Wróciłam ;D
No więc wróciłam... Hm.. Od czego zacząć.. BYŁO ŚWIEEETNIE... Uważajcie, 7 godzin chodziliśmy po górach... Wiadomo z przerwami... Nie narzekałam, a wręcz przeciwnie- szłam dzielnie ^__^ .... Jadłam normalnie.. Każdy dzień mniej więcej przedstawiał się taaak:
-Śniadanie
-Msza
-Góry 7h
-czas wolny (od około 18.00.. Ps. My go wykorzystywaliśmy do 3.00 nad ranem hehe ;)) )
No ale tak na prawdę nie o tym chcę Wam pisać... Było świetnie taak, napisałam już to, tylko że jak wróciłam do domu szybko poleciałam przed lustro i złapałam się za głowę... MAM TAKIE GRUBE NOGI!!! OKROPNE!! STRASZNE.. Fakt .. niczego sobie nie odmawiałam, bo wysiłek był OGROMNY, ale co się stało?? Mam nadzieję, że jutro już będą normalne... MA-SA-KRA!!!!!!! Ale na prawdę są paskudne... Czy to jest normalne po takim wysiłku??
Dobra wybaczcie, że tak krótko, ale prawdę powiedziawszy dopiero co przyjechałam zjadłam i zasiadłam przed kompem, żeby zdać relację.. Więc może ja pójdę się ogarnąć jakoś.. Nq ;p
WAKACJE!!!!!!!
Nareszcie!! Już od maja odliczałam dni do dzisiaj i wreszcie się doczekałam ... WA-KA-CJE!!! Wakacje, wakacje, wakacje!!!! No wiem, że się powtarzam ale taka happy jestem, że zaraz tutaj będę skakać!!!!
Cóż mogę dodać jeszcze... Byłam w szkole po świadectwo, nawet Wam pokazać mogę, heheh ;D I mhm, nie wiem czy już Wam pisałam, ale jest z paskiem.. Co prawda, nie satysfakcjonuje mnie w pełni, ale nie ważne!! Poza tym szkoła mnie dzisiaj zaskoczyła.. Okazało się, że jest dla mnie nagroda za finalistę takiego konkursu z polskiego... Taaa.. wychodziłam DWA razy na środek JAK JA TEGO NIE LUBIĘ :))
Teraz zmieniamy diametralnie temat.... Wyobraźcie sobie 2 dłuuuugie miesiące bez książek- tych do nauki, normalne książki baaardzo lubię czytać.. Najwspanialszy czas w roku!!! KOCHAM TOO <3.. Pogoda trochę nie dopisuje, ale to się zmieni na pewno :))
Znowu zmieniam temat... O 17.00 mam być u koleżanki, i urządzamy sobie małe PARTY przed jutrem.. A JUTRO?? BIESZCZADY <33
Sobie odpocznę... :) Będzie fan-tas-ty-cznie!! Domki sześcioosobowe.. Będziemy z K. w jednym pokoju i damy wreszcie upust szaleństwu... NADSZEDŁ CZAS ABY ODREAGOWAĆ GIMBAZĘ!!!!!!!
Trochę mi będzie brakowało tych debili z klasy, ale 2 miechy bez nich na 100% wytrzymam <3
Jeśli chodzi o dietę i ćwiczenia.. Już Wam to przedstawiałam jak wszystko wygląda :** 2000kcal i duuużo ruchu ^__^
CAŁE 2 MIESIĄCE TYLKO DLA MNIE!!!!!
LAAATOOOOOO!!!!!!
WE ? YOU !!
Hehe.... Ale emocje.. No co.. człowiek czeka na to wszystko całe 10 miesięcy... :D :D :D :D :D
A CO MI DAŁ TEN ROK?
-wiedzę
-dużo nowych znajomych
-dołączyłam do Was <3.. Jak ja się BAAAARDZO cieszę, że wtedy przytyłam, bo inaczej nigdy bym Was nie poznała prawdopodobnie <33
-doświadczenie
-byłam w Niemczech, we Francji
DUUUŻO...
