Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 246425
Komentarzy: 6498
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 16 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

5 września 2018 , Komentarze (5)

bo jak inaczej nazwać przygotowanie się do sezonu zimowego? A czyniłam to robiąc własną "wegetę", ze zmielonych warzyw, zielonej pietruszki, z dodatkiem oliwy i soli. Zamroziłam kilkanaście foremek silikonowych, będą do zup warzywnych. Poza tym smażą się powidła z węgierki, niezbyt słodkie, za to z dodatkiem cynamonu. Pachnie w domu!  Zebrana wczoraj pigwa została wymieszana ( po obraniu) z zeszłorocznym "maceratem", przesypana cukrem, postoi chwilkę do zalania alkoholem. A na obiad dziś barszcz ukraiński z fasolą białą oraz duszona kapusta kiszona , na której prażyła się polska kiełbasa. Danie z dodatkiem kminku, garści grzybów suszonych. Wersja z kiełbasą dla facetów ( mąż i pan remontowy). Miałam dziś melodię do prac kuchennych, poszło zatem szybko i sprawnie. Dla zainteresowanych podaję ponownie, że książkę "Jelita wiedzą lepiej" napisał Michael Mosley. Czuję się zdrowsza nawet wtedy, gdy tylko ją czytam!:D. Wrzesień nadal cieplutki, a my wysiadujemy w domu z przyczyny  znanej. Dziś jest robiony pokój dzienny, zwany salonem. to prawie 28 m kwadratowych powierzchni, będzie co robić. Zapakowaliśmy wczoraj całego Mroza o Chyłce, całą Bondę i Cobena, jutro wybieramy się do biblioteki, aby to podarować. Niech inni maja radość. Kolagen służy mi, stawy mniej bolą, muszę dokupić kolejną porcję. Mój organizm wraca do formy.

4 września 2018 , Komentarze (11)

Z samego rana pojechaliśmy na działkę, ostatni raz , bo w piątek notariusz. Cisza, spokój, nie ma ludzi. W domku czyściutko, myszy brak, gotowe na nowego właściciela.  Poszliśmy na grzyby niespiesznym krokiem, ale tylko kurki  udało się zebrać. Sporo ich, jutro będę wymyślać potrawę. Po grzybach śniadanie na tarasie, ostatnie , ale sentymentu nie ma. A na jutro ugotowałam barszcz ukraiński, taki z fasolą białą . Wizyta u rodziców  lekko drętwa,obiadu nie wieźliśmy, bo :" nie życzymy sobie żądnego jedzenia, nawet ciasteczka."  Ok., taka wola, szkoda, że wynika z dąsów na uwagę, że przy emeryturze  łącznej ponad 5.000zł jeść zupy w proszku to po prostu wstyd. Gdy opowiadałam o sękaczu kręconym własnoręcznie, trochę miny zrzedły rodzicom.  Poza tym zapieprz w mieszkaniu do upadłego. Energa przysłała rachunek za prąd, o 1,5 raza wyższy, a to przez osuszacze i ozonowanie. Uff, wydatki, wydatki i końca nie widać. Musze wrócic do książki o jelitach, najwyższa pora.

3 września 2018 , Komentarze (4)

bo  okazało się, że pan remontowy zrobił niespodziankę i gotowe są sypialnia, łazienka, kuchnia i przedpokój. Teraz zatraciliśmy się zupełnie w porządkowaniu, a jest tego sporo. Jestem zmęczona do bólu, a przed nami jeszcze sporo. Ale już widać światełko w tunelu i to cieszy. Nasz pobyt na Suwalszczyźnie był ciekawy, pogoda dopisała, widzieliśmy wiele. W Wilnie nie kochają Polaków i dają temu wyraz. Kręciłam sama sękacza w Wiżajnach, obok stała pani, która brała udział  w programie Okrasy.  Widoki z góry Cisowej zapierają dech w piersi, przyroda regionu jest przecudna, ale wole jedzenie podlaskie. Suwałki czczą przede wszystkim Marię Konopnicką, w muzeum opowiadają o niej wspaniale, ciekawa wystawa, nieznane historie  z życia pisarki. Na pamiątkę kupiłam zakładkę z Koszałkiem  Opałkiem - świetna!  Augustów i rejs statkiem po jeziorach oraz kanałem , to prawdziwa atrakcja. Miasto ładne, zadbane, dużo oferuje.   Była to fajna wycieczka. A dziś zapisałam się na lektorat z angielskiego, jako kontynuacja z poprzedniego roku UTW.  Na temat mojej wagi wypowiadać się nie będę, po co sie dołować?

