Ok, więc jak już mówiłam, nudzi mnie każdy sport po ok. 15 minutach MAX.
OPRÓCZ TRAMPOLINY!!!
Kupiłam sobie w weekend spontanicznie trampolinę (i nie tylko, ekhm...) i pokochałam od pierwszego skakania!!!! czyli już 3 dni. I do tego przez 3 dni skakałam na niej po 40 minut - więc razem 2 godziny! WOW to chyba więcej niż ćwiczyłam ogólnie od końca studiów. To taka dobra zabawa, że aż sama się dziwię! Nie wspominając o tym, że pot ze mnie płynie po niej (robię serie po 20 minut, po 10 minutach robię mini przerwę na łyczka wody bo mi przy skakaniu zasycha w gardle)! A więc.... działa, prawda? Mam nadzieję, że z jej pomocą pozbędę się resztek tłuszczyku.
No to jak już się trochę wprawię i wytrenuję, to porozciągam się i zrobie taki szpagat na niej ^^ kiedyś umiałam, kiedyś byłam też cheerleaderką, serio, poniżej moja zachowana spódniczka wciąż ją czasem noszę (np. kilka dni temu jak robiłam to foto) w niej nogi wyglądają super!
Jednocześnie to chyba debiut mojego zdjęcia tu.
A nie, jesczze jest profilowe, zapomniałam :D
Tak więc moja motywacja na dziś - moja własna spódniczka ;) #vanity
Podsumowując:
Skaczę od 10.05
Wyskakane: 120 minut
oby tak dalej ;D
Jutro kolejny służbowy obiad... Chyba będę musiała skakać 80 minut w takim razie hahah. :( Czemu ja się nie mogę opanować jak widzę pyszne jedzenie?
Och no tak, another day, another dress (and shoes)..