Cześć wszystkim! Na początku pragnę wam podziękować za komentarze pod pierwszym wpisem. Nie sądziłam, że ktokolwiek w ogóle przeczyta moje gryzmoły, poświęci mi chociażby minute ze swojego cennego czasu... Bardzo mi miło, tak więc dziękuje wszystkim! Tym którzy czytają, komentują, wspierają... Mam nadzieje, że będziecie ze mną do końca. No i mam też cichą nadzieje, że ja nie stchórzę, nie zrezygnuje i nie pozostanie po mnie tylko echo niewypowiedzianych słów.
Co dziś zrobiłam:
- basen (50 minut)
- marsz szybkim tempem (35 minut)
- brzuszki i pompki.
Co wieczór i co rano chcę robić brzuszki i swoje ćwiczenia na kręgosłup ( tia z nim też mam nie małe problemy... ale tu na szczęście tylko kwestia ćwiczeń i oczywiście zrzucenia wagi, bo kwestią są u mnie zwyrodnienia kręgów i jakieś uciski na nerwy... Nie wiem, nie znam się, lekarzem nie jestem.) i pompki... Jedną z najgorszych partii mojego ciała, których to na prawdę niecierpie i gdybym czasem tylko miała pod ręką ostrą siekierę i odrobinę odwagi albo spontanicznego szaleństwa odrąbałabym sobie ramiona. Są okropne... Tak więc pytanie do was, kochane... Znacie jakieś dobre ćwiczenia na wyszczuplenie ramion?
Wstyd będzie założyć sukienkę na ramiączkach na studniówkę, jeśli czegoś z nimi nie zrobię...
Doskwiera mi trochę głód... Staram się pić i podjadać jakieś owoce czy warzywa, ale ciągle czuje, że głód jest ze mną. Dlatego wypaliłam jednego papierosa i czuje się trochę lepiej, mimo że nienawidzę ich smaku. Chciałabym wyjaśnić... Ja nie pale. Na pewno nie nałogowo. I wcale nie zamierzam zacząć palić paczki dziennie. Póki co w swojej "karierze palacza" spaliłam 3 papierosy, w tym jednego na spółkę z nią. Dzisiaj wypaliłam go, by jakoś... celebrować ten dość ważny dzień.
Wiem, że to może niezbyt rozsądne, ale naprawdę to pomaga... A palić dużo nie zamierzam. Tylko od czasu do czasu, dla towarzystwa. Celebrując ten krótki moment kiedy dym wypełnia twoje usta, gdy skupiasz się tylko na tej jednej czynności...
Mam lekki paradoks z tym związany. Smak palącego się papierosa jest okay. Mogę palić, czemu nie... Potem, gdy już zgaszę peta... O Chryste! Najgorszy smak jaki kiedykolwiek miałam w ustach... Bez gumy, mocnej, miętowej się nie obejdzie.
A teraz co zjadłam i jeszcze dzisiaj zjem na pewno (jak coś dojdzie to dopiszę do tej listy, spoko...):
Śniadanie (przed basenem):
parówka, bułka z ziarnami (ciemne pieczywko, pyszne <3 ) z odrobiną masła. Mięta do picia.
II Śniadanie (po basenie):
borówki amerykańskie (takie opakowanie na spółkę z babcią)
Obiad:
12.00 - zupa ogórkowa
15.00 - pierogi z kapustą i grzybami domowej roboty (kalafior poszedł się... no... babcia wróciła i stwierdziła, że jej się nie chce, a pierogi od ciotki ze wsi zaraz się zepsują... ale zjadłam je gotowane bez żadnych skwarek ani niczego).
Dodatkowo:
dwie śliwki, kawałek arbuza, troche kalafiora gotowanego (bez dodatków w postaci tłuszczu i bułki)
W ogóle chcę jeszcze powiedzieć, że jeśli chodzi o ten basen to miałam dzisiaj chyba jakiegoś pecha... Idę sobie elegancko do szatni z kluczykiem, ładuje go do zamka i co? Kluczyk mam w ręce dosłownie w częściach. Rozleciał się i to na amen. No to poleciałam wymienić, na szczęście drugi już był bardziej używalny ;) Przebieram się szybciutko, lece pod prysznic i patrze... Ludzie wychodzą... Jeden za drugim. No cóż... Chce wyjść na basen, ratowniczka mnie powstrzymuje - nie mają prądu. Nosz kurrr...de. Postałam chyba 5 minut pod prysznicem namyślając się czy czekać czy wracać do domu... I wtedy wrócił prąd i mogłam spokojnie pływać.
Coś chyba jest przeciwko mnie xD Czyżby nie chcieli mnie na tym basenie? Zobaczymy jak będzie jutro... Ja jestem twarda, łatwo się nie dam ;P No mam nadzieje...
Do napisania!
Dziękuje wszystkim za uwagę.
EDIT: Dostaje od was na razie z tego co widzę opierdol za papierosy... Ja wiem, że to może nie jest dobre, że krzywdzę w ten sposób też siebie, ale uwierzcie mi - nie mam zamiaru palić na stałe. Wiem, że łatwo się uzależnić, ale póki co to był pierwszy papieros, który wypaliłam sama dla siebie. Półtora poprzedniego wypaliłam z nią, by po prostu... spróbować? Wiem co znaczy być od czegoś uzależnionym, wierzcie mi na słowo, ale dzisiaj ten papieros był mi na prawdę potrzebny... A tak ogólnie jak palić to będę palić tylko od wielkiego dzwona i tylko z nią jako takie nasze "święte 5 minut". Muszę wam powiedzieć, że w tym coś jest... Jeszcze do końca nie wiem co, ale jest coś takiego, że raz na jakiś czas chcę z nią to zrobić... Jakby jakiś głębszy metaforyczny sens? Sama nie wiem... Proszę was o zrozumienie i dalsze wsparcie. Staram się, ale jestem słaba... Chociaż mi zależy. Mam nadzieje, że nie zawiodę siebie, jej, wszystkich innych i was, moi drodzy! Dziękuje.
EDIT II: Czas podsumować Pierwszy Dzień. Jak na mnie na pewno był udany... Nie tknęłam nic słodkiego, ruszałam się i jadłam w miare zdrowo. Muszę jednak chyba wykluczyć rzeczy mączne, albo chociaż je ograniczyć... Moja dieta to pewnie będzie na zasadzie prób i błędów, ale warto... Czuje się dobrze z tym, że ten pierwszy dzień poszedł nawet okay. Jak dla mnie super, byle tak dalej. Trzymajcie za mnie kciuki, ja trzymam za was <3