsze, takim z kukurydzą prażoną. No cóż, dla mnie to smród, kukurydza rozsypana , deptana i wbijana w wykładzinę. Fotele na sali także "czują" ten wątpliwy zapach, dlatego właśnie  moim kinem jest Centrum Filmowe .

6 lutego 2018 , Komentarze (2)

Wczoraj na basenie dawałam z siebie dużo, może nie wszystko, ale naprawdę dużo.  Przedramiona wysiadały, staw biodrowy także, dlatego nie było maksa. Już wczoraj czułam mięśnie siądźki ( Wańkowicz się kłania), dziś doszły zakwasy w nogach. Przynajmniej wiem, że się ruszałam. Kupiłam karnet na miesiąc, na 6 wejść, w tym tygodniu zaliczyć muszę  3 wejścia, aby od poniedziałku  uczestniczyć tylko raz w tygodniu, bo środy mam tańce, a w piątek pilates.  Po basenie był jeszcze spacer , bo tak ładnie , biało było. A dziś jeszcze ładniej nad morzem. Prześwituje słońce, Hel widoczny na horyzoncie wygląda jak zawieszony w powietrzu. Jest lekki mrozik śnieg się lepi, można robić kule śniegowe i się rzucać. Skończyłam wczoraj czytać kolejną książkę Carofiglio, pt:"Z zamkniętymi oczami"  Lubię tę prozę i już. Tyle w niej  spostrzeżeń i przemyśleń trafiających do mnie.  Wieczorem zrobiłam krupnik, bo rozmroziłam niechcący kawałek szyj gęsiej. W Lidlu dziś kupiłam steki wołowe, zrobię prawdziwą ucztę, a co tam ! Będzie krupnik,  stek pół krwisty, bataty, mix sałat i kieliszek wina rioja. Tak niewiele jadam mięsa innego niż drób, trochę odstępstwa się przyda. Wczoraj przypomnieliśmy sobie z mężem dawne piosenki studenckie, m. in. Ragazzo da Napoli, Maleńka moja. Śpiewaliśmy oboje z zaangażowaniem szczególnie te włoskie frazy. Kiedyś teksty były  istotne, odchodzą w niepamięć coraz bardziej, ale i mistrzów  jak Przybora, Osiecka, Młynarski , nikt nie zastąpi.  Jeden Jacek Cygan to za mało.

5 lutego 2018 , Skomentuj

Dziś wstałam po 6, bo na pobranie krwi i badanie moczu udałam się skoro świt. Bez śniadania, tylko szklanka wody z cytryną. Poszło szybko, ale jak zawsze mam krwiaka po wkłuciu. W domu śniadanko energetyczne, jajecznica na boczku, kawałek chleba z konfiturą malinową.  Za chwilkę wychodzę na basen. Pogoda wspaniała, bo sypie śnieg, a w przerwach świeci słońce. Wczoraj przymierzałam się do wypełnienia PIT, wyszła mi po raz pierwszy od lat nadpłata, wprawdzie tylko 2 zł, ale zawsze.  Lecę!

4 lutego 2018 , Skomentuj

Obudziłam się z bólem gardła, przełykanie to problem. Mąż poszedł po chlorchinaldin, trochę przeszło. Piję wodę z miodem i dziś nie wychodzę. Jutro na badania, wolałabym mieć dobre wyniki.  Oglądam ostatnio HGTV i  stałam się fanką mini domów. Może to ciąg dalszy mojego minimalizmu? Nastawiam się bowiem na jeden krem na noc, jeden na dzień, jeden żel pod prysznic, krem do ciała, jeden cień do powiek zamiast paletki, jeden ołówek do rzęs, kilka par butów, skompletowana odzież , aby pasowała do siebie. Tak mogę wymieniać długo i dotyczy to także żywności. Jadam posiłki zrobione mak. na 2 dni, kupuję wędlinę w plasterkach , po 4 szt. , więcej jest owoców i warzyw. Lodówka  jest prawie pusta, a głodni nie chodzimy.  Nie wyrzucam zatem i mam spokojne sumienie. :) Znów zaczęłam przeglądać jakieś ciekawe propozycje wyjazdowe. Nosi mnie i to jest prawda. Czekam na wiosnę, tę prawdziwą, ciepłą i zieloną  Narazie prognoza mówi o powrocie zimy, ale pomarzyć można . Syn wrócił, dziś zapowiedział telefon, dowiem sie więcej.  Może Portugalia będzie kolejnym kierunkiem?

3 lutego 2018 , Skomentuj

i Absolutnie, zupełnie nie interesuje mnie , co ugotować na niedzielę.  Mam coś w zamrażalniku, w lodówce , i to musi wystarczyć. Bo dziś po śniadaniu pojechaliśmy do Gdańska do Europejskiego Centrum Solidarności.  Być może sytuacja polityczna w kraju była motywem. Wystawa stała wspaniała, pokazuje prawdziwą walkę o zmianę ustroju, determinację , prawdziwą solidarność w działaniu, braterstwo myśli. Mieszkaliśmy tak blisko tego, co się stawało, znaliśmy wielu ludzi stamtąd, oglądanie ich teraz to niejednokrotnie ból i żal, że polityka wszystko zniszczyła. Wystawa naprawdę warta zobaczenia, budynek świetnie zaprojektowany, było wielu zagranicznych turystów.  Spędziliśmy tam kilka godzin, wypiliśmy kawę ( espresso 8zł- zgroza! )i poszliśmy na stare miasto. Gdańsk jest ładny nawet podczas pochmurnego dnia . Chodzenie jego uliczkami, podziwianie kunsztu dawnych budowniczych, ich  pomysłów na rozwiązania architektoniczne , to prawdziwa przyjemność. Posiłek zjedliśmy Pod Żurawiem, oboje jesteśmy makaroniarzami, a zatem była pasta. Wracaliśmy ze stacji Śródmieście, po przejściu Długiej.  Razem wyszło 12.226 kroków i prawie 7km. To niezły dystans. A za 3 tygodnie znów pojedziemy do Gdańska, bo to dzień otwarty w Teatrze Szekspirowskim. Kolejny budynek zachwycający.

