Przyszedl taki dzien. Taki, ktorych nie lubie bo sie malo usmiecham. Jak to mówią, naogladasz sie seriali a potem wymagasz. Ja sie wlasnie naogladalam zdjec. Ludzi ktorych nie znam, pewnie wieksza część tych zdjec byla pozowana, a tylko wygląda jak dobre ujęcie w odpowiednim momencie. No ale juz je widzialam, juz pozamiatane. Malzenstwa z dziecmi lub bez. Z psem lub bez, na rajskiej plaży lub pod marketem. Ale na tych zdjeciach jest taka wielka milosc, te osoby są w siebie wpatrzone, tak pięknie piszą o swoim uczuciu. Wczoraj mąż wyprowadzil mnie z rownowagi, plus dzis te zdjecia i juz mam dzien z głowy. Jestem jeszcze bardziej rozbita. Jakbym swiadomie miala drugi raz sobie męża brać to w zyciu bym juz nie chciala byc z osoba z takiej rodziny z jakiej jest mój mąż. No w życiu. Swojego kocham i pewnie jakbym dziecka nie miala to i zabić bym sie za niego dała. Aleee co rusz wychodza miedzy nami roznice nie do przeskoczenia. I niestety nie do przepracowania bo dwoje musi chciec. A mąż zrobił temat tabu ze wszystkiego co dotyczy jego matki, teraz zaczyna z siostra to samo. Wiem malo a i tak wystarczajaco by czuc same negatywne emocje zwiazane z jego rodzina. Niszcza go, a on sie daje w pełni swiadomy co robią i jak to potem dziala na nas. Czasami mam ochote po prostu wykrzyczeć, a nawet doslownie uderzyc te baby! Nie moge nawet powiedziec glosni co czuje, jaka zlosc jest we mnie, jak strasznie one nas niszczą. Zawsze staram sie uciac w jezyk bo wiem, że to nic nie da. Mi nie ulży, a bedzie jeszcze gorzej. Cały dzień mam już zrąbany. Chcialabym wylaczyc myslenie ale nie da sie. Czasami tak we mnie to wybucha. I mnie niszczy. Strasznie niszczy.
Czasmai tak czytam jak dziewczyny marzekaja na swoje tesciowe. Rozne ludzie maja przeboje, wiadomo. Ale serio z każdą jedna bym sie zamienila.