Noc okropna, bo duszna i z mocno bolącym biodrem. Rano upał , kąpiel w jeziorze była cudowną przyjemnością na powitanie dnia. Potem śniadanie i domowe zajęcia typowe. Zajęłam się najpierw praniem dywaników , bo tak ciepło a nawet duszno to wyschną szybciutko. Potem grabienie liści brzozy, zrzucanych na potęgę z powodu suszy. Wreszcie zrozumiałam, co oznacza określenie" pot zalewający oczy". No i w pewnym momencie i także momentalnie zrobiła się burza i deszcz pada od kilku godzin bez przerwy. Moje wyprane i prawie suche dywaniki zmokły doszczętnie, aktualnie "odpoczywają" pod dachem sąsiada. Kiedy wyschną? Bóg raczy wiedzieć. Pogoda zrobiła pa, pa, temperatura zeszła do 20 stopni, i znów mamy pecha. Planowałam grillowane sznycle indycze na obiad, włożyłam je do marynaty i tak leżą. Na szczęście jest rosół , mieliśmy co zjeść na obiad. Wczoraj odwiedził nas wędkarz łowiący nad jeziorem, zainteresowany zakupem, to kolejny chętny, a ja nadal podchodzę do tematu ze spokojem . Uda się, dobrze, nie, to będzie kiedy indziej. Znalazłam na działce mój notes z 2009r., gdzie zapisywałam wydarzenia z kolejnych dni. Robiliśmy wówczas remont w mieszkaniu, lipiec był paskudny , ten czas spędzaliśmy na działce. A dziś sytuacja się powtarza. 2009 to był rok, gdy przestałam palić papierosy. Ważyłam wówczas 65 kg i cudownie się z taka waga czułam.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.