Ładnie wyglądają te bałwanki w tej dacie, chciałoby się miec je na wadze.. ale jeszcze chwilkę;)
Dziękuje Kochane moje za komentarze i uwagi pod poprzednim wpisem. Oczywiście macie rację, sprawdza się to co mówicie w 100%. W czwartek byłam u siostry na 20-leciu małzeństwa, no i nie zjadłam placka. Siedzieliśmy, siedzieliśmy.... zjadłam jogurt. Ale jak zrobiłyśmy kolację, to niestety zjadłam za dużo. Niby chlebek razowy, jajko, sałatka pomidorowo-sałaciana, ale za dużo... W efekcie brak ćwiczeń w czwartek. Nie bylam w stanie ruszyć się nawet o 22. Przyszła mi refleksja, jak wiele jeszcze przede mną. Jeszcze wiele muszę w głowie pokonać, aby przejść wobec wyrzeczenia się słodkiego bez jakiegoś skrętu, że nie mogłam.
Kolejne dni na szczęście nie odpuściłam: piątek - 30 min. orbi + 15 min hula hop, no i sobota i niedziela, mimo iż miały być wolne podjęłam moje kardio, ale w inny sposób: rano 45 min marszo-biegu.
Biegu.... muhihihih to był ślimaczy trucht dobrze że nikt mnie nie widziałchyba... truchtanie moje wolniejsze było od szybkiego marszu, ale robiłam to celowo, zeby nie przegiąć. Mokra łąka, trawa po łydki, ja , mój szczęśliwy psiak, i rosa, rosa, rosa..... było cudownie, pewnie będę to powtarzać. Potem parę kilometrów rowerami z dzieciakami... i dziś ładne zakwasy. Ale nie dam się póki co:) Dziś zaczynam odliczanie : 28 dni po 30 minut kardio dziennie. Wpisałam sobie już tą jedynkę w temacie postu, choć ćwiczenia jeszcze przede mną, ale wiem że dam radę na pewno.
Trzymam za Was wszystkich kciuki Skarby moje