Koniec ważenia:)
Witajcie ;*
Ostatnio pisałam, że mi troszkę cm przybyło, ale spokojnie przez ostatni tydzień harówki na siłce wszystko wróciło do normy, bardzo się cieszę :)
Zawsze mierzę się i ważę w poniedziałki z rana. W talii mam już upragnione 64 cm. Biust mi urósł o 1 cm !!! Kupiłam sobie serum do biustu z eveline, podobno ma on je podnieść, ujędrnić i po 2 tygodniach zwiększyć obwód o 2 cm. Takie troche niemożliwe ale może akurat podziałało ?
W sobotę pojechałam do dziadka w odwiedziny. Jego żona trochę tłusto gotuje więc bałam się tej wizyty, no bo nie powiem że "nie zjem tego bo za tłuste"... Z grzeczności ładnie zjadłam rosołek (za którym nie przepadam), ziemniaczki i udko z kurczaka. Odsmażane. Ale wydłubałam tylko same białe mięsko, skórke podrzuciłam dziadkowi. Chociaż tego tłuszczu się nie ożarłam. Potem poszłam na spacer z psem, pobiegałam trochę z nim, ale że to pekińczyk to zaraz się zmęczył. Później z kolegą wypadzik do biedronki, a wieczorem na basenik sobie skoczyłam, bo jest po drugiej stronie ulicy :) Musiałam spalić trochę tych kalorii. Wgl..pływam sobie, pływam, i tym samym torem pływał jakiś koleś, i ciągle na mnie sie gapił, aż zaczęło mnie to irytować no bo chce sobie człowiek popływać a jak ktoś tak się lampi no to wkurza... W końcu było tak że i ja robiłam odpoczynek po tej samej stronie i on, i nagle odezwał się do mnie "zimno co?" ja mówie że niee :D I zaczął zagadywać, skąd jestem itp. Zbytnio nie chciało mi się gadać, ale wdałam się w konwersację bo miły chłopak. No i to pytanie "masz chłopaka?" Ja na to że tak :) A on spuścił głowę i "ahaa..." hehe :D pytał się czy długo, ja odpowiedziałam że ponad 2 lata :)
No nie spodziewałabym się, poszłam sobie tylko popływać, w ogole w czepku..nienawidze ich ale trzeba, a tu już zagaduje do mnie jakiś facet :P Z jednej strony miło bo prawił komplementy itp, a rzadko mi się zdarza że "zagadują", zawsze to się tylko potrafią gapić. Ale z drugiej no mam już stałego partnera i jestem wporządku :)
Dzis na siłowni nie pocwiczyłam dlugo bo wyszła niemiła akcja z Łukaszem własnie, już zerwaliśmy nawet...
Pokłociliśmy się o byle bzdurę i to miał być już koniec, definitywny. Dotarło to do mnie dopiero jak weszłam na orbitrek. Już nawet się pogodziłam z tym (bo on zadzwonił że to koniec, zmienia status), ale pomyślałam że przez głupoty mamy zrywać ? Tyle wspomnień, tyle planów... No i najważniejsze, ja go kocham... Ale w końcu się dogadaliśmy, nie dokończyłam ćwiczeń tylko spotkaliśmy się i chcieliśmy to wyjaśnić. Jednak miłość zwyciężyła, kochamy się zalezy nam na sobie i nie chcę tego psuć, dobry z niego chłopak, sądze że drugiego takiego bym nie znalazła. Jest porządny, opiekuńczy, wierny, kochany...Ale niestety czasem ma gorsze humory i fochy niż kobieta :D
Aha, i postanowiłam że nie będe już się ważyć ! Na każdej wadze ważę inaczej, u siebie 60,5, zaraz 61,9, a u sąsiadów 62,5... Stwierdziłam że wale wagę, teraz będe się tylko mierzyć. Bo w końcu ludzie widzą mnie po wymiarach, jak wyglądam, niż ile waże...Bo teraz np. każdy mówi że schudłam, lepiej wyglądam, trochę mi się mieśni wyrobiło (a wiadomo że mięsnie takie cięższe są)... A jak im mówie ze waże 62 kilo, to nie wierzą mi. Dają mi ok. 55 kilo. Więc koniec ważenia, stawiam na centymetr, i do dzieła :) Łukasz mi z domu przywiózł taką kołyskę do ćwiczenia mięsni brzucha to sobie ćwiczę :)
Trzymajcie się dziewczyny i powodzenia :)
Jeszcze z października, ok 65,5 kg. Paaa;*
Silka
Cześć kobietki, ja już po siłowni :)
Dziś troche na luzie, nie biegałam, nie pedałowałam tylko poszłam na 30 minutowe zajęcia "płaski brzuch" - bardzo fajne , i co najważniejsze - mordujące :) A później pilates godzinkę.
