Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 296150
Komentarzy: 6950
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 23 marca 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

23 marca 2025 , Komentarze (1)

Dziś w domu, aby nadgonić trochę gotowanie i inne tego rodzaju czynności. Lubię tak zanurzyć się w pracach kuchennych, gdy wszystko mam przygotowane i idzie mi szybko i smakowicie. Dziś upieklam ciasto marchewkowe, mąż  , lasuch  , nie może się doczekać aż wystygnie. Na obiad dziś mam tradycyjny rosół niedzielny, tym razem z dodatkiem goleni wołowej oprócz mięsa drobiowego. Poza tym pieczeń ( jednak) cielęca, młodą kapustę duszona, deser z mango , jogurtu i nasion chia. Wszystko się udało, smakuje i pachnie znakomicie. Chwalę się? Oczywiście, czemu nie, skoro mogę? Pogoda za oknem to słońce, błękit nieba i chłodny wiatr. Wczoraj oboje poszliśmy do łóżka po 21. To chyba dawka powietrza tak zrobiła. Spałam do 7, bez niezdrowych przerw, tylko ta na lekarstwa. Szczypiorek coś nie chce rosnąć na balkonie, daje mu jeszcze tydzień aby zaczął wypuszczać. Na podwórku pojawiły się szpaki, których tu nie było. Jest tu dużo drzew i krzewów, mają gdzie gniazdować. Dziś myślałam o tym, że znów mało dzieci widuje. Te starsze już się nie spotykają na podwórku, mlodzi ludzie mają teraz psy, nie dzieci. Znów jakiś głupek wystawił opony przy śmietniku, będą stać kilka miesięcy, za ich zabranie zapłacą wszyscy.

22 marca 2025 , Komentarze (2)

Sezon podróży małych i dużych uważam za otwarty.  Dziś pojechaliśmy na Półwysep Helski, ostatecznie do Helu. Jeszcze mało samochodów po drodze,ale na miejscu już sporo ludzi. Chłodno, wiatr, jak to nad morzem. Stanęliśmy na parkingu tym samym od lat i poszliśmy w kierunku morza, przez las. Na szczęście wzięłam czapkę i rękawiczki, na szczęście szliśmy z wiatrem, bo był poważnie chłodny. Kładka edukacyjna pełna turystów, widać taki pomysł nie tylko nam przyszedł do głowy. Dosyć wysokie fale, roślinność jeszcze śpi, tylko rokitnik zaczyna pracować i widać nowe listki. Kilka zdjęć, kilka przystanków, potem deptak. Sklepy i lokale gastronomiczne otwarte i pelne. Pooglądaliśmy to i owo, znane już z wcześniejszych wypraw, decyzja o obiedzie zapadła. Zjedliśmy w jednej z restauracji w porcie. Mąż dorsza z pieca, ja z pieca doradę. Na szczęście obyło się bez frytek, a posiłek zaczęliśmy zupa rybna, całkiem smaczna. Zakończylismy Earl Greyem, czas wracać. Droga powrotną już z większą ilością aut, nie wyobrażam sobie tej drogi w sezonie. Po drodze widziałam żurawie, dwie pary, to pora ich legow. Wybrały miejsca blisko szuwarów i jakiejś wody na polach. Słuszny wybór. W domu z ogromną przyjemnością wypiłam filiżankę kawy, zjadłam małego paczka. Zapaliłam świeczniki, położyłam obok książkę Roberta Bryndzy (to Brytyjczyk), niczego więcej nie potrzebuje. JeJest mi ciepło, wygodnie, mam obok kochana osobę a przed sobą fajny wieczór. Czego i wam życzę.

