Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wiecznie na diecie, kochająca gotować. Wrażliwa romantyczka, wielka marzycielka. Od zawsze większa, kiedyś musi być koniec.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 22300
Komentarzy: 365
Założony: 26 sierpnia 2015
Ostatni wpis: 1 września 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Manaaa

kobieta, 29 lat, Opole

169 cm, 77.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 grudnia 2015 , Komentarze (4)

Wstać? Nie wstać? Wstaję, muszę!

Godzina 11:20 wstałam. Co teraz? Zjem coś. Wygrzebałam dwa banany. Myśl naszła moje myśli, zaległa kartkówka z fizyki, zadanie z angielskiego, co ja zrobię. Idę pod prysznic, peeling kawowy, coś wspaniałego. Co teraz, nauka? Idę zrobić obiad. Makaron z cebulą i pomidorkami w sosie pomidorowym. W końcu nauka, jakieś 20 minut, zadanie z angielskiego. Makijaż i do szkoły. 

Dziwny dzień, nauczyłam się wszystkiego z fizyki, a nie mogłam napisać kartkówki, za to Pan zrobił kartkówkę z czegoś innego, czego się nie uczyłam :/. Informatyka, co mam zrobić, żeby zdobyć jakąś ocenę, bo nie mam? A weź mi znajdź gifa mikołaja to Ci dam piątkę, ha, znalazłam, Pani zachwycona, ocenka poleciała. Geografia, nie masz ocen, jak to nie mam, nie sprawdził Pan mojego sprawdzianu? Sprawdziłem, zapomniałem wpisać, jak miło. Angielski zadanko ocena 4.

Zaczęło mi w końcu zależeć, głodówka pomogła mi ogarnąć wszystko (żeby regulaminu nie złamać, nie polecam nikomu złej głodówki). Wykupiłam dietę vitalii na 2 miesiące, zobaczymy jak będzie, czy coś schudnę. Ale jestem ciekawa jak to będzie wyglądać, jak posiłki będą smakować.

Zmieniłam moje plany na najbliższe 30 dni. Wycofuję wszystko i ustaliłam inne priorytety, które muszę zmienić jako pierwsze. Nie ma co dużo rzeczy ustalać, małymi krokami do celu. Przede wszystkim po pierwsze przez 30 dni chcę wstawać do godziny 8, po drugie dziennie wypijać 1,5 litra wody i na razie tylko to. Skupię się na tych dwóch rzeczach. Tyle na dziś, jutro kolejny dzień nauki, muszę dać radę.

Manaaa

13 grudnia 2015 , Komentarze (6)

Nic mi się nie chce, mam wszystko gdzieś, nic mnie nie obchodzi, chcę...

...zapaść się pod ziemię i zostać tam. Nie obchodzi mnie przyszłość, co będzie dalej. Szkoła, praca, mam gdzieś, nie interesuje mnie nic. Płacz, smutek, łóżko, sen, beznadziejność. Sen, jedzenie, sen, jedzenie. Szkoła? Nie ma, zawalone. Mam wyjść z domu? Moment, założę maskę.

Wszystko tak nijakie, że ochota na wszystko odchodzi. Bezsilność, bezradność, zbywanie problemu przez najbliższych. Dlaczego? Dlaczego się pytam? Lenistwo, nie depresja. Co to w ogóle jest depresja. Przesadzam. Weź się do roboty. Wymówka. Na co każda myśl sprowadza się do beznadziejności, chęć zapadnięcia się pod ziemię. Nikt nie rozumie.

Koniec, już nie ma złych myśli, wszystko znikło, a to za sprawą pewnego 10 dniowego działania, którego podjęłam się ostatnio.

Pewna miła osoba zgłosiła mój pamiętnik do moderacji, musiałam usunąć kilka wpisów. Droga moderacjo, jak ten wpis Wam też nie będzie pasować, to  nie wiem co zrobię.

Kto czytał ten wie, że coś zaczęłam. Potem vitalia zablokowała mi pamiętnik, dzisiaj odblokowali i mogę pisać. 10 dni "proces" oczyszczania trwał. Od czwartego dnia całkowicie znikł głód i moje myśli nabrały innego kierunku. Spokój w głowie, jasność, dzięki czemu pozaliczałam sporo rzeczy w szkole. Daję radę, od tego czasu ani jedna negatywna myśl nie przewinęła mi się przez głowę. Ale głupio myślałam, teraz jak na to patrzę nie mogę uwierzyć jak zmarnowałam wszystko. Ratuję szkołę, mam szansę i mam nadzieję, ba wiem, że dam radę. Nie zmarnuję kolejnego roku, nie mogę na to pozwolić. 

