Dzień sprzątania został oficjalnie zakończony i rozpoczęty dzień i wieczór leniwych ludzi w moim domu. Jest pięknie. Wczoraj dietkowo całkiem nieźle, dziś też się trzymam . To wesele naprawdę dało mi niesamowitego kopa.
Choć właściwie to nie wesele. Po prostu poukładałam sobie wszystko w głowie (przy sprzątaniu na główkowanie jest mnóstwo czasu). Jak któryś raz przechodziłam przed ogromniastym lustrem na korytarzu, to stwierdziłam, że ja jednak całkiem ładna jestem. Owszem, mam kilka nadprogramowych kilogramów, ale nie uzależniam od nich mojego samopoczucia i szczęścia. Można powiedzieć, ze teraz mnie oświeciło. To całe odchudzanie i ćwiczenia(właśnie, wczoraj też było 1,5h co mnie bardzo cieszy i jeszcze bardziej dodaje energii) nie mogą być specjalnie na wakacje, czy wesele. Musiałam się w stu procentach zaakceptować i dopiero teraz zacząć to odchudzanie we właściwy sposób. Ma to przede wszystkim zmienić we mnie, na stałe, nawyki żywieniowe i przyzwyczaić mnie do ruchu. Nie dla pięknej sylwetki, o którą jednak walczę, nie dla zdobycia chłopaka, ale dla zdrowia, dla samej siebie. Żebym nie musiała już latać, w tak młodym wieku, po lekarzach, żeby nie stać po godzinę w sklepach i szukać odpowiedniego rozmiaru, no i żeby móc żyć jak każdy normalny, młody człowiek.
Chcę trzymać się diety i ćwiczeń dla siebie, i tylko dla siebie!