21 marca 2025 , Komentarze (2)

To stan z pewnością nie aktywności fizycznej i umysłowej. Spotkaliśmy wczoraj znajoma panią Notariusz, już poza aktywnością zawodową. Opowiadamy sobie przy takich spotkaniach dokąd w tym roku pojedziemy. I ona i my jesteśmy pasjonatami odkrywania Polski, tej mniejszej, prowincjonalnej. No i kochamy razem Kraków. Pani Notariusz była w opóźnionej  ( bardzo mocno) podróży poślubnej w Krakowie. Z pełnym luksusem, teatr x2, błogie lenistwo i zwiedzanie. Na moje 70 urodziny ( to już?)wybieramy się do Krakowa. Hotel już zarezerwowany, bilety kupimy miesiąc przed, bo jazda samochodem tak daleko,aby postawić go w garażu to brak sensu. Oglądałam już repertuary teatrów krakowskich, może będzie już na maj. I to właśnie jest emerytura,pojmowana przeze mnie jako czas wolny od pracy zawodowej, wykorzystywany na realizację własnych pasji, hobby, zachcianek. Na szczęście oboje z mężem lubimy podobne atrakcje, podobnych unikamy, lubimy się bawić, dogadzać sobie. Hotel? Tak, ale z dobrą lokalizacją, że śniadaniem , z wygodnym łóżkiem i porządna łazienka. Apartament? Ok, koniecznie przestrzenny, łóżko z lampkami do czytania, winda, parking, itp. Czy za dużo wymagam? Ach, w młodości pojechaliśmy do Jugoslawii(1976r.), z wielkimi plecakami, pociągiem przez ZSRR, Rumunię, Bułgarię, potem autobusem do Skopje, stamtąd do Budwy. Gotowaliśmy samiz przywiezionych zapasów, spaliśmy w namiocie na kempingu po sezonie. Wtedy siły były inne i inne możliwości. Teraz wykorzystujemy doświadczenie i to, co pozyskaliśmy z pracy zawodowej. Dziś już przebieram nogami przed pierwszym wyjazdem, to będzie Ilawa na Wielkanoc. Uwielbiam planować podróże. To za jakiś czas, teraz cieszę się możliwością spspacerowania z mężem, ktktóry doszedl do sprawności  szybko jak młody osobnik. Trochę mam w tym swój udzial😉. Wyjazd na Półwysep Helski odłożony na jutro. Rano było chłodno, zeszło mi w mięsnym, postawiliśmy na spacer. Poza tym wczoraj wieczorem zażyłam Dulcobis aby wyczyścić jelita, i dziś dłuższy pobyt poza domem byłby niewskazany.Ot, moja głupota. Na obiad pasta z sosem pomidorowo-paprykowym.,To danie nigdy mi się nie znudzi. Jutro posiłek w terenie, a na niedziele mam kawałek cielęciny. Zrobię sztufade cielęca. Rosół z gicza wołowa już się gotuje. 

20 marca 2025 , Komentarze (5)

Pogoda cudo, a my każdego dnia pokonujemy coraz dłuższe dystanse. Dziś 5,5km, noga nie boli, jest w porządku. Robimy oczywiście jakieś przystanki, bo i moje krążenie wymaga zwolnienia, ale idzie ku dobremu. Lżejszy płaszcz nałożyłam a i tak było za ciepło. Mąż spotkał sąsiadkę, która jest po operacji biodra. Nadal o kulach, nadal rehabilitacja, niestety wybiera te blisko domu , z kiepska opinia. Cóż, wolna wola. Dziś słyszałam nowe ptaki, to chyba Zięba była, serce rośnie na jej dźwięki. Na obiad gulasz , ziemniaki, surówka z kapusty stożkowej. W ten sposób prawie wyczyściłam moja szufladę w lodówce, muszę dokupić mięsa i zamrozić. Postanowione, jutro Półwysep Helski , obiad gdzieś po drodze. W sobotę Sopot lub Oliwa, do ustalenia. Zabawne są wspominki znajomych z liceum, każdy pamieta inaczej, więcej. Wymiana wspomnień to sama radość. Laurowisnia przechowana na klatce schodowej wypuszcza nowe pędy, niestety stare liście wszystkie zrzuciła. Wystawiłam ją na balkon, na to dzisiejsze słońce, może coś jeszcze z tego będzie. W tym roku balkon pod znakiem zapytania. Zaczynamy podróżować już na Wielkanoc, potem Kraków, potem wyjazd na 2 tygodnie. Nie wiem po co miałabym sadzić coś, co zmarnieje pod naszą nieobecność. Może tylko jeden kwiatek po powrocie? Zastanowię się. 