25 sierpnia 2018 , Komentarze (8)

Dziś zrobiłam wreszcie  porządek z kosmetykami w łazience. Wypierdzieliłam wszystkie te, których nie używam od jakiegoś czasu, zebrało się trochę. Potem przygotowanie odzieży na wyjazd. Pogoda w podróży ma być deszczowa, podobnie w drodze powrotnej. Musze więc zabrać trochę cieplejszych, trochę letnich. No i wygodne buty, co jest podstawą.  Prasowanie mam już za sobą, za sobą mam też rozmowę telefoniczną z ojcem, która jak zawsze wykazała jego egoizm i skąpstwo niewyobrażalne.  Wczoraj wieczorem byliśmy w kinie na filmie pt. "Księgarnia z marzeniami".  Polecam z całego serca, bo to film o odwadze, przyjaźni, zawiści i nienawiści. Zagrane wspaniale, dwie godziny świetnie spędzone.  Pogoda dziś deszczowa, jest ok. 20 stopni, postanowiłam spędzić ten dzień w domu. Nie wychodzę na ulice bez makijażu, a dziś nie chce mi się go robić.  To dzień dla ciała, bo chcę zrobić manicure, pomalować paznokcie , depilacje mam już za sobą, tak jak i peeling skóry  głowy. Dziś będą na obiad kotlety mielone, chcę zabrać kilka  na czas podróży a przy okazji będą na obiad. Do tego kiszona kapusta duszona z kminkiem i suszonymi grzybami.  Czeka mnie jeszcze czyszczenie domu z rzeczy psujących się, bo w czasie naszej nieobecności ich stan może się drastycznie pogorszyć. I to tyle. Od jutra mam wolne od remontu, spraw codziennych, spraw z rodzicami. Chcę odpocząć.

24 sierpnia 2018 , Komentarze (4)

bo w dwóch pomieszczeniach złożyliśmy dobytek, aby remont  nabrał kształtów. Dziś będzie spanko na materacu jedynie, na szczęście grubym i wygodnym . Teraz facet popryskał niektóre miejsca środkiem grzybobójczym, wali w domu chlorem, że hej. Od rana bieganina, a pogoda taka raczej niesprzyjająca. Nad ranem burza była nawet ostra, teraz co chwilkę pada na zmianę z laniem. Przyroda zachwycona , bo przecież powalona została w tym roku przez suszę.  Zadowolona jestem, że wczoraj ugorowałam zupę dla rodziców, dziś warunków brak. Byłam już w banku, załatwić sprawy ojca, potem do Lidla po zakupy, kupiłam m.in.  parę fig świeżych dla rodziców , bo pewnie w życiu nie jedli. Krótka wizyta u fryzjera, aby poprawił przy uszach, bo nie lubię grubych baczków, teraz opracowuje logistykę działań na sobotę , a w niedzielę z rana wyjazd.Na śniadanie dziś była owsianka z   orzechami, brzoskwinią, jogurtem , dodałam pół łyżeczki inuliny, to dla moich jelit. A propos jelit, poleciłam książkę już dwóm osobom, w sumie powinnam dostać rabat !;). Na obiad będzie tylko krupnik, który zjemy razem z rodzicami, potem niestety ciasto i kawa, bo tak staruszkowie  wyobrażają sobie wizytę. Trudno, zjem mało. 

