Pogoda dziś u mnie deszczowa, od rana grzmi za oknem i tylko czekam aż zacznie padać. Niestety pokrzyżuje mi to moje plany rowerowe na dzisiejszy poranek. Coraz bardziej zastanawiam się czy nie wyciągnąć rowerka stacjonarnego i nie zacząć na nim jeździć. To już druga niedziela kiedy nie mam możliwości pojeździć z uwagi na pogodę a obiecałam sobie że do października wykręcę 500 km. A w tym tempie może się to nie udać.
Dziś waga pokazała, że schudłam do 112 kg czyli jestem na minusie 13 kg...już dawno nie widziałam na liczniku takiej cyfry. Zatem idę po więcej i mam nadzieję, że ten rok zakończę dwucyfrową liczbą magicznych 99 kg, może być z małym haczykiem ale zawsze z przodu dwie cyfry. Był już taki czas, ze osiągnęłam 92 kg ale to było chyba z dwa lata temu i niestety, zaprzepaściłam to i wróciłam znów do prawie 125 kg. Tym razem mam nadzieję, ze będzie inaczej.
Nowy miesiąc nowe plany, od jutra zaczynam też regularne ćwiczenia z aplikacją fitanka. Muszę się wdrożyć do takiego reżimu ćwiczeń, ponieważ jeszcze miesiąc czy dwa i będę miała naturalnie duuużo mniej ruchu. Już nie będzie to 36000 czy 22000 kroków tylko z wielkim bólem 10000, w związku z czym muszę sobie jakiś ruch dołożyć. A przecież wiadomo, ze nie da się tego wypracować z dnia na dzień.