Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 246385
Komentarzy: 6498
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 16 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

18 sierpnia 2018 , Komentarze (10)

Pozamykane, pozamiatane, pozabierane, czyli właściwie koniec. We wtorek podjedziemy jeszcze zabrać rowery , krzesła na balkon, jakieś duperele, które już dziś nie znalazły miejsca  w samochodzie. Po powrocie  rozładowywanie, a nadal jest tego sporo. Znajomi z podwórka w naszym wieku pochwalają, młodsi twierdza, że szkoda. To właśnie jest różnica pokoleń. Już jedno pranie wisi, mąż zrobił zakupy, kwiaty podlane, dostarczone dywaniki odebrane. Są ładne, w etniczne wzory, kolorowe. W jasnej sypialni z sosnowymi meblami będą wyglądać super. Ach, z jaką przyjemnością wzięłam kąpiel w mojej łazience , czyli nie ma to jak w domu. Dziś pogoda łamana, przywitał nas deszcz i lekkie ochłodzenie, wieje, słońce też świecie, doskonała pogoda na pranie. Ale, ale, moja waga spadła o ponad kilogram! A właściwie nic dodatkowego nie robiłam w tym kierunku. To jednak hormony  były i nieprawidłowa praca tarczycy. Wczoraj nazbierałam kurek trochę, muszę je wyczyścić, dodam do piersi z kurczaka na obiad. Dziś brat u rodziców, w poniedziałek my, muszę wymyślić zupę . Poza tym wizyta u notariusza, aby przed wyjazdem wszystko załatwić. U sąsiada remont łazienki, tak Polacy spędzają wakacje.A ze złych wiadomości- to chyba rwa kulszowa. W nocy bolało mnie niesamowicie, siedzę z bólem, najlepiej mi się stoi. Mam jakieś przeciwbólowe tabsy, ale czy warto je brać? Może macvie jakieś wiadomości na ten temat?

17 sierpnia 2018 , Komentarze (4)

ile człowiek gromadzi wokół siebie przedmiotów! Wprawdzie 23 lata posiadania tłumaczy ten fakt, ale  uważam, że i tak za dużo. Wczoraj sąsiad zaprzyjaźniony podchodził do nas kilka razy, pokazywaliśmy przedmioty, które chcemy zostawić, pozbyć się, oddać. Najpierw podjechał samochodem po większe, potem  dochodził 3 razy, wracał do siebie obładowany. Piła łańcuchowa, wiertarka, dywaniki, przewody, narzędzia, baterie, garnki, itd. On zadowolony, my też, bo rzeczy trafiły w odpowiednie ręce. Dziś "czyszczę" pakując te przedmioty, które zabieram do domu.  Na szczęście następca  zgodził się , aby zostały kołdry i poduszki, wypierze je i już. Dziś jest cicho, spokojnie, bo to dzień  w pracy  i ludzi mniej. Na działce zebrałam trochę kurek, po kolejne udam się do lasu. Spałam doskonale, bez obciążeń i durnych myśli. Udało się, decyzja zapadła w ciągu niecałego miesiąca i to z pozytywnym rezultatem. teraz kolej na innych, aby cieszyli się. Zostawiamy w dobrych rękach działkę. Domek jest wyposażony we wszystko potrzebne do  przebywania już dziś. Też bym się cieszyła, gdybym kupiła z takim wnętrzem. Dziś na obiad kalafior i jajko sadzone, gazpacho, które uwielbiam doda kolorytu daniu jako przedsmak. To tyle z kaszubskiej wsi.

16 sierpnia 2018 , Komentarze (9)

wczoraj uzgodniliśmy z kupującymi sprzedaż naszej działki. Oni młodsi o  ponad 30 lat, rodzina z 2 dzieci, babcia, czyli komplecik. Zadowoleni, zachwyceni, my także usatysfakcjonowani.7 września podpisujemy akt notarialny. Wczoraj popłynęliśmy alkoholowo z tej okazji, dziś jestem w lekkim stanie nieważkości.  A teraz czas na pakowanie, segregowanie, decydowanie . Bo to ostatni weekend z noclegiem.Przed nami wreszcie wyczekiwany remont, wyjazd na wycieczkę, wyjazd do Borkowa, a po powrocie tylko zerwę pigwę na nalewkę, oddam klucze i finito la comedia. Czy żal? Nie, może wiosną trochę zatęsknię, mam jednak zaproszeń kilka na odwiedziny, przyjadę jako gość, bez konieczności pracowania. A co później? Czas pokaże . To tyle dziś, idę się pakować.!

