Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W dniu 1.10 zaczynam z wagą 77 kg... mój cel to 50 do września przyszłego roku, aby ślicznie wyglądać na ślubie mojej siostry... a w 2015 na swoim własnym ;) Start 77kg. 1 cel - 65 kg - osiągnięty 2 cel - 60kg 3 cel - 56 kg 4 cel - 53 kg 5 cel - 50 kg 6 cel - utrzymać

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 14057
Komentarzy: 292
Założony: 26 sierpnia 2013
Ostatni wpis: 25 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
CzekoladowaNiewolnica

kobieta, 32 lat,

166 cm, 63.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Osiągnąć do września 2014 roku 50 kg!

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 października 2013 , Komentarze (4)

Ught! Nie mogę się powstrzymać, ale codziennie po prostu muszę wejść na wagę.. ona mnie po prostu woła... kiedy tak patrzę jak ona na mnie patrzy to nie mogę się pohamować, zwłaszcza że codziennie widać chociażby -0.1 kg spadku... co jest cudowne, lecz to moje zachowanie mnie przeraża... bo co zrobię jak mi któregoś dnia pokaże trochę więcej x.X  Jestem niebywałą mistrzynią nakręcania sama siebie...

Z milszych rzeczy musze się pochwalić że ćwiczenia na siłowni wracają mi trochę starej formy.... już nie dostaje takiej zadyszki na interwałach jak na samym początku i sprawia mi to o wiele większa przyjemność... chociaż ćwiczenia z reguły są poprawiające humor, tylko najgorzej się do nich zabrać...

Co do diety to nie jestem już taka radosna... pewnie nie jedna mnie wyśmieje... bo o dziwo nie chodzi tu o nadmierne jedzenie.... Bo z ręką na sercu mogę powiedzieć że nie tknęłam nic słodkiego ani mocno kalorycznego....za to nie potrafię wyrobić tego 1300kcal w ciągu dnia które sobie postawiłam ;/ co śmieszniejsze jem często i nie czuję się głodna... chociaż moje dania których i czasem jest z 6... składają się z produktów mało kalorycznych... niektóre np. jabłko można raczej nazwać przekąską..

Rzecz w tym że kiedy wywalam rzeczy tuczące z mojego jadłospisu i zastępuje je owocami, warzywami, wasą... itp. to zdaje sobie sprawę że wtedy jadłam wiele... ale i tak, niemiało żadnych większych wartości odżywczych...

Boję się tego że jak zacznę sztucznie zwiększać posiłki, na co ochoty nie mam to  1. rozepcham sobie z powrotem żołądek i zacznę znowu szamać. albo 2. efekt jojo..  nawet jak zacznę stosować to 1300-1400 kcal w końcu już trochę czasu minęło. 3. będę w siebie wmuszać co moja psychika może różnie odebrać ;/ Trochę mnie to wszystko frustruje... Gdzie jest ta granica między jedzeniem a "jedzeniem"...

 

Waga dziś wskazała 70,1 kg.. wiec mam cichą nadzieję że w pon zobaczę tę wymarzoną 6 z przodu...oh! jaka byłam głupia ważyć 57kg i tak się roztyć przez 2 lata ;c pamiętam schudłam wtedy w wakacje i poszłam na studia i mi hamulce puściły...  wieczorem po powrocie koło 20 do domu z uczelni wcinałam duży obiad... a potem słodycze się dołączyły i tak to się skończyło ;(

 

 Pozdrawiam was kochaniutkie ^.^

 

 

14 października 2013 , Komentarze (4)

