Nie do wiary, powiedz ludziom prawdę o nich samych, a oburzą się święcie. Oburzą do tego stopnia, że będą skłonni wkładać w Twoje usta nawet to, czego nie powiedziałaś.
Nie do wiary, powiedz ludziom, że jest inaczej niż byli przekonani, że jest, a ich oburzenie przybierze na sile.
Nie do wiary, sprzeciw się ogólnie przyjętej normie, a święte oburzenie przybierze na sile :) Zabawne.
Dwa wpisy o grubasach. Już kilka dni się z nimi nosiłam, a pobudził mnie wpis jednej osoby. Dlaczego? Dla jednych otyłość to 80 kg, dla inny 180. Osoby, którym trudno wykonywać codzienne czynności. Osoby, które potrafią wzbudzać w swoich dzieciach poczucie winy, albo współczucie tylko po to, żeby dostać to co chcą? Co miałabym zrobić jeśli dajmy na to moja mama, która nie jest osobą otyła, ale gdyby była, poprosiłaby mnie o fast food, a ja wiedziałabym, że jej nie wolno? Kupić to, czego chce? Zamówić, bo to przecież sprawa grubasa co je i co robi ze swoim życiem? A gdybym była sąsiadką takiej osoby, a ona poprosiłaby mnie o zamawianie tego typu żarcia. Zamawiać w imię jej wolności? Czy powiedzieć, przepraszam, ale ja nie chcę brać udziału w Twoim powolnym samobójstwie? Co powinnam zrobić kiedy widzę osobę wyraźnie otyłą w fast foodzie? Zająć się własnym talerzem, strofować znajomych, którzy śmieją się czy komentują, czy w ciszy pomyśleć " Boże, powinien się opamiętać", albo coś jeszcze innego? Oczywiście, że powinnam zająć się swoją porcją. I JA bym tak właśnie zrobiła. JA pomyślałaby sobie, że nie tknę więcej tego świństwa jeśli mam tak wyglądać, JA pomyślałabym sobie, że ta osoba zdecydowanie nie powinna tu jadać, JA pomyślałabym sobie, że to obrzydliwe, JA opierdzieliłabym znajomych, mówiąc im, że JA też jestem gruba, a ze mnie się nie śmieją, albo że JA uważam, że to nie ich interes, choć mi się to też nie podoba, albo, żeby się opamiętali i nie robili trzody. JA, bo JA uważam się za zwykłego człowieka, ani nie okrutnego na tyle, żeby się wyśmiewać, ale na tyle okrutnego, żeby się zaśmiać widząc wylewający się tyłek z za ciasnych spodni. No ja za cholerę nie jestem święta, a czasem nawet i nie wyrozumiała. JA lubię działać i tych, którzy więcej robią niż myślą, żeby zrobić. A najbardziej MNIE razi, kiedy ktoś mówi, że coś robi, bo miałby ochotę, ale tak naprawdę nie ma odwagi. JA z autopsji wiem, że czasem współczucie i zrozumienie daje odwrotny skutek od spodziewanego, albo oczekiwanego. JA wolałabym słabą prawdę o sobie niż piękne kłamstwo :) JA.
To smutne, że ludzie wolą zająć się własnym nosem, w nic nie wcinać, dać innym niszczyć siebie samych w imię wolności. JA wolę widzieć, że ktoś z niesmakiem zerka na mnie w maku, bo MNIE to zmotywuje. JA nie popieram wyśmiewania się z żadnej ułomności, nawet otyłości, ale jako, że sama mam do siebie ogromny dystans, kiedy słyszę żarty na swój temat staram się albo z nich śmiać, albo wyciągać wnioski, albo się wkurzam. JA nie udaję, że jestem lepsza niż jestem i że czasem nie zdarzy mi się różna reakcja. Nie jestem, nie byłam i nie będę święta. Jak czytam, że są ludzie którym nigdy się nic nie zdarzyło i jest nieskazitelny, to eh...szkoda słów :) No ja nie jestem, czasem cos skomentuje, czasem się z czegoś zaśmieję, czasem kogoś opieprzę za zachowanie, które mi nie odpowiada. Jakaś pomoc, jakakolwiek jest według MNIE lepsza niż żadna :) JA wolę, kiedy ludzie wokół mnie nie udają, że jest w porządku jeśli nie jest. JA nie lubię jak się ktoś wcina w moje życie, ale JA uwielbiam jak mi ktoś otwiera oczy, kiedy sama nie widzę, że jest źle. JA uważam, że umiejętna krytyka, a nawet spojrzenie "wiele mówiące" więcej MI da od współczucia i zrozumienia.