Tylko mega okropnie się wystraszyłam bo...jak opadałam na matę, robiąc brzuszki i inne ćwiczenia, po pierwsze dostawałam skurczy mięśni prostych, a po drugie..bolała mnie ta rana na plecach.. Robiłam co mogłam żeby tylko nie uderzać plecami i matę, ale nie dało sie... Ta ranka dość duża jest bo ma 6,5 cm, i chyba na razie dam sobie spokój :< Szkoda bo bardzo mi się te ćwiczenia spodobały ale też boję się o tą ranę, no już prawie to blizna ale jednak czerwona szrama dalej i mama stwierdziła że rozognione to mam, czerwone bardziej i aż pobladłam.
Dziewczyny ja nie wiem :<
Nie wiem co jeszcze napisać. Nie poddaję się, ćwiczę sobie. Musze zacząć jeść marchewki bo na twarzy widać tylko moje oczy, czasem czarne, jak pomaluję. Na zdjęciu z domówki wyszłam jak trup.
Wszyscy mi każą jeść, bo jestem blada i wszyscy dookoła twierdzą że nic nie jem pewnie. Ja im ciągle powtarzałam, że jem, ale już nie powtarzam tylko milczę bo już mnie to męczy. I wkur*** że ktoś wie lepiej ode mnie !! Przecież jem, śniadanie to podstawa, potem II śniadanie, obiadek, kolację, często nikogo w domu nie ma, rodzice w pracy więc nie widzą ! A że jestem blada to wina krążenia po prostu, mam zimne stópki i dłonie. Zawsze. No i oni myślą że jak zacznę więcej jeść to nabiore "kolorków". Taaa, jak przyszły "kolorki" to przyszło wraz z nimi 5 kilo. Dzięki. Wole być szczuplejsza, zmieścić się w rozmiar M i być trupioblada, niż wciskać się w XL (co niestety było) a mieć okrągłą i czewoną twarz ;/
Lece kobietki, trzymam za Was kciuki zawsze, czytam mnóstwo pamiętników i każda w Was jest dla mnie motywacją, nie poddajemy sie ! ;*
Siłkaa
Cześć Wam ;*
Jestem zadowolona i niezadowolona jednocześnie. A mianowicie, od czwartku do niedzieli pozwoliłam sobie na troszke więcej, tu drożdżówka, tu troche draży, w Walentynki zrobiłam pizzę, ciasto, kupiłam wino, zrobiłam Mu taką małą niespodziankę. W poniedziałek się mierzę, a tu + 3cm w brzuchu !! Było 79 a jest 82. Myślałam że mnie szlag trafi... 4 dni i 3 cm ? Żałosne. W tyłku przybył 1 cm. Jaki z tego wniosek ? ZERO słodyczy ! Żarcia bułek, pączków, i draży. Taki chyba mam organizm.