23 sierpnia 2018 , Komentarze (4)

Co za dzień! Poszłam do notariusza oddać resztę dokumentów, a ona melduje mi, że transakcję trzeba odłożyć do czasu uzyskania  odpowiedzi z Lasów Państwowych, czy skorzystają z prawa pierwokupu. Jakiś idiota ustalający plan, skorzystał ze zdjęć wykonanych dronem, zobaczył korony drzew w pełnym listowiu , i zapisał w planie , że działka rekreacyjna i las. Na działce mam raptem 6 drzew, taki to las, ewidencja gruntów, czyli dokument ważniejszy nic o lesie nie mówi, planu urządzania nie było i nie ma, a jest durny przepis .Kupujący poczekają, bo im zależy, ale teraz wszystko przeciągnie się w czasie , będą dwie wizyty u notariusza, Zmieniłam notariusza, bo te informacje powinnam otrzymać, gdy zaniosłam dokumenty, z których wynikało przeznaczenie działki, a nie po kilku dniach, gdy kupujący wyjechali na wakacje. nachodziłam się jak listonosz w okresie prosperity PPP, a upał nieziemski. Załatwiłam co chciałam, telefonicznie uzgodniłam z kupującymi co i jak, wróciłam do domu szczęśliwa, że mam to już za sobą. Nagle, cyk! do głowy przyszła myśl, a fryzjer na 14 to gips? No to ponownie ubrałam ciało, poszłam, zeszło 1,5 godziny, w tym czasie na szczęście gotował się krupnik dla rodziców, który zdążyłam nastawić przed wyjściem. W tzw, międzyczasie była jeszcze wizyta w bibliotece, zakupy, przyszedł majster i rozmawialiśmy o remoncie. Usiadłam po 17  i jestem naprawdę zmęczona. Mąż w tym czasie wystawiał meble z pokoju , który pójdzie na pierwszy ogień prac, przenosił, pakował itp. Jutro wizyta w banku dla ojca, potem jazda do nich z żarełkiem , wieczorem kino, o pracach ręcznych w domu nie wspomnę. I kto powie, że emerytowi czas przez palce przecieka? 

22 sierpnia 2018 , Komentarze (3)

Tyle spraw mam do załatwienia przed wyjazdem, w związku ze sprzedażą działki, w związku z remontem. Chcę wszystko popłacić przed wycieczką, dziś kolejna wyprawa po  kolejny papier do aktu notarialnego. Wczoraj nie było ktosia do podpisu zaświadczenia, a wysłanie do nas pocztą byłoby bezsensem pod nasza nieobecność. Do biblioteki poszliśmy tachając 12 książek, okazała się już zamknięta. Chcemy zmienić blaty w kuchni . Po rozeznaniu tematu okazało się, że najlepiej kupić blat w Castoramie, przyciąć na wymiar, będzie to tańsze  dwukrotnie niż w salonach meblowych. Przy opłatach spędziłam kolejne chwile długie, bo dowody opłacenia podatku od nieruchomości, zapłaty za wodę chcę wręczyć kupującym działkę.Musiałam je także wydrukować. Jeszcze doszła faktura za ozonowanie, a ubezpieczyciel nadal ma w nosie moje odwołanie od przyznanego odszkodowania.  Jutro przychodzi facet od remontu, zejdzie trochę na ustaleniach, potem znów do notariusza, wizyta u fryzjera, gotowanie dla rodziców. Chcę im zrobić krupnik, tradycyjne zupy "wchodzą " im najlepiej. Dziś kolejne prania , bo pogoda sprzyja. Rano było w Gdyni tylko 15 stopni, aura chyba wraca do normy. 

21 sierpnia 2018 , Komentarze (5)

załatwionych dziś od rana. Tuż po 9 musieliśmy wyjechać z domu, bo włączono ozonowanie. Pojechaliśmy wymienić zasłony na inny kolor, potem  do urzędu po dokumenty potrzebne dla notariusza. Następnie wizyta na działce, montowanie rowerów na bagażnik samochodu, pakowanie pozostałych rzeczy, które musimy  zabrać ( osobiste) lub chcemy( pamiątki). Zeszło do 13, powrót do domu , przed 14 wylądowaliśmy, ale to za wcześnie , aby wejść. Poszłam więc w miasto , kupiłam m. in Bioliq żel do mycia twarzy ze szczoteczką, za niecałe 16 zł. Poza tym książkę Michaela Mosleya pt"Jelita wiedzą lepiej"  i dwa kostiumy kąpielowe , oba z przeceny. W przyszłym roku jedziemy do sanatorium, a dwa są niezbędne . Powrót do domu, ale okazało się, że ozon jeszcze nie wywietrzał, poszliśmy coś zjeść, nadal brak możliwości wejścia, tym razem pojechaliśmy nad morze, do kawiarni Mariola, która istnieje  od czasów moich lat licealnych.  Wracaliśmy przed 17, czułam się jak osoba, która rano wyszła do pracy i właśnie wraca do domu. I znów układanie, przenoszenie, zamykanie, itp. Narazie "wydeptałam"  prawie 11.000 kroków, czyli tę dawkę dla zdrowia wyrobiłam.Jedno pranie schnie, drugie kręci się w pralce. Noce już są chłodne , ale i tak pranie zostawię na balkonie. Dzwonił pan remontowy, we czwartek wpadnie, aby ustalić co, jak i gdzie. Czyli mogę uznać, że złe moce już mnie opuściły? Czy jeszcze za wcześnie na odtrąbienie końca złego? A, waga spada, ale rwa daje się we znaki. 

