Czy ja w tym domu nie mogę mieć nawet 40 minut dla siebie? Czy to tak dużo? Wrrrrrr....Dziś robiłam przerwę od biegania, ale nie od ćwiczeń i postanowiłam zrobić Skalpel z Ewą. Uruchomiłam kompa i ćwiczę wytrwale, pot się leje z czoła, z ust przekleństwa (bo to wbrew pozorom nie jest takie łatwe) aż tu nagle słyszę "Siostra! Odwieziesz mnie do Ewy?" (dziewczyna mojego brata). Odwiozę, ale dopiero za 30 min. Nie! To musi być teraz, bo znów mi się od niej dostanie. No dobra.
Wróciłam i kontynuuję mój trening i nagle rozdzwonił się telefon. Tym razem mój drugi braciszek, szybko go spławiłam. Nie mija minuta, a tu znów telefon, Filip. Wcisnęłam mu kit, że prowadzę i że nie mogę rozmawiać. Kurde to tak dużo w ciągu dnia te 40 minut? Nie mija kolejne 10 min jak do pokoju wpada mama. No ja nie wytrzymam.
Jakimś cudem skończyłam ten trening, ale własnie w takich chwilach tęsknię za bieganiem. Wtedy jestem tylko ja, mój dres i muzyka. Nawet nie miałam kiedy zrobić sobie dzisiaj zdjęcia w dużym pokoju z lustrami, bo ktoś ciągle tam się plątał. Postanowiłam, że co miesiąc będę robić takie zdjęcia swojej sylwetki dla porównania. Ok, już się wyzłościłam.
Dziś jestem zadowolona z moich posiłków:
Rano śniadanko: jajecznica z 2 jajek na 2 plasterkach szynki, smażona bez tłuszczu
W tak zwanym międzyczasie owocki: banan, 2 pomarańczki
Obiadek: Pierś z kurczaka z piekarnika, suróweczka z kiszonej kapusty
Kolacja: sałatka z pomidora i ogórka, soczek z pomarańczy (własnoręcznie wyciskany)
Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...