Tak właśnie wygląda moja walka z kilogramami.
Mocne postanowienia i pomysły z czasem szlag trafia.
Dałam mojemu mężowi zadanie
- motywować mnie i wspierać mimo wszystko.
Piękne (wg mnie) słowa padły z jego ust podczas tej trudnej rozmowy
- on się mnie nie wstydzi z moim nadmiarem kilogramów.
Bardzo mnie ucieszyła ta świadomość.
Jednak dla zdrowia i lepszego samopoczucia - muszę schudnąć.
Choćby do 70 kg.
To też mój małżonek stanął na wysokości zadania
i przygotował dla mnie system motywacyjny :D
Oto kilka z motywatorów:
Co każdy kilogram idziemy we 3 na basen
(z naszym małym synkiem.
Wcale nie łatwo mojego męża wyciągnąć na basen.
Ba! Wcale nie łatwo wyciągnąć mojego męża gdziekolwiek ;) ).
77 kg - rower dla Ciebie
75 kg - 2 dniowa wycieczka nad jezioro
(chyba, że się nie wyrobisz w lecie, to gdzieś indziej)
73 kg - rower dla mnie abyśmy mogli razem jeździć
... tutaj brak pomysłów jeszcze, ale będę uzupełniał.
65 kg - robimy podłogę w dużym pokoju.
Każdy z tych progów wiąże się z wydaniem konkretniejszej sumki,
a u nas się nie przelewa.
Jest to też dla nas motywacja do oszczędzania.
Lubię jeżdzić na rowerze, ale mój się zestarzał na tyle,
że taniej kupić nowy niż inwestować w stary.
To samo dotyczy roweru męża.
Moja cierpliwość w końcu się wyczerpała.
Odstawiłam całkiem cukier (nawet kawę piję czarną, gorzką)
i margarynę do pieczywa.
Unikam makaronu.
Wszystko co tylko ma pozór jedzeniowego śmiecia - zostawiam.
No chyba, że nie mam innego wyjścia, np. goszcząc się u kogoś.
Zaznaczam jednak wtedy, że biorę się za siebie tak na poważnie.
Efektem mojego wysiłku jest waga, która pokazała 80,5kg.
Jeszcze trzy tygodnie temu było 82,9kg, po weselach i przed okresem.
Musiałam tym razem podejśc do sprawy radylanie, a nie na pół gwizdka,
bo tylko siebie oszukiwałam.
Tu "tylko" słodka kawa z mlekiem, "tylko" mały batonik,
"tylko" jedno ciastko (a za nim jeszcze kilka "jednych" małych ciastek),
tu "tylko" jedna kromka chleba więcej, bo szyneczka dobra...
Oczywiście plaster żółtego sera do tego...
Ech...
Są pierwsze efekty odstawienia pustych kalorii i zapychaczy.
Ciekawe jakie będą moje dalsze losy :)