Napiszę parę słów o sobie. Jetem kobietą. Już nie myślę o sobie jak o dziewczynie, a właśnie jak o kobiecie. Macierzyństwo to dopełniło. Jestem mamą półrocznego Oskara. Ale o tym w innym wpisie bo o tym nie da się w paru słowach ;-)
Jestem mężatką. Od prawie 5 lat. Ślub był tradycyjny, kościelny. Wesele niewielkie ale wystarczające. Nie wiem czy mąż ostatni, ale wesele na pewno. Przereklamowane. Za dużo nerwów. Nawet jak dla mnie, osoby która wieloma rzeczami się nie przejmuje. I nie przejmowałam się, ale nerwy innych (czytaj mojej mamy) udzieliły mi się na tyle mocno, że przy rozsadzaniu gości to już razem płakałyśmy z braku porozumienia. Także tego. O swoim ślubie, weselu też kiedyś będę chciała napisać bo historia nie jest taka znowu bardzo banalna.
Mieszkam w Norwegii. Kiedy mnie ktoś pyta od kiedy, jak długo to nigdy nie znam odpowiedzi. Po pierwsze nie wiem jak to liczyć. Pierwszy rok czy nawet dwa to było ciągłe latanie. Między Polską a Norwegią. Broniłam magisterki, robiłam prawko, zamykałam swoje sprawy. Z Norwegią jestem związana około 4-5 lat. Początki były baaardzo ciężkie. Wyjazd mnie zmienił. Oczywiście nie z chwilą samego wyjazdu. Zmiany zachodzą latami ale są dla mnie bardzo widoczne. Jestem inną osobą. Za parę lat chcemy wrócić do Pl o piszę to w momencie kiedy akurat kupiliśmy tu swoje 4 ściany:-)
Jestem przyjaciółką, koleżanką, znajomą. Uwielbiam ludzi. Zwierzęta jeszcze bardziej! Serce i umysł mam otwarte na każdą znajomość. Myślę że to też w jakiś sposób mnie definiuje. Nie umiałabym żyć na bezludnej wyspie.
Jestem aktywna. Każdy dzień zazynam od myśli: a co my dziś porobimy? Gdzie pojedziemy, co zobaczymy, z kim się spotkamy. Pisząc my mam na myśli wspaniały duet z synkiem. Dla męża też czasami coś wymyślę albo on dla nas. Ale póki jestem na macierzyńskim to większość planów dotyczy mnie samej i dziecka, a tatuś do pracy.
Jestem empatyczna, emocjonalna. Postaram się nie pisać pod wpływem silnych emocji bo wtedy to co się dzieje w mojej głowie to jeden wielki szał, sama go nie ogarniam. Nie przejmuję się głupotami, staram się nie przejmować rzeczami na które nie mam wpływu. Ale jak już coś na mnie wpłynie, coś dotknie, zaboli to bardzo szybko sie uruchamiam. Szybko też się wzruszam, nawet na reklamach.
Trochę poczekam aż ludzie zaczną się budzić i napiszę do koleżanek, może uda się którąś dziś wyrwać na spacer. Lecę pobawić się z synkiem.
Waga 67,9.
niezdecydowanaona
20 lipca 2019, 19:10fajnie się czyta Twoj wpis :) ja też na ślubie miałam problem z usadzaniem gości i nie raz płakałam, że nie da rady wszystkim dogodzic. Gratuluję synka, piękne ma imię! Powodzenia w osiąganiu swoich wymarzonych celów :)
Wisterya
20 lipca 2019, 15:58Zazdroszczę tej aktywności :) Ja to bym chciała często, żeby się dni jak najszybciej skończyły. Może też powinnam myśleć bardziej krótkookresowo... Fajnie, że prowadzisz pamiętnik. Ja mam ubaw, jak czasami przeczytam wpis jeszcze z poprzedniej ciąży, lub jakiś staaary, sprzed małżonka :D
ZdrowieJestGit
20 lipca 2019, 09:37Gdyby nie było chwil trudnych, nie docenialibyśmy tych wspaniałych :) dobrego dnia
MirandaMarianna
20 lipca 2019, 08:12Witaj, widzę że mamy sporo wspólnego :)
Smerfetka860323
20 lipca 2019, 08:21Witaj! Muszę Cię trochę poczytać by się przekonać co nas łączy ;-)
Laydee87
20 lipca 2019, 08:07Lubię Twoje poczucie humoru 😊 "nie wiem czy mąż ostatni..." 😂 dobrego dnia! Mam nadzieję że nam z Baśką również uda się dziś pospacerować :)
Smerfetka860323
20 lipca 2019, 08:18Już przed ślubem zaznaczyłam że moja przysięga będzie nieistotna jeśli będzie mnie unieszczęśliwiał. I choć płakałam przez niego nie raz to nadal kocham i czuje się kochana. Dobrego mam męża, ale jaką on ma super żonę!
Laydee87
20 lipca 2019, 08:24Wiadomo ❤️
PaniMag
20 lipca 2019, 23:10Też mnie to ubawiło 😁👍🏻