Schudłam kilka kilo, ale teraz się nie ważę, bo odzyskam trochę gdy wypełnią się ponownie jelita. Ważne dla mnie to, że po czuję się fantastycznie. Na wiosnę jeszcze raz to przeprowadzę, ale chyba dłużej.

Zamierzam wypróbować dietę vitalii. Zastanawiam się tylko, czy mają jadłospisy bez mięsa i wszystkich produktów odzwierzęcych. 

Chcę trochę pozmieniać w codzienności i nie wiem od czego zacząć pisać. Planuję od jutra 30 dniowe wyzwanie. Zero słodyczy, ciast, ciastek, drożdżówek, zero napojów gazowanych i słodzonych. Codziennie trening i spacer 5km, dodatkowo codziennie min. 2l wody niegazowanej. Razem wyszło 5 rzeczy, zobaczymy jak będzie. W między czasie zastanowię się nad wykupieniem dietki, bo korci mnie sprawdzić.

Tym czasem idę Was poczytać, i wstawiam Wam ciałko, w którym jestem zakochana.

Manaaa

30 listopada 2015 , Komentarze (4)

A miało być tak pięknie. Tak mi się zdawało. Na 36 dni szkoły byłam...

...byłam 10 dni. 

Brak słów, brak myśli, pustka w głowie. Nic totalne nic. Środa, miałam już nie iść, zawaliłam wszystko. 50% godzin na pewno minęło, nie mam szans. Cicho, cicho, a może jeszcze nie? Podliczę. 21 dni zostało do końca, jeżeli będę we wszystkie te dni będę miała 50% obecności - yeeeey.

Wtorek, operacja mojego Maleństwa (labradora) - stres. Misja wnieść 35 kg na trzecie piętro, zakończona pomyślnie. Środa - tragedia. Każdy coś chce (nauczyciel rzecz jasna). Czwartek, weterynarz - kontrola. Najgrzeczniejszy, najspokojniejszy, najbardziej ułożony pies - stwierdzenie lekarzy. Rozalia jak ja ją kocham, dla niej żyję. Piątek muszę (ostatni termin) napisać sprawdzian z biologi i z polskiego. Nauki zero, stres na sam widok książki.

Piątek nadszedł. Iść? Nie iść? Nieprzespana noc, pustka w myślach, nic nie wiem, słowa uciekają. Bezsilność. Rozmowa z dyrektorką (nauczycielka biologii)... niepowstrzymany płacz, wzięty znikąd. Poważna rozmowa, próba pomocy, rozkleiłam się. Piszę sprawdzian (sama w pokoju), łzy napływają, w głowie cichutka cisza, odpływanie. Biała kartka, niebieski tusz, wirujące wzorki niczym płatki śniegu na wietrze. Piszę, opisuję, chwila ciszy... dam Ci czwórkę. Cieszyć się czy nie, jeszcze polski, starożytność, mity, biblia,...

...kompletna nicość.

Ostatnia lekcja trzy osoby i JA. Kartka, długopis, cisza. 10 minut wpatrzona w kartkę, postanowione oddaję pustą. Chwila zwątpienia, namysłu, wyskrobię na papierze kilka słów, może coś z tego będzie. Koniec, uciekam zatopiona w powracających myślach, jadę do domu. Co będzie dowiem się w środę.

Przygotowania trwają, większe, mniejsze. Dwa dni oczyszczania układu pokarmowego i zaczynam głodówkę. Dwa dni zajadania surowych warzyw owoców, suszonych owoców, może owsianka z rana, zobaczymy. Brakuje mi tylko całkowitego oderwania się od rzeczywistości i maksymalnie przybliżenia się do natury. Ach... taka wrażliwa marzycielka ze mnie. Wierzę, że długa głodówka mi pomoże poukładać wszystko w sobie i wokół mnie.

Manaaa

1 listopada 2015 , Komentarze (2)

Godzina 15, wstałam.

Wstałam, posiedziałam, pochodziłam i idę spać. Co to za życie.