14 sierpnia 2018 , Komentarze (6)

pada od rana. W domku rozpaliliśmy  w kominku, nastrój zupełnie inny, taki uroczysty. Na dodatek gotuje się rosół i wydaje zapach, aż miło. Dziś dzień gotowania, oprócz rosołu gotuję kapustę z pomidorami, gulasz  z kurkami, bo wczoraj znów trochę "nabyłam" w lesie .  Za oknem smutno, okoliczne sąsiadki, a tak się składa, że to nauczycielki, wyjechały w celu odbycia rad pedagogicznych. Ach, jak one cierpią, gdy trzeba na ten jeden dzień wyjechać, jakie to ciężkie przeżycie! Mój luby, fascynat kąpieli zdrowotnych, pływał dziś w jeziorze o 7:30, chociaż na termometrze tylko 15 stopni. Dzielny facet, prawda? W wioskowym sklepie pn"Market"  nabyłam INULUNĘ Czy ktoś ma jakieś doświadczenia z tą substancją?  Czytam o niej w necie i jestem zadowolona z zakupu, informacje zapewniają coś ciekawego w organiźmie i pozytywnego. A narazie wdycham zapachy wydobywające się z gara rosołowego, obok mąż rozwiązuje Jolkę w Duzym Formacie, z radia leci Trójeczka lub RMF Classic, jest lightowo i przyjemnie. Niechby nawet i cały dzień taki!. 

13 sierpnia 2018 , Komentarze (4)

Wczoraj jeszcze zgrabiłam kawal działki, bo suchych liści od groma. Z perseidów nici, zachmurzenie do samego rana.Słońce zaczęło swoja prace u mnie ok. 11, a i tak co chwila chowa się wstydliwie. Dziś dzień porządkowy. Od rana latamy ze szmatami, z miotłami, odkurzaczem, itp. Niby lato, niby nas nie było, a jest co sprzątać.  A na obiad zapowiadany makaron z kurkami i pieczona polędwiczką. Wczoraj rozmowa z sąsiadką, po niej będe próbowała kisić kapustę w słoiki, aby mieć naturalny probiotyk. Ona po chemii, uratowała ciało przed rakiem, zmieniła całkowicie dietę i  schudła 13 kg. Odrzut glutenu, kawy, słodyczy. Dużo warzyw, trochę owoców, kasze dozwolone, pestki , no i kiszonki. Nie powiem, aby ten spadek kilogramowy pozytywnie zadziałał na twarz, ale zdrowie ważniejsze.Kurier zostawił dziś przesyłkę w sex shopie obok mojego mieszkania, bo znajomy do odbioru akurat wyszedł z psem. Miał chłopina okazję zajrzeć do centrum rozpusty, a co!

12 sierpnia 2018 , Komentarze (8)

Kurki zbierałam co roku tak pod koniec czerwca, do końca września . Dziś dokonałam pierwszego zbioru, a  właściwie to już koniec lata. I proszę nie mówić, że nie ma symptomów. Bo nawet wrzosów już nie ma, chociaż to także z powodu suszy.  Jutro będzie pyszny obiad, bo makaron z kurkami i zieloną pietruszką! Już wieczorem zrobiło się zimno, a w nocy przykrywałam się dodatkowo kocem. W nocy wstawałam na siku, ależ zimno było w domku! A rano 14 stopni na zewnątrz, w środku 17. Polarowy szlafrok znów pokochałam.  Znów boli mnie biodro, coraz poważniej myślę o zmianach reumatycznych, bo boli na zmianę pogody. Pogoda ekstremalnie różna od ostatnich  dni, gdy było upalnie, duszno. Taki jesienny przedsmak. Nawet jeżeli jeszcze będzie ciepło, to już wieczory krótkie.Wieje mocno, co chwilka pada , siedzę pod kocem, książka, ciepła herbata. Zapowiadam wieczór przy kominku, znów mam nadzieję na perseidy. 

11 sierpnia 2018 , Komentarze (6)

Nawłoć w pełnym rozkwicie, na tarasie  aż gęsto od nasion brzozy, zgrabiłam 3 kosze suchych liści. Młody sąsiad wreszcie zawiesił siatkę na słupkach, co miał zrobić do końca czerwca! Jest cicho, nadal pusto, ale woda w jeziorze miód malyna. Pływałam na plecach, leniwie, podnosząc tylko w wodzie ręce do góry, co według artykułu w ostatnim Neewsweeku  jest ćwiczeniem absolutnie wystarczającym dla zdrowia i kondycji. Niestety około 15 zaczęło padać, znów się ochłodziło, z przyjemnością wypiłam drugą kawę. Dziś czułam się jak pracownik utrzymujący tereny zielone, bo i podkaszarka była w ruchu , i sekator. Bardzo żałuje moich roślin w tym roku, takie są marne i zaniedbane. Z powodu suszy nad jeziorem i z powodu zalania w domu. Gdyby nie to zdarzenie, bylibyśmy tu o wiele częściej, dłużej i z rezultatem zadbania o roślinność. Na obiad zupa krem z cukinii i reszta pulpetów w sosie + ziemniaki + ogór kiszony. Jadłam ostatnio doskonałą kapustę kiszona, tegoroczną, obiecałam sobie powtórzyć to, dla zdrowych jelit. Dziś mieliśmy zamiar oglądać  perseidy, pechowo niebo jest zachmurzone. Może jutro? 

