Szósty dzień diety praktycznie za mną i jestem z siebie dumna, że daję radę :) nigdy nie wytrzymałam na diecie tak długo, jest nadzieja :)
Spędziłam popołudnie z przyjacielem P., wyciągnęłam go nad wodę, wzdłuż rzeki. Tak chciałabym z nim być... coraz bardziej mi zależy. Miałam nadzieję, że dziś się określimy, ale chyba oboje jesteśmy zbyt nieśmiali żeby zacząć taką rozmowę. Chociaż widzę, że jego do mnie też ciągnie... A może po prostu boimy się, że znów nie wyjdzie, próbowaliśmy już dwa razy. Może tak jest bezpieczniej, chociaż może nie szczęśliwiej...
Menu z dziś:
1. Jogurt naturalny + otręby pszenne + pół łyżeczki jagód z cukrem (całość=pół szklanki)
2. Kubek winogron, kawa (czarna, bez cukru, bez mleka)
3. Pół piersi z kurczaka, gotowana z ziołami, bez soli + sałata z ogórkiem, jogurtem naturalnym i odrobiną soli
4. 5 śliwek
I dużo wody. Zamiast ćwiczeń - rower.
Humor mi siada, nie wiem czy to przez pogodę, niemożność obżarcia się, czy sprawa z P.
I waga mi się zepsuła :(
Samiya
11 sierpnia 2013, 21:31Bardzo ładne menu, tak trzymaj :) I zostaw sprawt z P losowi...sam pokaże co ma się stać :)
.Mycha.
11 sierpnia 2013, 21:10Nie śpisz się za bardzo, a wszystko się z Twoim P ułoży : D Trzymam kciuki za sprawy sercowe i oczywiście dietę ; *