Przypomniałam sobie te wszystkie motywujące teksty, że szukanie wymówek zajmuje więcej czasu niż trening i odpaliłam Skalpel :)
Poszło całkiem nieźle jak na powrót po miesięcznej przerwie, trochę bolało, ale jednak całkiem przyzwoicie.
Po cichu wierzę że nastąpił przełom i wrócę do ćwiczeń, wstyd mi że prawie przez miesiąc grzałam tyłek na kanapie..
Nadmienię jeszcze że upiekłam dziś ciasto z dynią, jedno z moich ulubionych i zjadłam parę kawałków... i to był mój błąd. Najgorzej jak coś pysznego mam w domu, wtedy najtrudniej się oprzeć (tym bardziej że samoróbka-samo zdrowie;) i kontrolowac ile się zjadło... Ciasto opchne mężowi do pracy, a jutro ciąg dalszy spalania nadprogramowych kalorii. Przynajmniej taki jest plan...
Ps.Oglądaliście na MTV taki debilny show Ekipa z New Castle? Kompletne dno, ale mega wciąga... Grupa dziewczyn i chłopaków wprowadza się do jednego domu, imprezują, szaleją, bzykają każdy każdego, no muzgojeb jakich mało, ale codziennie o 22.00 Weronika siedzi grzecznie przed TV i czeka na kolejny odcinek...
w sumie...dziwicie sie?;)