Padam na twarz! Niby każdego dnia od rana do wieczora, tzm od pobudki do zaśnięcia synka, coś się dzieje aleee dziś jestem naprawdę wymęczona. Młody obudził się ostatecznie okolo 7:30. Ale od 5 dwa razy dokarmialam, doprzytulałam by jeszcze pociągnął ten sen. Wcześniejszych pobudek już nawet nie liczę. Gadał sam do siebie tak głośno jak tylko potrafi. A już potrafi. Tylko budzenie tatusia mu nie wychodzi. Mój mąż naprawdę nie słyszy naszych śpiewów, wołania, zaczepiania. Też bym czasami chciała tak mocno spać. Poszliśmy do salonu, tam zabawy a ja odpaliłam laptopa z myślą, że dziś obejrzę telewizje śniadaniową. Zanim hasło wpisalam ekran zgasł i dałam sobie spokój. Kawa, zabawa, cyc, bujak, wracamy do sypialni. Z całym impetem położyłam się do łóżka, mąż nic. Dopiero jak się w niego wtuliłam to sie przebudzil i byl autentycznie zdziwiony, że nas nie było w łóżku 2godziny. Faceci!
Kiedy synek ma swoją poranną drzemkę to ja też leżę. Mąż jak ma wolne rano to też. Młody się budzi po około godzinie i są wspólne śmiechy i zabawy w łóżku aż nie zacznie stękać. Prawie zawsze to ja go przebieram, ubieram. Mąż ubierze ale muszę mu do ręki dać ubranka. Nie wiem czy sam nie potrafilby znalezc, wybrac czy ja go tak ograniczam. Kiedys wysłałam go do komody po śpiochy. Mowie gorna szuflada po prawej stronie. I czekam nad tym przewijakiem w łazience. Nie robie innym tego co dla mnie niemiłe więc go nie popedzam. W koncu przyszedl. Musial poogladac jakie ma i wybrać. Tego wyboru nie skomentowalam, a oczami tak przewrocilam by jie widzial. Przyniósł? Przyniósł. A Ty się ciesz, że nie pytał jak śpiochy wyglądają.
Postanowilam, że dzis basen. A jak basen to depilacja. Wszystko z synem przy nodze. Poszli na spacer. Wrócili i już widzę, że mąż niezadowolony. Nawet pytac nie musialam, zawsze ma skwaszoną minę jak jest tak gorąco. Ale sandalow nie założy, wody nie weźmie. Oskarek spał całe 15min. Też mu pewnie było za ciepło. Nie bylo ich 1,5h a mi ten czas minął jak 5min. Nie zrobilam nic. Nawet kawy nie dopiłam. Zabrałam Oskarka i heja na basen. W aucie kupa. To na basenie pierwsze co przebieranie, wycieranie. I na cyca. Potem chcialam sama się przebrać i okazało się, że stroju nie wzięłam.. no to wracamy do domu i basen miał w łazience. Mały, dmuchany, wyszalal sie. Wszystko wszedzie mokre. Trudno, wyparuje. Mąż do pracy, a ja z Młodym wózkiem pod pracę męża by zabrać auto. A wózkiem by trochę pospał. Pod autem cyc. Jedziemy cos zalatwic. Znowu kupa, zmiana pampersa, cyc, wszystko w terenie. Zakupy. Odstawiamy auto i wracamy wózkiem do domu. Wracamy i zaczyna się jazda. Ciągle musze podnosic, cos podac, cos zabrac. Żeby mieć chwilę na ogarnięcie kolacji to daję mu banana. Na kolację zjadam parę truskawek i pół banana. Drugie pół rozpaćkane na Oskarku. Rozbieram i myje go pod kranem, byle się chłopak nie kleił. Wpada na chwilę koleżanka. Chwila zabawy i idziemy do sypialni zaczynać rytuał zasypiania. O tym kiedy indziej. Zaczęłam ten tekst pisać godzinę temu. Właśnie zasnął. Idę umyć zęby i spać. Mąż dziś pracuje na popoludnie.
Nic dzis nie zrobilam. Nic nie spakowalam, maseczki znowu nie nałożyłam, z nikim sie nie spotkalam(chwilowej wizyty koleżanki nie liczę bo tylko po coś wpadła), na urlop ciuchów nie odłożyłam. Mialam caly dzien a nic nie zrobilam. Mialam dzien z dzieckiem:-) Mamy zrozumieją;-)
Przynajmniej mam nogi ogolone i mogę jutro bez specjalnego szykowania jechać na basen. Strój już spakowałam.