Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Młoda mama na wychowawczym, która w końcu chce zrobić dla siebie coś dobrego i zając się swoim ciałem, bo po ciąży umysł doszedł do równowagi, a ciało niestety nie... Zdrowa dieta + cwiczenia = 10 kilo w dół? Jestem dobrej myśli!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 24074
Komentarzy: 542
Założony: 2 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 15 września 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malykombinator

kobieta, 39 lat, Białystok

158 cm, 62.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 września 2013 , Komentarze (6)

Cały dzień myślałam obieganiu i napaliłam się jak szczerbaty na suchary że wieczorem przelecę kawałek chodnika... niestety pogoda wciąż nie rozpieszcza i znów się rozpadało...
Przypomniałam sobie te wszystkie motywujące teksty, że szukanie wymówek zajmuje więcej czasu niż trening i odpaliłam Skalpel :)
Poszło całkiem nieźle jak na powrót po miesięcznej przerwie, trochę bolało, ale jednak całkiem przyzwoicie.
Po cichu wierzę że nastąpił przełom i wrócę do ćwiczeń, wstyd mi że prawie przez miesiąc grzałam tyłek na kanapie..
Nadmienię jeszcze że upiekłam dziś ciasto z dynią, jedno z moich ulubionych i zjadłam parę kawałków... i to był mój błąd. Najgorzej jak coś pysznego mam w domu, wtedy najtrudniej się oprzeć (tym bardziej że samoróbka-samo zdrowie;) i kontrolowac ile się zjadło... Ciasto opchne mężowi do pracy, a jutro ciąg dalszy spalania nadprogramowych kalorii. Przynajmniej taki jest plan...

Ps.Oglądaliście na MTV taki debilny show Ekipa z New Castle? Kompletne dno, ale mega wciąga... Grupa dziewczyn i chłopaków wprowadza się do jednego domu, imprezują, szaleją, bzykają każdy każdego, no muzgojeb jakich mało, ale codziennie o 22.00 Weronika siedzi grzecznie przed TV i czeka na kolejny odcinek...

w sumie...dziwicie sie?;)


11 września 2013 , Komentarze (5)

Zapomniała bym...

Data ...
Wymiary dla modelu Uaktualnij pomiar Ostatnio Początkowo Zmiana
Masa ciała , kg 63,8 kg 68 kg -4,2 kg ( -6,6 % )
Pozostałe wymiary
Szyja cm 33.5 cm 37 cm -3.5 cm ( -10,4 % )
Biceps cm 29 cm 33 cm -4 cm ( -13,8 % )
Piersi cm 98 cm 103 cm -5 cm ( -5,1 % )
Talia cm 82 cm 92 cm -10 cm ( -12,2 % )
Brzuch cm 88 cm 97 cm -9 cm ( -10,2 % )
Biodra cm 98 cm 104 cm -6 cm ( -6,1 % )
Udo cm 50 cm 62 cm -12 cm ( -24 % )
Łydka cm 35 cm 38 cm -3 cm ( -8,6 % )

Sukcesów życzę >> my girls!







































10 września 2013 , Komentarze (9)

Stanęłam dziś na wagę tak z ciekawości wścibskiej babskiej i waga pokazała 63,8 kg i to uwaga przed poranną toaletą, jeśli wiecie co mam na myśli...
Chyba mój mózg nie ogarnie tego fenomenu, ćwiczę czy nie, ten sam efekt, także nie wiem czy się chwalić czy żalić...
Tak sobie wczoraj podliczyłam kalorie i ogólnie co jadłam i wyszło mi tak:
śniadanie: 2 kanapki z wędliną i pomidorem + kawa
II śniadanie: 2 małe jabłka + musli z mlekiem
obiad: 2 naleśniki ze srem ;)
kolacja: leczo + pół cukierka (wmuszone na siłe przez męża ;)

Dziś miałam ochotę na śniadanie na słodko, więc zrobiłam swoje ukochane placki owsiane, z jabłkiem, cynamonem, jogurtem i swojskim dżemem (co go robiłam w męczarniach niedawno). Moja córeczka też je polubiła, ostatnio w ogóle je już to samo co ja. Kolejna zaleta zdrowego odżywiania - dziecko może jeśc z czystym sercem (moim) to co rodzice, a raczej rodzic, bo męża nadal nie mogę przekonać żeby się wziął za siebie... wiadomo, każdy potrzebuje czasu żeby to zrozumieć, nic na siłę.
Przed chwilą zjadłam obiad, czyli leczo z cukinii od teściowej ;) Przewidziany na dziś jeszcze shake owocowy i jakaś lekka kolacja, może sałatka?
I tak codziennie, jestem z siebie na prawdę dumna, że mi się udało zmienić myślenie na temat jedzenia. To już etap, kiedy odmówienie łakocia, czy rezygnacja z fast fooda to nie problem, wręcz obowiązek, który spełniam bez mrugnięcia okiem z myślą o swoim zdrowiu.
Na zakończenie zdjęcia porównawcze przed i po, ahhh jak dobrze mi teraz w mojej nowej skórze :)))