10 sierpnia 2018 , Komentarze (2)

Przed 9 jeszcze upał, byliśmy już koło plaży, znów ławka, znów lektura. Pusto,  cień przyjemny, ale już gromadziły się chmury. Ciche pomruki, poszliśmy w kierunku domu. Doszliśmy, zaczęło padać, potem lać. Trwało to chwilkę, ochłodziło się, wyszliśmy na spacer. Złapał nas kolejny deszcz, ale to przyjemne tak chodzić w ciepłym deszczu. Jako dziecko byłam osobą chętną do wychodzenia z psem w czasie deszczu.Zawsze to lubiłam. Szykujemy się do wyjazdu nad jezioro, kurier nie dojechał, dostawa będzie do sąsiada. Na obiad łosoś pieczony, pieczone ziemniaki, mix sałat z winegretem. Zjadłam tez pączka, wprawdzie bez lukru, ale i tak nie smakował mi, bo był za słodki. Organizm dostaje ostatnio sporo wody, mniej słodyczy, dlatego taka reakcja. Nigdy nie lubiłam słodyczy czekoladopodobnych , wszelkich podróbek. Wolałam nie jeść wcale, albo mało ale dobre. Tak mi zostało do dziś. Syn wrócił do Poznania,  w doskonałej kondycji, bo pracował na nią przez cały rok. Pielgrzymka była dla niego "pryszczem" mimo upałów. Co młodość, to młodość. Nas też czeka teraz chwila wytchnienia, będzie chłodniej, rower zatem, kijki i wreszcie normalność. 

9 sierpnia 2018 , Komentarze (2)

na lżejsza pogodę poszliśmy z samego rana , bo o 7: 10 , do Lidla. Po rybę, po mięso, po inne niezbędności. Później byłaby niezbędna lodówka podręczna.  Jest nadal bardzo gorąco, duszno, jedynie nad sama wodą lekko powiewa, co stwierdziliśmy udając się w stronę plaży. Znów dłuższa chwila na mocno ocienionej ławce, lektura książkowa , ale także czytanie recenzji po występie Beczały. I co? , moje odczucia  potwierdzane są przez znawców , którzy występ uznali za rewelacyjny i najważniejsze wydarzenie muzyczne w tym roku w Polsce.  No i jak się nie cieszyć, że braliśmy w tym udział? Powoli zbliżają się chmury, narazie mleczne, ale naprawdę oczekuje na takie z porządnym deszczem. Nadal czekam na kuriera, żądnych wiadomości, a w sobotę chcemy wyjechać. Cóż, wakacje i w dostawach.!

8 sierpnia 2018 , Komentarze (3)

mnie ogarnął.To chyba z powodu tego wyczekiwania. Rano na halę targową, było przed 8 ,  a już upał rzucał się na twarz. Chciałam kupić śliwki na powidła, stwierdziłam jednak, że to za wcześnie. Poczekam na te najpóźniejsze węgierki. Krótki spacer, czytanie w parku na ławce, bo przechadzka męczy niesamowicie . Cały czas myślę o synu, on na pielgrzymce z Dominikanami, a tam na południu też gorąco i burzowo. Ławka, na której chwilkę siedzieliśmy , była na placu zabaw. Przyglądanie się maluchom zafascynowanym urządzeniami, drabinkami, z jakim zapałem z nich korzystają, jak  potrafią już rywalizować! Komedia po prostu.  Obiad dziś po drodze, bruschetta i spaghetti z czosnkiem i oliwą. Potem zamówiłam pedicure na 22 sierpnia, tak kilka dni przed wyjazdem. Powrót do domu, kolejna, chyba już 6 szklanka wody. Wypijam ponad 2 litry dziennie.  Mąż zawiózł rodzicom żarełko, ja czekam na kuriera, ale jakoś nic nie słychać. Chcemy w sobotę rano pojechać na działkę, zostaniemy do czwartku. Pogoda nie ma znaczenia , chcemy zmienić otoczenie. I tyle, roztapiam się powoli. Moje marzenie o zamieszkaniu w cieplejszym klimacie  już niech się nie realizuje. Mam dosyć.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.