A ta dobra nowina to od wczoraj zaczęłam siłkę, było mega !! Spędzam na niej ok. 2 godz i wystarcza. Trochę bieżni, rowerka, orbitreka (mój ulubiony) no i ćwiczeń. Dziś byłam na zajęciach 30 min. płaski brzuch- rewelacja ! :)
Oby efekty szybko przyszły, już się nie mogę doczekać :)
Sukienka:)
Znalazłam sukienkę którą całkiem niedawno tutaj wrzuciłam :)
Akurat przeglądałam zdjęcia i pokazałam mamie która mi się najbardziej podoba, w której chciałabym wystąpić na weselu. Mamie się bardzo spodobała. Na 2. dzień poszłam z Łukaszem na miasto, wchodzę do Pepco, patrzę a tam moja sukienka ! :D
Była pastelowa i czarna. No i wybrałam tą, naturalnie
Tylko że dziewczyna na zdjęciu z internetu miała głębszy dekolt :<
A moja niestety nie, ale do czerwca jeszcze czas, może dam do przeszycia ? Oczywiście jakiś wisiorek i skromna bransoletka do tego :)
A tak poza tym, zaczęłam więcej jeść. Nie rzuciłam się od razu na jedzenie tylko tak po trochu, pozwalam sobie na coraz więcej, oczywiście z umiarem, przyzwyczajam organizm. W zupełności wystarcza mi dawka 1500 kcal dziennie, w tym nawet drożdżówka się znajdzie :) Wieczorami biegam po godzince więc lajcik, a od poniedziałku siłownia, już doczekać się nie mogę ! :)
Stwierdzam że osiągnęłam swój cel ! Wpisałam w ten pasek że chcę 57 kilo ważyć, ale hmm, w sumie to już się sobie podobam. Zniknęły boczki, z brzucha mi aż 9 cm ubyło, tyłek też się zmniejszył i talia wysmukliła. O to mi chodziło. Więcej nie ma co jjuż chudnąć (chociaż przez bieganie i te 1500 kcal pewnie będe dalej), po prostu będe robić swoje nadal. Będe nadal biegać, pójdę na siłownię, a co się ukształtuje z mojego ciała to już się zobaczy :) Chciałabym wyglądać jak te niektóre laski, które wklejacie do pamiętników jako motywacje, ale mam taką a nie inną figurę i choćby nie wiem co, ciężko będzie mi osiągnąć niektóre efekty. Moim kompleksem są np. moje nogi, są krótkie, nie ma co się oszukiwać bo tak jest, mam długi tułów, a krótkie nóżki (po babci ze strony taty), dlatego często chodzę w wysokich butach, przynajmniej tak mogę je wydłużyć, i wkładam koszule, koszulki w spodnie. No i niestety biust, aż 5 cm spadło, przez odstawienie piguł i bieg. Ale będe je ćwiczyć, choćby je ujędrnić, bo z ćwiczeń niestety nie rosną.
Jedynym sposobem byłoby zajść w ciąże, ale to jeszcze czas :D
Idę biegać, trzymajcie się dziewczyny i ćwiczyć, nie poddawać się ! ;*
:))
Cześć Wam:*
Mam mega dobry humor bo znowu 300 gram mniej na wadze :) Myślałam że właśnie będzie więcej !
Ostatnio mama kupiła pączki. Stwierdziłam że ja mam swój jogurt, swoje grahamki i żadnych pączków. Ale na 2. dzień taki miałam napad, że nie powstrzymałam się, zaraz po śniadaniu zjadłam jednego i poszłam na spacer z Łukaszem. Na obiad zrobiłam sobie kaszę gryczaną z brokułami i... pączka :D No i parę ciastek. Ale takie dobre byłyyy.. ;<
Rodzice się ucieszyli bo ciagle mi wymawiają że jestem kościotrup, mam bladą, prawie białą już twarz, żebra mi wystają itp, a to nieprawda.. Mama twierdzi że lepiej wyglądałam jak ważyłam te 65 kilo, miałam trochę ciałka, ale ja wtedy nie czułam się zbyt dobrze, uważałam że mam za wielki tyłek i wystające boczki. A teraz tego nie ma i się cieszę:) No i wcale nie jestem taki kościotrup, po prostu szybko mi się schudło (szybko chudnę i równie szybko tyję), przez bieganie, ograniczenie słodyczy, tłustych rzeczy, smażonych i zero (!!) białego pieczywa :)
Co do tego białego pieczywa, dobrze zrobiłam że kompletnie go wyeliminowałam. Zawsze jak zjadłam taki biały chleb, albo kajzerkę, nie dość że się nie najadłam, to jeszcze ciężko mi było na żołądku, a teraz normalnie szok ! Ciągle mam wrażenie że jestem lekka jak motylek i super sie czuję:)
Ale nie mogę się doczekać piątku <3
Postanowiłam że tym razem ja zrobię niespodzianke:)
Mieliśmy zamówić sobie pizzę, ale moja mama powiedziała żebyśmy kupili jej składniki i ona nam zrobi taką domową, zdrową pizzę, bez tłuszczu, konserwantów itp, bo wie że ja teraz jak najmniej tłustego ;) Kupię składniki, mama zrobi nam całą blachę pizzy, najemy się zdrowego i domowego posiłku, a nie te w pizzeriach.. ;/ Mam zamiar jeszcze zrobić z galaretek i kremówki ptasie mleczko w kształcie serc. No i szampan :) Myślę że się ucieszy, coś jeszcze wymyślę, jakiś malutki podarunek na dopełnienie, i wieczór będzie mega <3
Jutro bieganie, w środę bieganie, w czwartek bieganie...Piątek wolne <3 , sobota, niedziela - bieganie, a poniedziałek 1. dzień siłownia !!
