Dziś jest dzień bez liczenia kalorii, bez ważenia i mierzenia produktów. Dziś jem do syta i im więcej zjem tym więcej schudnę Takie jest przynajmniej założenie, za efekty nie ręcze.
Bo dziś jest dzień białkowy, a jak wiadomo białko odchudza
śniadanie:
sałatka z jajek, szynki drobiowej i łososia z jogurtem nat. i pietruszką
drugie śniadanie - jogurt pitny 0% cukru, 0% tłuszczu. Byłam poza domem, więc było bez kombinacji.
obiad:
pierogi leniwe z cynamonem , dużo ( twaróg chudy, otręby, jajko)
na podwieczorek będzie serniczek na zimno, też dużo ( jogurt nat. żelatyna, herbata owocowa, słodzik)
na kolację, powtórka ze śniadania.
Oczywiście woda w ilości regulaminowej
Dziś na wadze było pół kilo mniej i znów pojawiło się 72kg, które już mi jakiś czas temu mignęło. Stan na dziś 72,5kg i mam nadzieję, że na dobre pożegnałam 73kg.
Dziś nie będę niestety ćwiczyć, znaczy odpada bieżnia, ale tak mnie masażysta wytarmosił, że padam na pysk. A musiałam wrócić z zakupami do domu (pod górkę), zaliczyć spacer z psem i zaraz znów czeka mnie wyjście z psem do weterynarza. Ruch dziś mam w nadmiarze.