Się tylko wydaje, że był taki senny, ale w gruncie rzeczy to był bardzo urodzajny ROK <3... Nie wiem czy pisałam, ale zmieniałam szkołę i to był tym samym mój pierwszy rok w tej gimbazie <33 Jeszcze roczek i średnia!!!
Może na tym zakończę ten wpis .. Napiszę jak tylko wrócę z Bieszczad, trzymajcież się <33333
A dobra FOTO.. :D
Hej kochane!! :D Zaraz na początku mam do Was pytanie... Czy jest szansa, że poprawię sobie sylwetkę ćwicząc i jednocześnie spożywając około 2000 kcal? Czy to aby za dużo?? A może zastosuję inną taktykę.. Skoro mam takie problemy z jedzeniem, to zacznę od 2000 i będę schodziła w dół i osiądę na 1500, a potem POMAAALUTKU do góry.. Oczywiście wszystko w swoim czaaasie :)) Na razie trzymam się 2000 ! :D Cóż mogę dodać? Hmm... Musi mi się udać.. Ale to wszystko tak jak napisała jedna z Was- odbędzie się w ślimaczym tempie... Ale co o tym myślicie, tak szczerze? :D
Dobra teraz to foto.. Pierwsze tutaj.. rewelacji nie ma.. I nie patrzcie na tło jakby co hehe :D
Może dodam więcej, ale na razie, a to tak na wstępie... A teraz lecę, bo mama z kawą czeka, Bye ;*
EDIT!
Dzisiaj dopadły mnie wielkie kompleksy, ale takie na prawdę mega.. Takie kompleksy, ze nawet zapomniałam o kompleksach związanych z moim wyglądem...:):) Otóż.. DOSZŁAM DO WNIOSKU, ŻE WCALE NIE ROSNĘ!! A nawet jeśli to maciupinkę.. No bo patrzcie na początku roku szkolnego moja koleżanka miała 157 cm, ja 161, teraz ona ma jakieś 162/163 ja 162... Jest wyższaa..Co ze mną nie tak jest? Stanęłam.. jej mama jest bardzo niska, ojciec średni, a moi rodzice mają 164-mama i 174(chyba) tata... Więc??? Jakim cudem ja sie pytam!!! Czy możliwe, że to przez te kawy, które tak kocham stanęłam? Mam nadzieję, że nie jednak!!! Ale co taaam... Najwyżej będę mała... TAK NA PRAWDĘ MÓJ WZROST MI TO-TA-LNIE odpowiadaa.. Dlaczego? Bo lubię szpilki, koturny itd. itp. Mam małą nogę do tego- 35-37 rozmiarówka.. Ale jestem jak na razie najniższa w klasie.. I tutaj pada drugie pytanie.. Co oni wszyscy tak wyrośli a ja w tyle zostałam.. Mhm.. Ale co tam.. Kompleksy przeszły mi od razu... No bo niby czym mam się przejmować skoro według mojego mniemania mam no-mal-ny wzrost? He?? Ale mogliby sobie wszyscy darowć te kąśliwe uwagi: "Miki ty taka niska jesteś.." "Kurka mała z Ciebie" To wkurzające jeeest... Szczególnie powtarza mi to moja mama... Hohohohoohoh.. ZNALAZŁA SIĘ TA WYSOOOKA!! :):):):) Zawsze, gdy coś mi się w sobie podoba to innym musi to przeszkadzać.. Ale co tam... Mało mnie to obchodzi... Dobra ja kończę, Do jutra, jak mi się zeche coś napisać ;))
Kompulsywne odżywianie
Hej ;) Może zacznę od tego, że dzisiaj postanowiłam Was wszystkie odwiedzić.. Robię tak od czasu do czasu ;P Heheh zdążyłam przerobić jedną tablicę, a zostało mi jeszcze 3 :) Ale uwielbiam czytać Wasze wpisy, więc to będzie czysty relax :*