19 marca 2025 , Komentarze (2)

Cudownie dziś, na bulwarze ciepło, bo klif osłabia przed wiatrem. Niebo błękitne, morze granatowe, piasek biały. I czego pragnąć więcej? W Cafe Minga browni z malinami, sok dla mnie, kawa dla meza. Sporo ludzi na zewnątrz, patrzących w morze, wystawiających twarze do słońca. Wreszcie wiosna. Przeszliśmy 7100 kroków i5,5 km. Nieźle biorąc pod uwagę męża. Za dwa dni będzie 2 miesiące jak miał zabieg. Lekka hipochondria męża to dzisiejsza wizyta u ortopedy, bo" coś jest nie tak." Oczywiście wszystko jest tak, bardziej sztywny staw to rezultat przyjmowania ciężaru ciała. Już wczoraj powiedziałam, że gdy okaże się, iż jest ok., ostatni raz wytrzymuje takie obawy. To ostatni staw, więcej takich sytuacji się nie spodziewam. Plany wyjazdowe nadal trwają. Będziemy wracać z podróży na Podlasie i Świętokrzyskie  2o czerwca, po 2 tygodniach. Aby łagodnie przebyć powrót i fakt pustego spożywczo domu, zamówiłam na 20-21 czerwca pobyt w solankach grudziądzkich.Wymoczenie się w przyjemnych okolicznościach pozwoli nam na dalszą drogę z miłymi wspomnieniami. A ten akcencik wody to rarytas. Dziś na obiad druga porcja bitek wołowych, ziemniaki I surówka z kapusty stożkowej. Moja grupa licealna pokazała ostatnio zdjęcia grupowe tuż przed maturą. Ależ to wywołało emocji, wspomnień i radości. No tak, wszyscy to 70-latkowie, nie ma się co dziwić. W Ratuszu , gazecie wydawanej przez UM Gdyni pokazano kolejne zdjęcia par świętujących 50 rocznicę ślubu. Ciekawe jak my za 2 lata będziemy odbierani na fotografii z uroczystości. 

18 marca 2025 , Skomentuj

Wczoraj złapałam za dużo zimna i gardło trochę skrzypi. Dziś ten okrutny wiatr także daje się we znaki, nie chce się z nim spotkać, zostałam w domu. Długo szukałam w tablecie rezerwacji poczynionych wcześniej, gdzieś mi to umknęło, dobrze, że nie zrobiłam ponownych. Wszystko jest, znalazlam, teraz ceny idą w górę a ja mam ceny gwarantowane. Żal mi było przede wszystkim Kielc, gdzie dziś trudno znaleźć dobry nocleg w czerwcowym terminie. To Boże Ciało, targi, wycieczki, wesela. itp. Z moją grupa klasową licealna piszemy sobie o różnych sprawach. Ciekawe, że najwięcej uwagi poświęcamy polityce. W większości zdania są zgodne, czasami jakaś tematyka rozgrzeje . Przez to jest ciekawiej, a przecież nie kłócimy się jak w tv czy w Sejmie. Dziś obiad zaplanowany, bo wczorajsza zupa z soczewicy, szpinak, ziemniaki I jajko sądzone. Do tego koperek i kefir, pycha! Czytam i słucham informacji o dziecku chorym na dyfteryt. Szkoda mi rodziców, którzy pewnie teraz mocno żałują swoich decyzji o braku szczepienia. Mówi się, że moje pokolenie jest bardziej odporne, wytrzymałe, a to przecież także dzięki szczepieniom w dzieciństwie. Oby dzieciak wysz3dl zdrowo z tej paskudnej choroby. Czekam już z utęsknieniem ciepła I prawdziwej wiosny. Gdy można usiąść na molo w Orłowie i owiewa tylko ciepły wiatr, który głowy nie urywa. Czekam na wizytę w rezerwacie Beka, aby podglądać  (fe!)ptaki, a potem spokojnie przejść się brzegiem aż do Rewy. No i odzież, ta lżejszą, ta bardziej kolorowa. Podobno tak będzie niedługo, podobno.

