Ckliwy tytuł, no nie? I chwytliwy. Czym jest dieta w moim życiu, czym była i czy zajmuje ważne miejsce w mojej codzienności.. Otóż tak się składa, że jest czymś, co mam w głowie od najmłodszych lat szkolnych, odkąd zaczęłam nosić stanik i zaokrągliły mi się kształty. Od zawsze uważałam, że jestem za gruba. Do tego chyba nie tylko ja tak uważałam,bo w podstawówce często słyszałam docinki ze strony kolegów z klasy, raz usłyszałam od nich nawet określenie "gruba świnia". To ostatnie bolało najbardziej, o czymś świadczy fakt, że pamiętam to do dziś. Czasy podstawówki zaważyły monstrualnie na mojej samoocenie i dziś mogę stwierdzić, że przez lata nie była to ocena obiektywna. Zawsze widziałam siebie jako pulchną niską okularnicę, teraz gdy patrzę na zdjęcia sprzed kilkunastu lat, wcale nie było tak, jak myślałam.
Wiecie, ja to przerobiłam sama ze sobą, zrozumiałam w miarę upływających lat, pogodziłam się z myślą,że nigdy nie będę typem modelki i zawsze będę musiała ciężko pracować, by dobrze czuć się w swojej skórze. Ale mam córkę. Teraz ma 4 lata i jak pomyślę, że z racji okrąglejszych kształtów ktoś nazwie ją "grubą świnią" czy pączkiem, to mam ochotę zabić. Bo dzieciaki niestety nie mają skrupułów, jeśli ktoś jest choć trochę inny wytykają palcami, przezywają, pozbawiając tym samym pewności siebie. A wiecie dlaczego? Bo wynoszą to z domów. Bo takie zachowania widzą na co dzień w najbliższym otoczeniu i biorą je za normalne. Jeśli macie dzieci, uczcie je tolerancji. I mimo, iż szczerość jest ogromną zaletą, nie pozwalajcie, by obrażały kogokolwiek dlatego, że jest inny. Stąd się biorą późniejsze kompleksy, tak rodzi się nasza niska samoocena. Nawet jeśli sam czujesz się dobrze w swojej skórze, a ktoś Cię wyśmieje za jego zdaniem za duży tyłek, od razu perspektywa się zmienia a słupek Twojego zadowolenia z siebie maleje do 0. Tak, możesz po prostu się nie przejmować. Ale do tego dorastasz latami, będąc gówniarą/gówniarzem z gimnazjum nie wiesz nic na ten temat, łykasz wszystko jak młody pelikan i bardzo łatwo cie zranić.
W moim życiu dieta będzie zawsze. Zawsze będzie walka o figurę i zdrowie, to nieodłączny element mojego życia, choć nie koniecznie ukochany. Z drugiej strony, gdybym była szczupła z natury, co mają niektóre szczęściary, pewnie trudniej było by mi ruszyć tyłek z kanapy i skończyło by się obwisłym tyłkiem tuż po 30-tce i zadyszką po próbie podbiegnięcia do autobusu. Także nie ma tego złego :) Apropo 1 września skończyłam trzydziechę i wiecie co? Jestem w stanie przebiec bez przystanku 5 km, mam silne mięśnie, jestem gibka i nic mnie nie boli. W sumie powinnam chyba podziękować kolegom z klasy 4F, dzięki nim chyba nigdy sobie nie odpuszczę.