Nowy Rok, nowe postanowienia, oczywiście na pierwszym miejscu odchudzanie...
Z mojego wakacyjnego odchudzania pozostało mi dodatkowe 5 kg oraz 5 kg które schudłam wróciło, a więc jestem 10kg do przodu...M A S A K R A !!!
Ciuchy, które były 'wmiarę' są obcisłe przez co czuję się conajmniej niekomfortowo...ogólnie masakra straszna, nie mam dla siebie wytłumaczenia...lenistwo lenistwo lenistwo!
Muszę się zmienić, muszę, chcę być szczupła, chcę się sobie podobać!
Przemyślałam sobie, co się w wakacje nie powiodło, dlaczego odpuściłam: otóż narzuciłam sobie chyba jednak zbyt duży rygor i mój wewnętrzny łasuch wygrał walkę...teraz planuję 1200 kcal dziennie, bez wyrzeczeń jako takich, mam tylko takie dwa-FAST FOODY I CHIPSY. Jeżeli uda mi się z tego zrezygnować to schudnę, wiem to. Tylko jak tu znaleźć w sobie siłę? Wciąż szukam, może jakieś nowe ćwiczenia mnie zainspirują...hm :)
Póki co plan na dziś jest taki: 1330 kcal oraz idę obejrzeć orbitreka, jak mi podpasuje to go kupię, zobaczę ;)