                           before                                                          after



Czuć się dobrze z samym sobą to wielki dar i mój wielki sukces :)
Wam życzę tego samego, nie musimy byc idealne, ważne żeby podobac się samej sobie ;)

9 września 2013 , Komentarze (4)

Jest godzina 00.34, chce mi się spać, ale nie mogę... robię dżem proszę państwa. Wzięłam się za bardzo poważne zadanie, zaczęłam jakieś...no jakieś 5 godzin temu :|
Dżem jest ze śliwek i gruszek, z dodatkiem cynamonu, w założeniu ma byc mega zdrowy, bo bez szczypty cukru. Owoce są tak dojrzałe i tak słodkie że gębę wykręca. Swoją drogą najadłam się ja tych śliwek podczas obierania, że współczuję mojemu mężowi dziś w nocy, oczywiście o ile do łóżka się nie doczłapię nad ranem dopiero...
Obecnie siedzę i obgryzam paznokcie, bo pasteryzuję te słoiki na sucho, czyli w piekarniku. Postawiłam je normalnie (nie do góry dnem) i na kratce a nie w blaszce, więc módlmy się żeby żaden nie pękł i nie zmasakrował mi piekarnika... Pamiętam też żeby po jego wyłączeniu nie brać się od razu za wyjmowanie słoików, bo może wybuchnąc i zamiast piekarnika zmasakrowac np twarz :|
Powiem Wam że do dupy jest ta robota, długotrwała, stresująca i niepewna, bo nie mam pewności że wszystko zrobiłam dobrze i chociaż jeden słoik nadaje się do przechowania na zimę... w najgorszym przypadku rozdam do zjedzenia od razu. I jeszcze ciśnienie, bo śliwki od teściowej, a gruszki od mamy i jak zmarnuję to będą miały dowód że marna ze mnie kura domowa...
Także taakkk... śpijcie dobrze, a ja idę sobie krzesełko w kuchni postawię, będę obserwowac co tam się dzieje, może w twarz mi nic nie pier***nie...

Aha i chciałam Wam powiedziec, że pycha dżem z Lidla to koszt 3 zł, robię interes życia ryzykując je dla kilku słoików swojskiego, dziękuję do widzenia.



Ps.Byłam dziś u teściów, mówią że znowu schudłam i laska się ze mnie robi (yyy no tak, bo wcześniej była Fiona, ale jak to mówią, najpierw masa potem rzeźba ;), jakieś zdjęcia się Wam należą, chociaż jeśli jest jakikolwiek postęp to dzięki zdrowemu odżywianiu, siłą rzeczy nie oczekuję zmian w rzeźbie...


1 września 2013 , Komentarze (11)

Skończyłam dziś 28 lat :) Uczciłam to imprezą w klubie z koleżankami, a dziś kawką i tortem z rodziną :) Zmęczył mnie ten weekend, dlatego teraz luzuję się pod kocykiem przed TV i cieszę się chwilą...




28 sierpnia 2013 , Komentarze (3)

Nie mam weny by pisać ostatnio. A o dupie maryny nie lubię. Także parę słów tylko o ostatnich paru dniach będzie... Dieta trzymana, a w sumie to już nie dieta tylko mój chleb powszedni więc też nie ma się na czym rozwodzić, ani czym chwalić. Ruchu mało, to Skalpel wpadnie, to jakiś długi spacer, ale już nie tyle co wcześniej, wypalenie materiału jakieś czy co...
Myślimy z mężem o jakimś zajęciu dla mnie jak mała pójdzie do przedszkola... Konkretnie to chyba mianuję się "make up artist" i jakiś salonik mały otworzymy... Perspektywa powrotu do biura mnie nie bawi, a coś muszę robić, więc dlaczego by nie robić tego co lubię i o czym marzę od dawna..? Zazdroszczę tym, którzy lubią swoją pracę i z uśmiechem na twarzy spędzają w niej czas, bez spoglądania na zegarek i odliczania minut do końca 8-godzinnej gehenny.
Jak sobie pościelisz tak się wyśpisz, jak to mówią, a ja całkowicie się zgadzam.
Trzymajcie kciuki. Ciao! ;*

25 sierpnia 2013 , Komentarze (7)

