Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Part 2


Co to był za dzień.

Śniadanko, później załatwianie różnych spraw (prezent dla kuzynki, odebranie wyników, po drodze wkradł się też P), późny obiadek, ale tu pragnę się pochwalić:
- łosoś bez skóry z piekarnika
- własnoręcznie zrobiona surówka z kiszonej kapusty
- oraz gwóźdź programu własnoręcznie wyciskany sok z pomarańczy



Dwie godziny przerwy i moje upragnione bieganie. Dziś było zdecydowanie trudniej niż wczoraj, ale dałam radę (bo niby, że miałabym nie dać?). Przebiegłam to, co zaplanowałam, 1 minuta biegu 5 minut marszu i tak razy 5, plus powrót do domu.
Jutro jeden dzień odpoczynku od biegania, ale spokojnie nie nie osiądę na laurach. Plan już jest, ale wiecie jak to jest z planowaniem u mnie. Jak wykonam, to napiszę :) 
Zapomniałabym o porannych pomiarach. Jak można zapomnieć o takich CYFRACH? Miazga, masakra, apokalipsa. Ale cóż trzeba od czegoś zacząć.
Jak się Wam podoba mój obiadek?

Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.