Kocham ćwiczenia, kocham moją nową siłownię i kocham bieganie ! ;*
Yo
Zanim pójdę biegać wrzucę trochę fotek z dzisiaj :) Tak mnie jakoś wzięło, ale następne zrobię za jakiś miesiąc. Wczoraj minął równy miesiąc ćwiczeń. Może nie widać jeszcze jakichś wielkich efektów, ale jestem na dobrej drodze i cieszę się z tego co osiągnęłam. Bo 8 cm w boczkach to duuużo :D
Za tydzień siłownia, więc mega efektu chciałabym się spodziewać już w maju :)
Sam brzuch już mi się podoba. Jest bardziej płaski niż na początku. Jeszcze tylko "umodelować" te boczki i biodra. A najwięcej uwagi poświęce "bułeczkom" po wewnętrznej stronie ud;)
Pupa się powoli podnosi, w końcu 18 dzień przysiadów :D
Te spodnie były troszkę ciasnawe, a dziś weszły rewelacyjnie <3
Byłam po południu w Auchan, kupiłam sobie top fitness, na siłownie <3 Taki śliski, fajniutki.
A oto mój kochany podopieczny, Tomuś (jako niania spisuję się na medal ;*)
I jeszcze na koniec sukienka, na którą będe polować w czerwcu, na wesele wujka Łukasza :) Taka skromna ale bardzo mi się podoba :)
Dziś zjadłam pół chałki z dżemem, pół malutkiego batonika a przed chwilą trochę ciastek :) W końcu siódmy. Aaaaa i mija nam z Łukaszem dziś 26 miesięcy
Ide teraz to wybiegać, z pół godzinki dzisiaj, baju ;*
Takie.tam.
Dzięki dziewczyny za komentarze ;*
Co do jednego z nich, żebym nagle nie zmieniała 1000 kcal na 1500, ja wiem, że to by było tragiczne, dlatego wprowadzam produkty stopniowo :) Zreszta 1000 kcal nie jadłam codziennie, jednego dnia miałam więcej czasu i apetytu więc zjadłam jakies 1200, drugiego dnia 1500, a następnego np. miałam dużo spraw do załatwienia i nie miałam czasu zwyczajnie na zjedzenie, więc był ten tysiąc tylko..
Dziś sobie pozwoliłam na donuta z Biedronki, taki mały pączusio z czekoladką na wierzchu, taką miałam ochotę na jakąś drożdżówę, byłam w Leclercu ale tam same wielgachne, a wolałam coś mniejszego. No i trafiłam na Biedronkę i donuta, zjadłam, strzepałam okruszki i leeeepiej na serduchu <3 Nie jem teraz takich rzeczy codziennie, więc jeden taki wybryk nie zaszkodzi, a nawet polepszy, bo humor się poprawi i organizm który z natury domaga się cukru, dostał go :D
Kupiłam dziś sobie gazetę, z nudów czasem lubię czytać takie wymyślone historyjki i natknęłam się na mały artykulik :
"Przysmaki pomagają...schudnąć! Odmawianie sobie przyjemności na diecie wcale nie powoduje spadku wagi- wynika z testów przeprowadzonych przez brytyjski instytut badania opinii publicznej. Wzięło w nim udział 2200 odchudzających się kobiet i mężczyzn. 86% osób, które straciły na wadze, nie odmawiało sobie ulubionych przysmaków i podjadało czekoladę. Sekret chudnięcia tkwi w tym, by na diecie przyjąć bardziej zrelaksowaną postawę i pozwolić sobie na odrobinę przyjemności ".