Niestety nie o tym przyszło mi dzisiaj pisać, a o czymś znacznie mniej przyjemnym...Tak kompulsywne odżywianie się.. Być może niektóre z Was jeszcze nie spotkały się z tym pojęciem, więc może wyjaśnię je. Polega ono na zaburzeniu odżywiania się, opychaniu się, niekontrolowaniu posiłków... Wszystko to jest spowodowane nieodpowiednimi dietami.. Człowiek, który ma tę chorobę, dużo myśli o jedzeniu, planuje "sekretne uczty", opycha się gdy nikt nie widzi, ale może także to robić w obecności innych.. Obserwuje się u ludzi z tą przypadłością podobne zachowania jak u bulimiczek... Z tą różnicą że przez kompulsywne odżywianie ma się ogromne wyrzuty sumienia, ale nie wymiotuje się.. Nie będę się tutaj rozpisywać na ten temat, bo informacji o tym jest mnóstwo w sieci... Napiszę raczej jak fakt ten wpływa na moje życie... Właśnie przez niewłaściwe diety muszę się z tym zmagać i za każdym razem, gdy wracam do tych diet po jakimś czasie to się znowu odzywa..Tak jak np. teraz... Wobec tego stwierdziłam, że nie będę już stosować jakichś drastycznych diet... Baa.. Po prostu będę się starała zdrowo odżywiać .. W miarę i to tyle.. I OCZYWIŚCIE MEEEGA WYSIŁEK... Zacznę Insanity!!.. Stwierdziłam, że to mój klucz do sukcesu.. Nic więcej zrobić nie mogę, bo to będzie bardzo ulotne i jeszcze bardziej zakorzenię w sobie te wstrętną chorobę.... No nic.. Na tym zakończę moje dzisiejsze rozważania, bo jeszcze mam zakończenie roku w muzycznej zaraz, więc spadam.. Może potem coś dopiszę, ale wątpię... Więc Bye :*
Aaaaaaa :D
Dzień na 2... 1800 kcal, jeśli nie więcej... Zawalam kolejny dzień :) Ale znów zamierzam aktywnie wywiązać się na 5, albo nawet +5. :D Zastanawiacie się czemu się oceniam.. Ostatnio stwierdziłam, że jeśli będę to robić zgodnie ze swoim sumieniem to i obudzą się we mnie ambicje i może będę się bardziej starać, ale jak widać tak. nie jest.. Wczoraj 3 dzis 2, heh coraz gorzej :-(... Ale się tym aż tak bardzo nie przejmuję, bo zamierzam jeszcze trochę podietkować i jednak mimo wszystko przejść na stabilizację.. Zobaczymy jeszcze jak to się potoczy.. Dobra ja lecę do mojego nowego odkrycia.. Nq :)
Ps. Zaraziłam ochotą na aktywność moją mamę i teraz wieczorami razem ćwiczymy przy Oftspring :) Ja mykam, Bye (:**
EDIT!! :D
Wreszcie pograłyśmy z mamą w babinktona, a potem jeszcze kardio (ostrrre) i na przemian :P Hehhh.. Taki wycisk.. Wysiłek i zabawa.. Poza tym uczyłam się tańczyć hip-hop dancehall z moim nowym odkryciem (p. notka wcześniej) ... Także wiecie, aktywność jest sehr gut :) Und Ich fuhle mich super... ;p
HAHA SENTENCJA bitte :D
To najprawdziwsza prawda... Bo co to byłby za sukces, gdybyśmy go osiągnęli od taak... Raz, że nie docenialibyśmy tego ,a dwa każdy by mógł to mieć.. A tak? Staramy się, bo wiemy, że to się opłaci.. Cieszymy się z sukcesu, bo wiemy ile nas pracy kosztował i, że nie każdego było stać na taką determinację... Nie, nie chodzi o to, że się cieszymy, że jesteśmy lepsi od innych (informacja dla "upierdliwych") ale że daliśmy radę.. A to wcale nie jest takie łatwe.. !!!!
