Wczoraj był kryzys, a dzisiaj jestem z siebie bardzo zadowolona! Piąteczka z plusem po prostu :D
Wypowiedziałam wojnę tej zaniedbanej dziewczynie, którą widzę w lustrze. Już nie chodzi tylko o wagę, ale o całokształt: brzydką skórę, cellulit, rozstępy (czy któraś z Was ma rozstępy nawet pod kolanami!? bo ja mam!), zapuszczone ręce.. O nie, tak nie będzie!
Więc zrobiłam sobie dzisiaj dzień pięlegnacji:
porządny peeling cukrowy
na włosy zaaplikowałam odżywkę Castinga, która została z farby (dlaczego nie można jej dostać osobno!?) + jedwab bez spłukiwania + po wysuszeniu olejek arganowy na końcówki
termo serum Eveline na talię, brzuch i pośladki (na szczęście nie szczypie, ale grzeje mega :P)
balsam 30+ na resztę ciała
maseczka z szarej glinki na ryjek
solarium - które zwykle raczej omijam :P
I w końcu czuję, że coś się dzieje :)
Ale to nie wszystko Moje Drogie.
Otóż muszę się pochwalić, że zebrałam dupkę w troki, nie tylko wróciłam na rowerek po 2 dniach przerwy (15 min - 140 kcal) ale zrobiłam cardio z Mel B. W KOŃCU! :D
A dobiłam się jeszcze serią pół-brzuszków w 5 pozycjach i 3 seriami wypychania bioder do góry na podniesienie pupy. Więc w sumie było ponad pół godziny intensywnego wysiłku, jak na początek nie tak źle. Padam, ale jestem z siebie dumna!
Dietę też trzymam, dzisiejsze menu:
jajecznica z 2 jajek na maśle + 1,5 kromki białego chleba - 313 kcal
banan - 110 kcal
gyros - 410 kcal
i żadnych wpadek!
Razem: 832 kalorie.Jedyny minus, którego jeszcze nie zdążyłam wyeliminować to godziny posiłków, raz 2 godziny przerwy, raz 4.. I często niestety nie mam już czasu na piąty posiłek, dzisiaj były tylko trzy.
Ale i tak się cieszę! :)