20 sierpnia 2018 , Komentarze (4)

Rano wizyta u pani notariusz. Blisko domu, znów doceniam zalety mieszkania w samym centrum miasta.. Rozmowa rzeczowa, wszystko jest tak, jak myślałam. Potem zakupy te najbardziej niezbędne, II śniadanie  i wyjazd do rodziców. Staruszkowie zadowoleni, mama szczęśliwa, że odejdzie jej obowiązek obiadowy. Smakowało, a jakże, zjedli z apetytem, ciasto drożdżowe zostawili sobie na później, do herbaty. Po powrocie  namówiłam męża na spacer nad morze, póki pogoda dopisuje. Przy okazji zjadłam 3 wielgachne placki ziemniaczane , tak mi zapachniały, że nie potrafiłam się oprzeć pokusie. To moja słaba silna wola daje o sobie znać. Lekkie ochłodzenie sprzyja egzystencji. Wspominaliśmy dziś , z jakim uwielbieniem zwiedzamy jesienny Gdańsk, Sopot, Hel. Już namówiliśmy się na podróż pociągiem np. do Kuźnicy, wędrówkę z kijkami do Helu i powrót także pociągiem. Sama trasa kolejowa wzdłuż morza to wspaniałe widoki. A jesienią lub wiosną, gdy mniej liści, więcej widać. Jutro musimy załatwić kila spraw urzędowych, zabrać z działki rowery, pozostałe rzeczy , które zostaną z nami. Przy okazji chcę wymienić kupione zasłony na inny kolor, wybrać nowy blat do kuchni, szafki do łazienki.  Uff mamy na to 6 godzin, bo tyle będzie trwać ozonowanie. 

19 sierpnia 2018 , Komentarze (7)

Lepiej spałam, może to wreszcie minie. Na śniadanie owsianka z orzechami, jabłkiem , miodem spadziowym, jogurtem i 1/2 łyżeczki inuliną Gdy pierwszy raz spożyłam jej za dużo, gazy rozsadzały mnie, dosłownie. Kapusta kiszona wczoraj, dziś, a jest pyszna jak mało co. Do tego wprawdzie karkówka pieczona, ale przyrządzona w rękawie, od czasu do czasu można. Resztę zawiozę rodzicom, bo oni są fanami tego mięsa. Do tego zrobię zupę koperkową , aby była lżejsza. Muszę znów opracować jadłospis na przyszły tydzień, aby nic nie zostawiać na czas wyjazdu. A dziś dzień pełnego relaksu. Kolo południa kawa i lody w ulubionej kawiarni Dom Czekolady. Tam zawsze dostajemy ogromne porcje od znajomego geja, który jest szefem , miłym młodym człowiekiem. Potem spacer , chwila z lekturą na ławce, rozmowy o dzieciństwie , m.in. o smakach ulubionych lodów, o ubiorach z okresu , o zwyczajach. Fajne są takie wspomnienia i mimo lat, jakie jesteśmy ze sobą, zawsze coś nowego znajdzie się w zakamarkach pamięci. Nad morzem tłumy ludzi, przeplatają się języki  z różnych krajów, stroje kolorowe , bo to przecież lato. Od jutra czeka nas gorący tydzień, muszę go przygotować organizacyjnie, aby wszystko zrobic, zlaleźć czas na kino, na spacery, na oddech od obowiązków. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.