A moim zdaniem to prawda. Może gazeta zbytnio nie sprecyzowała, ale nie warto zupełnie wykluczyć ze swojego życia ulubionych dań... Wyobrażacie sobie już nigdy nie wziąć do ust snickersa.. ? Paranoja. Zdrowe odżywianie zdrowym odżywianiem, ale jakbym przez cały czas non stop jadła tylko warzywa, kasze, ryż i jabłka, chyba bym się zachłostała. Wszystkiego, ale po trochu :) 14 lutego Walentynki, stwierdziliśmy z chłopakiem że zamówimy sobie pizzę :) Przy świecach, winko , i nasze ulubiona pizzusia. A co. Do 14 jeszcze czasu a czasu :D
I znów mój nowy pomysł: 7, 20 i 30 dzień miesiąca - wyżerka (kawał pizzy albo kebab) a raz w tygodniu taki donucik z Biedronki :D
A dziś na kolację 3 starte jabłuszka na papkę, moje ulubione danie ! Tak danie, uważam to za poezję <3 Jak mały bobas ale uwielbiam, wole taką papkę z jabłuszek niż np. wafelka :D
Na razie czuję się ciężka bo @... Po 26 dniach. Po półtora roku brania piguł ! A to dopiero..a straszyli mnie że po takim długim czasie brania 3 miesiące będe czekała na okres o.O
Pozdrawiam;*
o.O
Przed chwilą przeczytałam pewien artukuł.
Ale ja głupia byłam, myślałam że jak będe dostarczać 1000 kcal dziennie organizmowi, dojdę w końcu do tych 60 kilo. No prawie mi się udaje, nawet już przywykłam do takiej dawki kalorii.
ALe wyczytałam, że to jest tragiczne dla naszego organizmu. Powinno się obliczyć swoje PPM i CPM czyli podstawową przemianę materii i całkowitą przemianę materii. Moja wynosi gdzieś ok. 2300. Czyli tyle kalorii powinnam spożywac żeby waga stała w miejscu. A jeśli chcę schudnąc, to powinnam zmniejszyć ilość o ok. 500. Wychodzi ok. 1800 kcal. A ja jem 1000-1200 :O
Czyli za mało. Niejeden lekarz jakby się dowiedział by mnie opieprzył. Muszę zmienić swoje żywienie, naprawde ;/
Niby jem zdrowo, ale mało :<
Od dziś jem 1500 kcal :) I tak biegam więc.,...
Dlatego dziewczyny, ostrzegam, bo sama do tej pory idiota byłam : Nie jedzcie mniej niż Wasze PPM ! Schudniecie szybko, ale organizm płacze i domaga się więcej...
A potem jak już schudniecie i zaczniecie jeść normalnie, Wasz spowolniony do minimum metabolizm nie nadąży i będziecie tyć... :(
Biedne narządy wewnętrzne :<
A tak poza tym to dziś idę biegać, wczoraj nad rzeką tyle osób biegało, i każdy machał do mnie i wgl, tak miło sie zrobiło i aż chce się biegać :)
Od rana 5 godzin prawie byłam pilnować syna sąsiadki, 11 miesięcy ma bobas, słodziak mały. Bicepsy mnie bolą bo ciągle chciał żebym go nosiła na rękach a ja niezwyczajna i no :D
Nie wiem czy iść dziś do Łukasza, nuda taka ;/ Ciągle to samo..Powoli mi się to wszystko nudzi;p
Buziaki;*
Ja:)
Cześć Wam :):)
Na początek chcę się pochwalić że znowu troszke gramów mniej, jakies 400 :D
Biust niestety dalej maleje, z 91 zeszło na 86... Ale to ma 2 przyczyny, pierwsza to odstawienie pigułek anty (ale w maju do nich wracam), a druga no cóż, ubytek masy ciała;) W talii znowu 1 cm, jest 65cm. W biodrach(pupa) 96 cm <hurraa> i uda dalej 54 :) Cieszę się bardzo z tych bioder bo to one są moją zmorą, na koniec lutego chciałam 95 cm a to już tuż tuż :) BYŁO 102 ! ;O
A teraz chciałabym przedstawić Wam moje krótkie życie. A dokładniej przygody z "odchudzaniem", będzie troszkę fotek:)
A więc, jeszcze jak chodziłam do gimnazjum, ubzdurałam sobie że chcę schudnąć. Jakoś nigdy wcześniej nie przywiązywałam wagi do wyglądu, lubiłam sobie pojeść, chodziłam ze znajomymi często na pizzę itp. Nigdy nie byłam gruba, tylko co najwyżej, zbudowana z "grubszej" kości. Koleżanki w moim wzroście ważyły po 50-55 kilo, a ja zawsze 60... Każdy mi mówił że wcale na tyle nie wyglądam, ale jak już wkroczyłam w ten wiek dorastania, stwierdziłam że też chcę tyle ważyć. Ale zwykle kończyło się to po tygodniu niejedzenia i ćwiczeń.