Jestem zdania że należy nazywać rzeczy po imieniu, także przyznaję się co do ostatnich dwóch tygodni - zjebałam. A nie powinno się to zdażać, jeśli powoli acz konsekwentnie chcę dążyć do celu i robić postępy. Oceniam tak ostro swoją aktywność fizyczną, a raczej jej brak. Dieta całkiem ok, pozwoliłam sobie na kilka wyskoków, ale nawet nad morzem starałam się trzymać fason i nie dac się namówić na niezdrowe jedzenie i przekąski. Złamałam się 2 razy, przyznaję, ale nie zniszczyło to porządku jedzenia 5 razy dziennie, bez podjadania i zdrowo. Ale ruch... żenua. Odkąd wróciliśmy z urlopu raz pocwiczyłam wieczorem i to zaledwie 20 minut... Dosyć tego! Kolejny tydzień rozpoczynam powrotem do diety bez odstępstw i wracam do cwiczeń conajmniej 3 razy w tygodniu. Nie wiem tylko czy będzie to bieganie, bo trochę straciłam zapał...
Wczoraj byliśmy z mężem na weselu i mam zdjęcie, tak dla Waszej rozrywki przy niedzieli ;)

Miałam na sobie te swoje neonowe szpilki, które Wam pokazywałam jakiś czas temu. Do tego sukienka w panterkę i drapieżny makijaż :) wszystko wyszło całkiem zgrabnie, pomogła w tym też moja morska opalenizna ;P Bawiliśmy się całkiem fajnie, bez przesadnego picia i obżerania się, tylko muzyka jak zwykle nam nie podeszła, mimo że był Dj to klimat jak za młodości naszych rodziców, a nie pary młodej.. mana mana, papipiripi...

I jeszcze bonus, który obiecałam jakiś czas temu, zdjęcie z panieńskiego:

Ostra jak brzytwa i papryczka chilli razem wzięte hyhy :]



19 sierpnia 2013 , Komentarze (8)

Dzień trzeci urlopu nadmorskiego ;) już dziś mogę powiedzieć, że urlop z dzieckiem to nic strasznego, o ile przejdzie się pierwszy dzień + noc tzw. aklimatyzacji... niewiem, kto miał większe problemy ze zmianą otoczenia, rodzice czy ich dziecię...
Oczywiście, tak jak się spodziewaliśmy, pierwsza noc była ciężka a wręcz przeje***na, nowe miejsce, wszyscy zmęczeni podróżą,ale kolejną przespała już 12 godzin bez przerwy. Dziś jesteśmy już wypoczęci i zadowoleni, byliśmy w Zoo w Gdańsku i w Sopocie, wróciliśmy na drzemkę Oli i ja piję kawę, a mąż poleciał do sklepu po drobne zakupy dla żony... (dostałam dziś okres, by the way...)
Wczoraj był z kolei plażing smażing od 9-16 po południu, opaliliśmy się bo było piękne słońce HOT HOT HOT i w ogóle ah ah :)) Mamy już sporo zdjęć, na pewno częściowo się nimi pochwalę lada dzień ;)
W planach mamy jeszcze oceanarium, cd plażingu jak pozwoli pogoda, jakieś zakupy w Ikei. Na jutro zapowiadają deszcz, środa ma być znów słoneczna więc jeśli prognoza nie kłamie pewnie we czwartek wrócimy do domu.
Dietowo średnio bym powiedziała, nie chce mi się jeść specjalnie, wieczorami sałatka, łosoś bla bla bla, w dzień niewiele, ale do tego dochodzi piwko codziennie wieczorem plus dziś na obiad tortilla w Macu... Idealnie nie jest, ale dużo chodzimy, więc spalam na pewno sporo. Do tego dochodzi @, więc dobrze że tu gdzie mieszkamy nie ma wagi, bo pewnie po zważeniu bym zemdlała.

Pozdrawiamy i do następnego! :)



16 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

ahhhh nadejszła wielkopomna chwila ;)
jutro z samego rana wyruszamy nad morze, pewnie będę pisać, więc nie zdążycie się nawet stęsknić ;)
mam nadzieję że pogoda nam dopisze, a pierwsze wakacje z dzieckiem okażą się udane dla całej naszej trójki :)


 




Trzymajcie się kochane, będę o Was myśleć i trzymac fason żeby nie przytyć za dużo :)))) ciao!


15 sierpnia 2013 , Komentarze (1)

Wczoraj miała być tabelka z wymiarami, ale nie było się czym pochwalić więc w zamian była cisza... cieszę się tylko że nie przybyło centymetrów, waga też nie poleciała w górę. Bez ruchu nie ma ruchu ;) Dziś rano był planowany marszobieg, a w ciągu dnia kilka serii SQATów na tyłek. Był też grill u mamy i mój deser - gruszki w karmelu i lody waniliowe.. wieczorem miało być piwo z koleżankami, przyszłam to jadły już pizzę, ale jakoś się wymigałam i wypiłam tylko latte przy plotkach... I to tyle dzisiaj, jutro dzień pakowania i zakupów przed wyjazdem, będzie mało czasu to pewnie i jedzenia będzie mniej. Odezwę się jeszcze zanim wyruszymy, więc do jutra buźki :*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.