...

Totalny brak mi słów. Nie wiem co napisać. Nic dzisiaj nie robiłam. O 18 zadzwonił kolega, czy wyjdę za psem za 15 min. Tak, na pewno zbiorę się w 15 minut. Byłam gotowa w nieco ponad 20 minut. On wie, że na mnie zawsze się czeka heh, ba wszyscy wiedzą. Chodziliśmy 2 godziny, jak to możliwe, kiedy to zleciało?

Czas przelatuje między palcami, nie da się złapać i chodź na chwilę zatrzymać. 

Z jedzeniem... eh szkoda słów. Makaron z sosem pomidorowym. Coś jeszcze? Hm... nie, to wszystko na dziś.

Chyba nigdy lepiej nie będzie.

Manaaa

28 października 2015 , Komentarze (1)

Psyyyt...

Hej! Cii..., śpię. Słucham? Wstać? Dniu kochany, nie wiem po co. Jest sens? W sumie nie, właściwie do szkoły mam iść. Wstaje, godzina 12:40.

Sen, jak przyjemnie. Dlaczego sny są takie piękne. Mogłabym śnić zawsze, marzyć o lepszym jutrze. Poszłabym gdzieś daleko, daleko od miasta, na łąkę, obok lasu, w piękny dzień, usiadłabym i siedziała. Albo nie, do lasu gdzieś przy strumyczku. Takie mam natchnienie. Dlaczego się zastanawiam.

Dzień przeleciał, nie wiem kiedy. Jeszcze chwilka i znowu zatopię się w łóżku. Szkoła odleciała, ale jeszcze się trzyma. Telefon do pani, jeszcze mam szansę. Muszę się zebrać i w piątek pójść, czy dam radę? Nie wiem.

Mało jedzenia było, ale jednak było. Rano, ba po południu banan, później ziemniaki z burakami i surówką z kapusty, a wieczorem dwie kromki z pasztetem warzywnym i ogórkiem kiszonym. Nie ma co się wypowiadać, bo strasznie to wszystko wygląda.

Manaaa

27 października 2015 , Komentarze (2)

...

Brak słów w moim słowniku.

Drogi pamiętniczku, usunęłam Cię całego z niewiadomej przyczyny. Pochopnie to nastało, ale zła nie jestem. Wybacz mi proszę, zaczynam od nowa.

Dziwnie się dzieje, od pewnego czasu. Wszystko runęło, posypało się. Szkołę zaczęłam z entuzjazmem, lecz niestety się on wypalił. Znów mnie nie ma, zamknęłam się. W łóżku zawinięta całe dnie, non stop śpię i zanurzam się głęboko w snach. Przyszła... ba ciągle jest moja przyjaciółka kochana depresja. Jedyna przyjaciółka, która zawsze jest przy mnie. Jeszcze lęk nam towarzyszy...

Lęk, jak to lęk, przed czym. Przed ludźmi, światem. Wrażliwa od zawsze, najsłabsza od zawsze, pomiatana, wyśmiewana, gnębiona, nikt nie wie. Odludek, samotnik, marzyciel, wszędzie sama. Znajomi, hmm... 

Było tak dobrze, co poszło źle. Lato się skończyło nadeszła jesień. Smalcu trochę ubyło, jednak wrócił na swoje. Łzy w oczach płynące, niewidoczne dla wszystkich, zakładam maskę i... jest dobrze. 

Zmiana, zmiana, chcę, przecież to takie łatwe. Na prawdę? Jak pytam się, jak? Brak mi kogoś do rozmów, do otwarcia się, brak mi wsparcia. Codzienne kłótnie z mamą, zamykają mnie głębiej i głębiej. Brak sensu życia, nie obchodzi mnie co będzie kiedyś. Jak dla mnie może nie być teraz. Widzę, nadeszła... nadeszła osoba, której powiedziałam więcej niż komukolwiek kiedykolwiek. 

Codziennie układam plan i... i nic. Marzenia o zmianie, chwila natchnienia, długopis w ruch i koniec. Ciemność ogarnia następnego dnia.

PS. Nic nie jadłam od przed wczoraj. Ostatni posiłek był w niedzielę wieczorem. Jakoś mi z tym dobrze. Zamierzam przejść na dietę roślinną (czyt. weganizm), potem głodówka lecznicza!

Manaaa

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.