Liceum przywitałam z nowym chłopakiem. Poprzedni okazał się palantem, ale szybko znalazłam nowego pocieszyciela, mega się zakochałam, a że on mieszkał na 2-gim końcu miasta, jeździłam do niego rowerem, a tam było pod górkę. Prawie codziennie ok. 20 km tam i z powrotem. Mało jadłam, bo w końcu stan zakochania, i lato było więc mało się jadło i schudłam. Moja była niedoszła teściowa stwiedziła że jestem o połowę mniejsza, co mnie ucieszyło, ale potem przyszła jesień i zima i nabrałam wagi :>
Po roku zerwałam z nim bo już miałam dość, denerwował mnie, nie pasowaliśmy do siebie, a najbardziej wkurzało mnie to że on wyglądał szczuplej ode mnie ! Wolałam kogoś umięśnionego, co prawda był wysoki ale chudy, klaty brak, a jak sie przytulałam to twardo było ;/ Mówię o klacie :D Po zerwaniu pojechałam do dziadka, poznałam tam super ludzi i alkohol, jedzonko, znowu się przybrało :) Postanowiłam znowu schudnąć. Dobrnęłam do 61 kg, patrze, no, udało się, więc mogę już jeść :) I efekt jojo murowany. Potem już to miałam w d*** bo po co mam się męczyć z dietami, ćwiczeniami, jak i tak miliony facetów się za mną ogląda, ja lubię jeść, i na pewno nigdy nie będe wyglądała jak supermodelka. Na co mi to ?
W połowie 2 klasy liceum poznałam Łukasza, jestem z nim nadal, i wtedy moim zdaniem wyglądałam idealnie. Brzuszek był płaski, tyłek też nie za wielki. Po paru miesiącach postanowiłam brać pigułki (już miałam z nimi do czynienia), i biust mi super urósł. Byłam taka zadowolona, bo brzuch płaski, a cycki większe ;> Nic a nic nie przytyłam a nawet schudłam (wiadomo, nowa miłość, trzeba fajnie wyglądać). Ale z czasem przyzwyczaiłam się do nowej sytuacji i zaczęliśmy chodzić na kebaby, frytki, pizzę, no i boczki rosły, bo one mi rosną w 1 kolejności. I potem znowu odchudzanie. Po 2 tygodniach wymiękłam.
W wakacje 2012 pojechałam na kolonię do Bułgarii. Byłam szczuplutka, ale jedzenie było tam takie tłuste, że sobie nawet tego nie wyobrażacie. A że jadło się tylko 3 x dziennie (rodzice mi nie dali zbyt dużo kasy), to napychałam się jak słoń, żeby przetrwać do następnego posiłku. Śniadania były najlepsze, jedno dostarczało mi z 600 kcal jak nie więcej... Wiem bo widziałam co mam na talerzu ale byłam tak głodna że już nawet pieprzyłam co się stanie z figurą.
Wróciłam, i zaczęło się : potrafiłam zjeść dziennie 2 całe czekolady, 2 paczki cheetosów, kebaba, 4 naleśniki, kolacje o 23 i różne różności. W krótkim czasie z 60 kilo, ważyłam prawie 67..
Na zdjęciach z Łukaszem, sierpień 2012. Może aż tak na nich nie widać że tyle ważyłam, bo mocno wciągnęłam brzuch :D
Ale czułam się fatalnie, 1 raz tak wyglądałam i tyle ważyłam. Czułam się ociężała, taka bez energii. Ledwo się mieściłam w spodnie, na 2 zdjęciu w talii aż mi sie fałdki zaczynały robić. Stwierdziłam że jeszcze miesiąc, a dobije 70 kilo.
We wrześniu Łukasz wyjeżdzał na miesiąc do Holandii, to postanowiłam zrobić mu niespodziankę : schudnę do 60 kilo. Schudłam do 61 i czułam się świetnie ! On to zauważył i był zaskoczony że taka szybka zmiana. A że już wrócił, mogłam ja wrócić też do żarełka. Jednak rozsądnie, przytyłam do świąt , 64 kilo na wadze było, ale już nigdy więcej nie pojawiło się 67.
