Mówiłem, że wezmę się za killer Chodakowskiej w tym tygodniu i tak zrobiłem.
Jak zawsze, na początek przejrzałem sobie komentarze pod filmikiem na youtube i stwierdziłem, że z pewnością pojawią się jakieś przeszkody albo w połowie nie dam rady. Dziś zresztą poczułem rano jakąś niechęć do wykonania jakichkolwiek ćwiczeń. Mimo to wziałem się w garść :D. Jestem z siebie dumny, bo nie poddałem się temu durnemu uczuciu, wskoczyłem w strój i buty, po czym zacząłem trening.
Gdzieś w połowie miałem chwilę słabości i chciałem położyć się na podłodze, ale nie poddałem się temu i działałem dalej. Przebrnąłem przez cały trening zadowolony, ale czułem też zmęczenie :D. Choć nie jestem wielkim fanem pani Ewy Chodakowskiej ten zestaw ćwiczeń spodobał mi się najbardziej. Zamiast przerw, w których maszerujemy, pojawiły się mini ćwiczenia cardio, co baardzo mnie zadowoliło. No i zapewne przez to właśnie killer jest w moim guście. Ćwiczenia nie były wyjątkowo trudne, ale w ostatnich seriach czułem na podłodze swój własny pot, przez który rozjeżdżały mi się ręce :D. Mimo to nie poddawałem się i do samego końca filmiku dawałem z siebie wszystko.
Wczorajsza próba była bardzo długa. Ćwiczyliśmy nowe piosenki, aż do znużenia. Miałem całe obolałe palce, ale mimo to czułem się świetnie :D. Każdy nasz nowy utwór jest coraz trudniejszy, dzięki czemu widzę, że robimy postępy. To uszczęśliwia w bardzo wyjątkowy sposób.
Na koniec szybki spis jedzenia z wczoraj:
~ I śniadanie - grahamka z serkiem wiejskim, wędliną drobiową i ogórkiem;
~ obiad - miseczka zupy grochowej i gotowane skrzydełko z kurczaka;
~ podwieczorek - trzy biszkopty posmarowane powidłami śliwkowymi i kubek kawy zbożowej z mlekiem;
~ kolacja - pół gotowanej piersi z kurczaka, kromka chleba orkiszowego z serkiem wiejskim i ogórkiem oraz garstka kulek - herbatników w czekoladzie .