Dlatego cieszę się, że mogę pracować na ten efekt itd. Że to nie będzie za darmo.. Ale, że właśnie dam z siebie wszystko, żeby potem być z siebie dumna, że mi się udało :D
MOJE NOWE ODKRYCIE
Hej, dzisiaj z dietą o... bywało gorzej, ale dałabym sobie za dzisiaj -3, albo nawet --3... Nie ważne.. Za to aktywność będzie na 5. Dlaczego? Otóż w sobotę szukając Zumby natrafiłam na świetną babkę, która uczy tańczyć i nie tylko... Nic dodać nic ując.. Właśnie z nią tańczyłam i... jestem tak spocona, że ludzie chcę więcej!!!!!!! Więc żegnam się z Wami i pozostawiam Wam moje nowe odkrycie.. :)) Może już któraś z Was ćwiczyła z tą osóbką, jeśli tak pisać jakie wrażenia :))
https://www.youtube.com/watch?v=HR1WKGn85bs
Bitte sehr.. Życzę udanej zabawy :)
Osobno ZUMBA
Dobra to może już osobno.. Zastanawiam się co myślicie o tańcu zumba... Bo ostatnio to podpatrzyłam i wydaje się fajny ;D
Niedziela ;p
Od czego by tutaj zacząć... Może tak... Dzisiaj dzień trudny dla mnie, a poza tym kaloryczny zdaje się... Dlaczego? Otóż moja kochana mama jest taka uparta, że pomimo iż prosiłam ją o warzywa na patelnię stwierdziła, że muszę zjeść normalny obiad tj. ziemniaki, kotlet, surówka.. Nie wiem ile tam kalorii mogło być.. Ale tak szacunkowo wychodzi mi, ze od rana zjadłam jakieś 1050kcal.. A jeszcze imieniny dziadka.. Nie da się nic nie jeść, bo to by było podejrzane.. A nie chcę się tłumaczyć, że jestem na diecie, bo tam raczej takie przedsięwzięcia zwolenników nie mają.. I cóż tutaj mogę poradzić.. JAK ZWYKLE... Jak idzie mi dobrze, to coś zawsze musi mi popsuć szyki.... Potem to się staje coraz trudniejsze.. Aż w końcu człowiek pęka i je, i je i tak w nieskończoność... Ale co ja Was tutaj będę zanudzać.. Dodam tylko, że u nas przyjemnie na polu, niestety nie ma słońca, ale taka pogoda po tygodniu upałów jak najbardziej wskazana :P Cóż.. Może jeszcze uzupełnię wpis wieczorem, a teraz poczytam co u Was ;*
PS. Pytałyście się mnie jeszcze o motywację.. No cóż stała się nią moja chuuuda kuzynka, która myśli, że wie wszystko i że przez to jak wygląda jest the best... Wredne dziewczę, ale w gruncie rzeczy jeśli się nie kłócimy to się "loffciamy".. Taa... Dziwne są te nasze relacje, ale jakby tak przeanalizować wszystko to jednak nudno nam by było bez siebie..
EDIT!
Nie bardzo szczerze mówiąc uśmiecha mi się zdawać relacje po tych całych imieninach.. Dlaczego? To chyba jest jasne moja SŁABA (nie wiem dlaczego nazywana z reguły silną) wola zawiodła... Nie dało się powsztrzymać przed jedzeniem i chyba troochę przesadziłam... Ba, trochę.. Chyba nawet bardzo.. wiem, wiem piszę to tak łagodnie.. Prawdę powiedziawszy powinnam od razu napisać: ZAWALIŁAM! Jeszcze to mi pozostało. Odwaga- potrafię się przyznać do swojej słabości.. Ale czymże to jest w obliczu tylu wad?