2 lutego 2018 , Skomentuj

Wracając do wczorajszego wpisu, ogromnie się zdenerwowałam. Ojciec miał zadzwonić po powrocie z pogrzebu, nie zrobił tego , a zatem my  ok. 18 staraliśmy się nawiązać kontakt. Wykonaliśmy w ciągu godziny łącznie 18 połączeń, kilka na komórkę, reszta na stacjonarny numer. Już staliśmy ubrani w drzwiach, mąż zabrał kluczyki, aby samochód wyprowadzić, wreszcie się udało.  Kompletny brak zrozumienia dla naszych nerwów, bo cóż takiego, że NIE CHCIAŁO IM SIE PODEJŚĆ DO TELEFONU. Znów miałam noc bezsenną, rozmyślając, co zrobić z tą sytuacją.  Zasnęłam o 2:30, po kubku ciepłego mleka z miodem, problem został. (szloch) Dziś mrozik, pogoda słoneczna i fajnie było iść zobaczyć uroki Gdyni. Nad morzem tarasy kawiarniane  pełne ludzi, na plaży jak zawsze amatorzy  spotkań z łabędziami, w Yacht Clubie widzowie podnoszenia zatopionego  w basenie żaglowca. Po spacerze do kina na "Plan B". Dobry, polecam. Świetna rola Edyty Olszówki, Doroty Kolak, Marcina Dorocińskiego i psa Kotleta. Nijaka Roma Gąsiorowska. Gdyby film wyszedł w produkcji np. angielskiej, zachwytów nie byłoby końca. A tak mamy niezły film  , o niebo lepszy od Listy do M3.  A wieczorem?  A wieczorem coś, co tygrysy lubią najbardziej, czyli  świeczka, lektura, muzyka , kocyk. To koi , pociesza i nastraja. Pozytywnie oczywiście. 

1 lutego 2018 , Komentarze (6)

Dbajcie o siebie kobiety, bo starość bezradna jest i okrutna. Dziś byłam u rodziców. Ojciec wybierał się na pogrzeb znajomego. Pierwszy raz widziałam mojego ojca w kalesonach, musiałam zapinać mu guziki od koszuli, szukać krawata, marynarki, itd. Mąż zawiózł ojca na cmentarz, mam nadzieję, że dalej dał sobie radę. Mama została ze mną, co chwilę pytała mnie o to samo, cierpliwie tłumaczyłam i odpowiadałam. Do jedzenia namawiałam jak dziecko niejadka , przypominałam , że ojciec pojechał na pogrzeb. Bardzo żałuję, że moi rodzice nie mieli w sobie potrzeby ruchu, przebywania na powietrzu, wędrówek i prostego jedzenia. Może dziś byliby bardziej sprawni. ;( Pogoda dziś wspaniała, słońce daje znać o sobie w sposób jednoznaczny. Od razu jest radośniej.  Co chwila dostaję zdjęcia od syna z Lizbony i zazdroszczę mu pobytu.  Też tak chciałabym. A narazie  zaplanowałam tylko wizytę w muzeum ECS, następnie odwiedzenie Teatru Szekspirowskiego z okazji 10 lecia. Jeszcze wyjście do kina, bo znów  sie jakaś komedia włoska pojawiła w repertuarze. To tyle na luty.   Gdy zrobi się cieplej, ruszymy szlakami Trójmiejskiego Parku albo w stronę Helu. Wraz z wiosna czuję  w sobie taką  potrzebę i tak jest co roku. Waga spada, jest nieźle, chociaż bez szaleństw. 

31 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Kupiłam karnet na basen, będę chodzić z rana , bo jest taniej o 6 zł na jednym wejściu. Kiedyś chodziłam na 21:30, wracałam  w emocjach do domu, na drugi dzień do pracy, a sen nie przychodził. Teraz będzie zmiana pory. Jak obiecałam, tak zrobiłam, wycofać się byłoby głupotą. Konsekwencja to podstawa w walce z kilogramami. Wczoraj wieczorem  nad morzem było wspaniale, księżyc jak złota kula wisiał nad wodą, ciekawe, czy dziś pokaże swoją czerwoną tarczę.  Wieczorem nadeszły zdjęcia z Portugalii. Syn w swoim żywiole, podano mu zupę z rekina, na wspaniałej porcelanie portugalskiej. Obok jakieś przystawki, oliwki, wino czerwone, życie jest piękne. Muszę przesłać mu zamówienie na kafelek  azulechos. Mamy takie miejsce nad stołem w kuchni, gdzie przyklejamy kafle z różnych stron świata, wygląda to fajnie, kolorowo i nadaje miejscu charakter osobisty. Pogoda dziś łaskawsza, bo nie pada. Chłodniej, ale dzielnie maszerowaliśmy , pokonując prawie 6 km.  Dzwonił ojciec, chciał odwołać jutrzejszą wizytę naszą, bo wybiera się na pogrzeb. Moja propozycja pobytu w tym czasie z mamą spotkała się z aprobatą. Gotuję zatem gulasz po węgiersku ( bo z papryką i na ostro), do tego będą kotlety ziemniaczane i surówka. Jeszcze jakiś deser wymyślę.  

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.