17 marca 2025 , Komentarze (2)

Pogoda zrobiła dziś niespodziankę. Słońce jest, a jakże, ale zimno. Mimo to wyszliśmy przewietrzyc ciała, a na plaży spotkała nas zawieja śnieżna. Gdańska nie było widać, a tam Gdańska, klifu Orłowskiego tez, bo był w zamieci. Podobno jeszcze jutro, a potem już ciepłej. Przysłowie znów dało znać o swojej słuszności. Dziś pierwszy dzień beż słodyczy. Kostka czekolady gorzkiej była, owszem, ale nic więcej. Spokojnie przyjmowałam do wiadomości fakt kupowania przez męża rogala warminskiego, marcinskopodobnego. Nie ciągnie, to dobrze. Wytrwać najważniejsze. Ugotowałam dziś zupę podpatrzona na YT, z czerwona soczewica, marchewka, selerem naciowym i szpinakiem. Smaczna, dodałam jeszcze mięso gotowanego indyka z rosołu, wyszła bomba białkowa. Moje kłopoty żołądkowe wykluczają ciemne pieczywo, białe tylko czerstwe, to się zastosuje. Ach, gdzie te czasy, gdy nic nie dolegało, można było wędrować po Polsce godzinami, spać krótko, jeść wszystko.Źle sypiam ostatnio i mam dziwne sny. Podświadomość chce mi coś powiedzieć, zasygnalizować. Dziś młodsza córka szwagra kończy 50 lat. Poznałam ją gdy miała roczek, oj ten galopujacy czas! Jako dziecko nazwała mojego męża Buba, tak zostało do dziś.

15 marca 2025 , Komentarze (2)

Od jakiegoś czasu poruszamy się z mężem według pewnych ustaleń, które same do nas przyszly😉. Każdy dzień ma swój rytm, wiemy oboje co trzeba wykonać, co jest potrzebne. Do godz.9 każde z nas zajmuje się "witaniem dnia". U mnie to śniadanie, często w łóżku, z książka, czytanie wiadomości. Potem ćwiczenia, mata, ścielenie łóżka, łazienka. Makijaż zawsze, gdy wychodzimy, a to jest z reguły 9-9:30. Zależy od pogody i pory roku. Latem to nawet 7:30. Ustalamy przed wyjściem czy i co potrzebne że sklepu, kierujemy się w stronę bulwaru. Około godz 11:30-12wracamy do domu, już z ewentualnymi zakupami zrobionymi jak najbliżej domu. Zupa, jakieś sprzątanie, pranie, itp.czynnosci, do 13:30. Wówczas przygotowuje obiad, zjadam go o 14. Obiad mam zawsze przygotowany dnia poprzedniego. Po obiedzie partyjka kości, potem przegląd lodówki ukierunkowany na kolejnh obiad, ale czesto jadamy to samo danie 2x lub na mieście. Ok. 15, po obiedzie, pijemy herbate/ kawę, lektura, rozmowy, muzyka. Powrót do spraw domowych ok.16 do 18, bo moja kolacja najpóźniej o tej godzinie. Po kolacji internet, sprawy bankowe, opłaty, kontakty telefoniczne i tak do 19. Oglądamy Fakty, potem coś w tv lub streaming, o 22 łazienka, łóżko, czytanie przed snem. O 22:30-23 pa, pa. Pobudka o 6-7. Czy to nudne? Zimą i pozna jesienią nie, latem i wczesna jesienią żyjemy zupełnie inaczej, więcej wychodzimy, więcej jest spotkań, wizyt, kultury wyjazdowej i samych wyjazdów. To samo dotyczy posiłków, dlatego też dziś i jutro rosół, bitki wołowe lub gulasz, wieprzowiny nie jadamy, raczej. Wczoraj obejrzeliśmy brytyjski miniserial pt."Dojrzewanie". To przerażający obraz nastolatków pochłoniętych Instagramem, popularnością w mediach społecznościowych, bezmyślnie akceptujących świat fikcyjny. Brak rozpoznania prawdy, odróżnienia dobrą od zła, świat pełen wysmiewania innych, ośmieszania publicznie, bez refleksyjnego tłamszenia. Aż do wybuchu. Konsekwencje dla wielu osób. Polecam.