Właśnie tak.. Nic dodać nic ująć...
Ale ostatnio pojawiło się światełko w tunelu.. A mianowicie w padłam na good pomysł.. Otóż... BĘDĘ JESZCZE WIĘCEJ WYCISKAĆ.. Dieta i owszem, ale to na drugim planie... Najpierw aktywność, potem dieta... Potem dieta najpierw aktywność!!! :) heh.. Już teraz ciesze się na myśl, że będę duuużo ćwiczyć.. Ale to już teraz nie przelewki.. te wszystkie treningi Mel i Chodakowska to było przygotowanie tzw pierwszy etap.. Teraz muszę znaleźć coś HARD.. Pomożecie? :)) No bo ja w końcu się zmęczyć chcę ;P
Dobra kończę te... wypociny.. I idę hm... no nwm.. do Was może.. :)
JEST DOBRZE :D
Staję dzisiaj na wagę i 51.00, uff.. staję drugi raz 51,4.. Jest dobrze :) Wczoraj zaczęłam tak jakby od nowa- porządnie i dzisiaj czuje się świetnie... Mama nawet zrobiła torta i zaoferowała mi rano, że mnie poczęstuje a ja co? ODMÓWIŁAM... Małe zwycięstwa kluczem do wieeelkich sukcesów!! I wiecie co? Wcale nie musiałam ze sobą walczyć, żeby powiedzieć to niee.. Przyszło z taką łatwością.. :) Może to dlatego, że mam nową motywację.. :) Ale dobra ja nie będę zanudzać, dodam jeszcze tylko, że wpadnę potem- wieczorem. U nas jak zwykle upał, coś w nocy ostra burza była, ale już po niej nawet śladu nie ma. 3majcie się i miłego dnia życzę :)EDIT!Oj nie wiem, czy jednak przypadkiem dzisiaj nie przesadziłam... No cóż są takie owocem, którym NIE MOGĘ się oprzeć, a mianowicie czereśnie i truskawki.. Przejdę do rzeczy.. stwierdziłam, że wejdę sobie na drzewo (uwielbiam to robić<3) i zerwę "parę". To parę przerodziło się w parenaście, albo i więcej.. Nie potrafię oszacować.. Wiem tylko, że tak się przyssałam do nich i nie wiem ile zjadłam 500g? Może więcej.. założmy, że było to około 350kcal..
Ale ok zróbmy podsumowanie:
Śniadanie:
-Pół bułki z serem i pomidorem (250kcal)
OBIAD:
-ziemniaki z maślanką (450kcal? )
Kolacja:
CZEREŚNIE
Koktajl truskawkowy (400kcal?)
SUMA: 1100 ok.. Może trochę zawyżyłam, albo zaniżyłam.. Nie wiem, mam teraz inny problem.. Jutro imieniny u dziadka, nie bardzo mi się uśmiecha jeść tam... Ps. Ale stoi tam drzewo z czereśniami <3.. Nie wiem, chyba na tym drzewie zamieszkam *__* Nie ważne, po prostu dobrze mi idzie jakoś i nie chcę tego psuć.. Więc co robić? Hm... A co wy w takich sytuacjach robicie? Proszę napiszcie.. I jeszce tak, żeby nie było wątpliwości.. Nie chodzi o moją silną wolę.. Bo ja nie zjem, ale jakoś nie mam ochoty słuchać zachęt, żeby spróbowac tego, tamtego.. LOL.. Może sobie poradzę..