Ah! Kocham siłownię... za co? zawsze jak z niej wyjdę to czuję się w o wiele lepszym nastroju i mam chęci zrobić dużo, dużo więcej... a do tego... ten wspaniały spadek wagi <3 dzisiaj weszłam na wagę (w sumie podłe urządzenie, ale czasem się przydaje) i pokazała 71,1 kg ! ;D czyli prawie 6kg mniej niż na początku x.X nigdy nie sądziłam że może mi iśc aż tak szybko... z każdą dietą miałam ładne osiągi... ale ćwiczyłam wtedy w domu i bardziej takie brzuszki, nożyce itp... a to po jakimś czasie tez się nudzi bo to dość monotonne... pewnie nie jedna mi teraz zarzuci że przecież bieżnia czy rowerek też sa monotonne... ale nie dla mnie! xD trener doradził mi interwały... wiec w sumie nie mam nawet kiedy myśleć o nudzie.... po za tym.. zawsze jest ktoś do pogadania no i muzyczka na której można się skupić ^.^

Tylko trochę trudno mi to pogodzić z moim planem zajęć... ponieważ godziny mam kosmiczne... 4x w tyg do 20godziny... ale co.. ja miała bym nie dać rady?  Ślub zaledwie za 2 lata więc trzeba się brać za siebie! I powiem szczerze że teraz kiedy określiłam sobie jasno cel... do kiedy mam schudnąć to jakoś mi to łatwiej idzie... nie sięgnę po ciastko...bo jak będę wyglądać na ślubie? i jest rzecz jasna termin... a nie... że do kiedyś tam, nie wiadomo kiedy. Ja po prostu lubię mieć jasność...teraz to wiem... bo tak to odpuszczę sobie ten raz... no bo przecież już nigdy w życiu nie zjem tego... pfff.... jakie to mi się teraz głupie wydaje xD oczywiście po ślubie nie zamierzam się rzucić na jedzenie... tylko utrzymywać wagę... ale sam fakt takiej mety mnie motywuje ;]

 

Pozdrawiam ;*

8 października 2013 , Skomentuj

Jakoś ostatni miesiąc nie potrafiłam znaleźć chociażby chwili aby zajrzeć na vitalię, chociaż szczerze mówiąc nie żałuję bo wiele dobrego się przez ten czas zdarzyło... na wrześniowych wakacjach mój chłopak - teraz już narzeczony- oświadczył mi się, poza tym spędziłam prawie cały ten czas u przyszłych teściów... więc jakoś komputer nie wchodził tu w grę...

O diecie przez ten czas nie zapomniałam zupełnie.. chociaż były krytyczne momenty, ponieważ jak jestem poza domem to trudniej mi się panować... i to nie chodzi konkretnie o jakieś niesamowite podjadanie... ale na wczasach łatwiej iść do restauracji i zamówić pizze niżeli samemu latać za jakimiś sałatkami... zwłaszcza ze byłam z moim miśkiem który raczej nie zamierza przechodzić na żadną dietę...

Chociaż bilans końcowy nie jest taki zły... nie przytyłam... udało mi się utrzymać wagę i nawet stracić 0.5kg... może i nie monstrualna różnica, ale bardzo się bałam że miesiąc wcinania bułek na śniadanie i tłustych obiadków z podwieczorkami zaowocuje wzrostem wagi...

Ale koniec z tym... od 1.10... zabrałam się znowu ostro do pracy! Nawet siłownia poszła w ruch.. no dobra byłam na razie 2 razy ... ale planuję chodzić tak 3-4 razy w tyg, bo tylko na tyle mam czas pomiędzy zajęciami w tygodniu...

A to dlatego że za 2 lata ślub ;D hihi sama nie wierzę że tak szybko... w sumie nie spodziewałam się tych zaręczyn, nie po 2,5 roku bycia razem... Ale nie żałuję tego że się zgodziłam ;] Myślę to to ten jedyny... ten mój ideał, a to dlatego że nie ma w nim żadnej cechy lub upodobania które bym chciała zmienić ;D

 

Pozdrawiam was moje kochane ;*

31 sierpnia 2013 , Komentarze (3)

