Witajcie moi mili,
Dzisiaj zaległy wczorajszy wpis, abyście nie myślały, żre mnie tu nie ma. Jestem i miło spędzam czas jedząc razem z wami ;). Oczywiście jestem nieprzygotowana zdjęciowo, także wam opowiem, co jadłam, a było dość smacznie.
Na śniadanie zjadłam dwie drobiowe kiełbaski z musztardą i ogórkiem małosolnym, pełnoziarnista ciemna mała bułka i herbata,
Drugie śniadanie koktajl z kilku truskawek i maślanki. Uwielbiam owoce na początku sezonu z tęsknoty za nimi. Szkoda tylko, że teraz się najem tych chemicznych owoców i później już nie będę jadła. No, ale lubię.... już dawno nie jadłam dobrej, prawdziwej truskawki. Zresztą jestem już tak przyzwyczajona do tej chemii w owocach i ogólnie w jedzeniu, że zwykła truskawka jest dla mnie nijaka, a ta pyszna, soczysta i pachnąca....
Czekam na arbuzy, są... zresztą teraz to wszystko cały rok jest, ale arbuzy mnie jeszcze nie zachęcają.
Obiad fasolka szparagowa, duszone pieczarki i kotlet jajeczny ;)
Podwieczorek "tekturowy chlebek" z dżemem truskawkowym x4
Kolacja kefir z ogórkiem małosolnym
Nie wiem czy ogórki małosolne są zdrowe, zapewne nie tak jak świeże, ale kocham <3, zresztą nie będę panikować z tym jedzeniem. Zobaczę co się u mnie sprawdza, a co nie. Najwyżej będę zmieniać i kombinować. Na razie ogromną przyjemność sprawia mi jedzenie i to, że jem około 5 posiłków dziennie, ponieważ ja należę do osób, które jadły strasznie nieregularnie. Czasami jadłam dużo (paczka chipsów na raz, oczywiście mała paczka to nie paczka), a czasami w ogóle. Nie raz moje dzienne menu składało się z jednego dużego posiłku. Jeżeli macie jakieś fajne sprawdzone diety, z gotowym jadłospisem to chętnie przygarnę. Kiedyś byłam na diecie 3d chilli bardzo fajna, czasami się nią inspiruję.
Byłabym również wdzięczna, w podpowiedziach odnośnie różnych suplementów diety, takich, które pozwoliły by mi być lepszą lwicą na siłowni, hehe. Jasne, widzę efekty, chodzę już od stycznia. Efekty kondycyjne, chociaż nadal jest słabo i nadal szybko tracę siły. Wczorajszy trening to godzinka stepów z Kasią na FitnessGym. Kto z Jastrzębia to polecam ;). Osób mnóstwo, ale ceny bardzo konkurencyjne, niemalże za darmo. ;) Zazwyczaj we wtorki chodzę na dwie godziny, ale już nie było miejsca.
Muszę się pochwalić, że to był kolejny dzień bez słodyczy, nie licząc dżemu i dwóch łyżeczek cukru w ciągu całego dnia.
Pozdrawiam i uciekam na pazury ;)