14 marca 2025 , Komentarze (2)

Energia wiosenna? Chyba, bo od rana mam ochotę na więcej. Była mata, było rozciąganie, po śniadaniu kierunek Hala Targowa . Po drodze po zakupy spotkałam panią z biblioteki, dziewczynę od kobido, sąsiadkę. W drodze powrotnej znów te same osoby, to jakiś znak? Wyszliśmy na spacer, chcieliśmy kupić bilety do Konsulatu Kultury, ale mozna tylko internetowo. Cóż, kupię z domu, poszliśmy dalej, oglądać morze. Widoczność dziś bajkowa, podziwialiśmy chwilę wdychając jod. Spotkaliśmy dwie grupy szkolne, czern i kaptury, taki teraz trend. Smutny. W Batorym otwarto nową piekarnię, można też zjeść kanapkę, napić się kawy, kupić inne żarełko. Skusiłam się na tradycyjne ciastko portugalskie Pastel de Nata. Smaczne, ale bez entuzjazmu. W domu od razu przejrzałam telefon, wyszło 7500 kroków i 4,3km. Jak dla meza to akurat. Sąsiad z klatki obok cieśnie nadgarstka leczył, dziś wymieniali się z mężem doświadczeniami ! Smażony łosoś pacyficzny i mix sałat, budyń jaglany z masłem orzechowym. I tu wiadomość, dla tych z niedoczynnością tarczycy,  kasza jaglana nie jest wskazana. Poza tym wir kuchenny, musiałam wykorzystać wołowinę kupiona 3 m- ce temu, zrobiłam gulasz z papryką czerwoną oraz bitki z pieczarkami. kolejny tydzień mam gotowanie z głowy, bo jeszcze pyrka gar rosołu. Posadzilam korytko dymki, oby pojawił się miły oku szczypiorek. Wystarczy, teraz herbata i książka. O reszcie pomyśle później. Scarlett O'Hara była mądrą kobietą. 

13 marca 2025 , Komentarze (2)

a pogoda dziś zimowa. Wprawdzie nad morzem nie jest źle, ale chłodno i wilgotno. Szaro za oknem i tak raczej barowo. To pisze ja, prawie abstynentka. Spacer niedługi, ale był i to ważne. Rano znów kilka ćwiczeń rozciągających, ależ jestem zastała! Trzeba nad tym popracować. Korzystam z rehamaty, pamiętam pierwsze dni po zakupie kładłam się asekuracyjnie w ubraniu. Teraz gole ciało, potrafię nawet zdrzemnąć się na macie przy muzyce relaksacyjnej. Czekam na poprawę pogody i jakaś wycieczkę. Może park oliwski, może Kolibki? Kupiłam dzi dymkę, posadzę w doniczce na szczypior. Brakuje mi czegoś sensownego na kanapki, do mięsa. Wprawdzie robię surówki korzeniowe, korzystam z mixu sałat, ale ja pomidorowa jestem. Poczekam niestety kilka miesięcy. Na obiad dziś znów jarzynowa i pieczone nogi kurczaka + surówka z pekińskiej, marchwi i jabłka. Noc ciężka, kolejny sen " podróżny". Nie mogłam zdążyć na SKM, nie mogłam kupić i skasować biletu, nie ten peron, jazda nie w te stronę no i wchodzenie po schodach, koszmar. Obudziłam sie bardzo zmęczona tą podróżą . 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.