A tutaj sylwester 2012. Ważyłam ok 65. Wkurzały mnie te uda i odstający brzuch, jakbym w ciąży była :D Po sylwku postanowiłam się odchudzać, a jakże.
Na tej fotce mam duży brzuchal :D Łukasz oczywiście twierdzi że wcale nie, że po prostu tak się ustawiłam, ale naprawdę miałam odstający (sierpień 2013), znowu czułam się jak beczka. Ciągle mialam uczucie ciężkości na żołądku itp, ale nie odchudzałam się już. Po prostu więcej się ruszałam, ograniczyłam słodycze, z 2 czekolad do pół i tyle :) Stwierdziłam że wezmę się za siebie dopiero od nowego roku. Bo zaczęłam pracę i jadłam nieregularnie, później były imprezy bo moje urodziny, Łukasza urodziny, znajomych urodziny itp, później święta itd. Po co miałam się wtedy zamęczać jak zaraz nadażyła się okazja do jedzenia.
A teraz wyglądam tak, fotki z dziś. Może jeszcze nie jest idealnie, bo chciałabym mieć bardziej płaski brzuszek, wymodelowany, tyłek też, i udka wymodelowane. I wiem że mi się tym razem uda. Robię to nie tylko dla siebie, ale też dla Niego, żeby widział że ma super laske która dba o siebie (on sam chodzi na siłownie), nie opierdzela się i zdrowo się odżywia. Teraz jest na to odpowiedni czas, później założę rodzine, urodzę dziecko i nie będę miała na ćwiczenia aż tyle czasu jak mam teraz w tej chwili. Zapisałam się na siłownię, uzależniłam się od zdrowego trybu zycia. To trwa już miesiąc. Może i krótko, ale dla mnie to jest strasznie długi czas. Zawsze kończyło się to na 2 tygodniu. I nie chcę tego zaprzepaścić, zaszłam już tak daleko, że teraz powinno być już z górki :)
To tyle na dziś:)
Ps. W sobotę zaczęłam biegać, ściągneli mi szwy więc już jestem wolna, i kondycja zachowana, w sobotę 50 min biegu, wczoraj godzinka. Dziś odpoczynek. 13 dzień przysiadów :)
Trzymajcie się cieplutko i życzę wszystkim wytrwałości, powodzenia ! ;*
Waga:)
Miałam napisać w przyszłym tygodniu ale tak mnie korci ;)
Nareszcie waga ruszyła...Stała w miejscu ,pewnie dlatego że do babci ważyć się chodziłam wieczorami, najczęściej już po wszystkich posiłkach, w ubraniu itp, więc może to dodawało mi ok kilogram.
Ale dziś w końcu poszłam do sklepu i kupiłam baterię do wagi. Co prawda jest mega niedokładna, bo za 1 razem waży więcej, ale za 2. już chyba normalnie, bo w każdym pomieszczeniu próbowałam się ważyć i wszędzie wychodziło tyle samo :)
61,9 kg !!! Nareszcie..już wolę tą wagę, niż te 65 :O
Dziś byłam zdejmować szwy. Troszkę kłuło, ale dało się wytrzymać. Niestety jutro jeszcze nie pobiegnę bo po 1. musze jeszcze nosić opatrunek 3 dni, a po 2. domówka u kolegi :) Ale ale ! wypiję tylko jednego kieliszka na cześć Maćka, więcej we mnie nie wmuszą. Jak modeling to modeling a nie alkoholing !
A i dzisiaj tam poszłam. Na siłownię.
Akurat jest super oferta, więc bez namysłu wpłaciłam wpisowe, założyłam kartę i od 17 lutego zacznę chodzić na siłke !!
Ciesze sie bardzo bo mieści się ona 5 min drogi od mojego domu, w cenie jest wszystko, od cardio po różne fitnessy nie fitnessy, tańce połamańce , solarium i sauna :)
Także no.
Następnym razem może wrzuce jakieś fotki żeby te wpisy takie nudnawe nie były :)
Buziaczki;*
PS. Kasza gryczana mi posmakowała ;O z keczupem !! Śladowe ilości ale mniami, polecam;)