Tak więc tydzień można powiedzieć dość grzeczny.. ale nie idealny, a to dlatego że nadal nie potrafię skomponować jadłospisu na 1200-1300 kcal.. wychodzi mi z reguły 800-1000 ;x mam nadzieję ze z czasem mi się uda... na razie mam jeszcze inne 2 problemy ;x Pierwszy to okres przez który nie mogę ćwiczyć bo mam dość silne bóle zwłaszcza przez 2 pierwsze dni ;/ a drugi to.... że za jakaś godzinkę jadę do narzeczonego na weekend... samo w sobie nie jest straszne... ale u niego nie ma czegoś takiego jak lekki obiad... nawet jak nie jestem na diecie to te obiady mnie po prostu wykańczają.. robię co się da żeby mieć malusią porcje no ale nie wypada nic nie zjeść i kręcić nosem... w końcu się postarał i zrobił O.o wiem, wiem że od jednego obiadu nie przytyje... ale mimo to nie cierpię jeść tam obiadu... i tak już postępy poczynił.. bo jako że jego brat nie jada wcale warzyw to najczęściej po prostu ich nie było,  a ja nie wyobrażam sobie dobrego obiadku bez jakiś warzywek ! Ehh.. może zrzędzę ... ale nic mi nie wmówicie wszystko zwalam na okres! Przynajmniej na coś się przyda...

Do poniedziałku ;*

 

Ile razy się złamałam: 0

28 sierpnia 2013 , Komentarze (29)

Po trzech dniach diety pierwszy spadek o -1 kg... pewnie to tylko woda, ale lekka motywacja nigdy nie zaszkodzi xd

Co do diety czuję się trochę... em zagubiona... tzn jestem grzeczna! a jak.. tylko to chyba nie takie hop siup jak zawsze myślałam... zwłaszcza uświadomiła mi to Skania79, za co serdecznie dziękuje.. ale jakoś się poczułam taka bezradna i emm niedoinformowana :x

wiem co ćwiczyć... jakie warzywa, owoce, herbatki służą diecie.. i wiele innych duperelek, ale za piernika nie wiem jak ustawić jadłospis żeby był dobry ;( zawsze myślałam że jak zmniejszę kaloryczność to będzie dobrze... a tu, wieczna głupota...

Jakoś nie umiem zachować tej równowagi w jadłospisie.. albo się głodzę (tj. mi odpowiadają te porcje podczas diety, nie czuje się głodna ale suma summarum wychodzi mi około 1000 kcal dziennie), albo pochłaniam wszystko co leży na drodze...

 

No cóż.. nie ma co ryczeć idę przeglądać dalej wasze pamiętniki.. może czegoś się z nich nauczę... w końcu trzeba brać przykład z doświadczonych ;p

 

Ile razy się złamałam: 0 

26 sierpnia 2013 , Komentarze (18)

 Kolejny raz zaczynam dietę.. często miałam zrywy na 1 lub 2 a nawet 3 miesiące i skutecznie gubiłam zbędne kilogramy, w tamtym roku z 73 do 57 zrzuciłam... ale mój problem jest taki, iż jeśli chociaż raz się złamie to koniec ;x zaczynam pochłaniać wszystko dookoła i obiecywać sobie iż jutro to już na pewno się zabiorę...  i tak mijają kolejne tygodnie i wracam do wagi z nad wiązką ;x

Miałam nadzieję się odchudzać przez całe wakacje... nawet w połowie lipca doszłam do 67kg... ale po zabiegu usunięcia migdałków nie mogłam jeść.. no i tak z 3 dni głodówki były.. a potem jak zaczęłam kaszki jeść .. aż zaczęło mi się goić... i po jakiś 3 tyg... byłam tak wygłodniała że rzucałam się na wszystko co się da... i tak dojechałam do obecnej wagi ;x

Mam nadzieję że tym razem, z waszym wsparciem mi się uda wytrwać nie tylko kilka tygodni, ale o wiele dłużej... najlepiej już do końca ;p

Mój plan taki jak zawsze, dieta około 1000 kcal no i ćwiczonka. W tym zestawie najlepiej się czuję i jest najskuteczniejszy dla mnie... no do czasu złamania x.X

Zaczynam tym razem z wagą 75 kg... i staram się osiągnąć wagę 57... w czasie? mniejsza... byle skutecznie i raz na zawsze to utrzymać ;p

 

 

Ile razy się złamałam: 0

 

 

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.