I jeszcze może jakiś song na dobry humorek <3
Ps. Tak dawno tego nie słuchałam, a to POMAGA!! :D
https://www.youtube.com/watch?v=gLZS8SrA3t0
Fakt przesłanie może nie na temaat, no ale :)) I tak kocham te słowa <3<3<3<3<3
AA AKTYWNOŚĆ:
MelB nogi
ABS
ZUMBA <3
mmmhm brzuszki coś chyba
jeszcze moze poćwcze
Dobra ja lecę Bye :*
Niestety
U mnie nie najlepiej.. Bo to jest jak w szachownicy, jak mam jeden dzień dobry- tj. "dietowopoprawny" zaraz przychodzi jakieś załamanie czy coś. Co raz więcej sposobności do jedzenia.. Ognika, niedzielne spotkania, kina-pop corn, itd. Moim znajomym odbija szajba na puncie pizzy itd. No cóż.. Gdybym nie była na diecie pasowałoby mi to... Ale teraz? To wszystko sprawia, że zaraz dotknę dna i znowu będę musiała czekać jakiś czas, żeby się stamtąd odbić... Nie chcę.. Ale cóż.. Głowa do góry.... Dieta itd. to nie wszystko.. Przecież mam tyle wartości wokół siebie... Przyjaciółkę na dobre i złe, rodziców, rodzinę- ludzi, którzy mnie wspierają, poza tym mam w miarę dobre świadectwo- średnia 4,75, mam wiarę i mam muzykę.. Nie będę się załamywać tylko dlatego, że jeden puzel nie pasuje do reszty układanki, bo jest zniszczony i przez to nie mogę stworzyć idealnego obrazka.. W życiu nic nie jest idealne, ale to nie znaczy, że do ideału nie należy dążyć.. Po drodze przecież, można wiele osiągnąć niekoniecznie dotykając tego celu :).
Dzisiaj nie poszłam do szkoły.. Postanowiłam, że się trochę poruszam itd.. tak w ogóle u nas okropny skwar- gorąco, nie chce się wychodzić na dwór .. ;p Ale ja tam lubię taką pogodę, więc jest ok.. :D Hm.. Słońce.. to coś co regeneruje po długiej zimie.. Mogłabym napisać do niego odę :))
Zaraz może zrobię Mel, dobrze by było, ale nie wiem czy mój mulący komp pozwoli :)
3majcie się kochane!! :D Wpadnę do Was potem obiecuję ;D
EDIT!!! 17:00
Więc mam dobrą wiadomość.. Dzisiaj był genialny dzień pod różnymi względami... Jak na taki upał w miarę aktywności a i dietka zachowana :D Mnie się to przynajmniej podoba, Look!!
JADŁOSPIS:
Śniadanie:
-kanapka z dżemem
-wooda (200kcal)
II Sniadanie:
-kawa (50kcal)
Obiad:
-zupa ziemniaczana (450kcal)
16.00
-Aero serek (100kcal
17.00
-aero (to samo) (100kcal)
SUMA: Ok 1000kcal... Wiem, że napiszecie, że to mało.. Ale.. jakby to ując wczoraj zjadłam około 3000, więc w gruncie rzeczy nadal czuję się syta.. Ale cóż wystarczy A gruncie rzeczy nie chcę więcej jeść... Planuję taak: Jutro 1000kcal, a potem niedziela i poniedziałek 1100, wtorek ,środa 1150 czwartek PIĄTEK (zakończenie rokuu <3) 1200... A 29-ego już te Bieszczady.. Będę się pilnować!! :) Obiecuję :d Ps. To taki plan, ale jeszcze nie wiem, czy nie obiorę innej taktyki :D
A Aktywność?
-MelB nogi
-MelB pośladki
- -II- brzuch
-skakanka
-brzuszki <3
- jakieś tam nożyce
Nie jest źle.. Dzisiejszy dzień oceniam na +4 jeśli nic nie zepsuję :D I jeszce raz zaznaczam: wiem, że dieta 1000kcal jest zła, nie zamierzam też do niej wcale wracać.. :) Już raz się na niej sparzyłam :P Jeszcze muszę uspokoić fanki warzyw i owoców... Zjadłam parę truskawek, ale już tego tam nie zaznaczałam :) Obiecuję będzie więcej :-) No dobra lecę poczytać wasze relacje :))