Ale nie łudźmy się, póki nie zacznę robić konkretnych, dużych kroków i nie zacznę zachowywać się jak dorosły człowiek, to i efekty będą mizerne albo i żadne.
Ostatnio sporo jeżdżę rowerem (znowu czuję mięśnie na udach!), bieganie raczej słabo mi wychodzi, ale staram się w zamian coś dla sportu robić prawie każdego dnia. Wiadomo, bieganie to najlepszy sposób na schudnięcie, przynajmniej na mnie działa najlepiej, zajebiście też ujędrnia ciało i eliminuje cellulit. Ale póki nie zmobilizowałam się jeszcze na dobre, to musi być tak, jak jest.
Natomiast jedzeniowo całkiem nieźle, próbuję eliminowac wszystko co nie zdrowe, ograniczam cukier, kawy ani herbaty nie słodzę od ponad roku, nie piję gazowanych napoi, słodzonych soków, odstawiłam też moje ukochane piwko z sokiem.... tęsknię....a im cieplej robi się za oknem tym ta tęsknota jest większa... :P Denerwuje mnie tylko, że kompletnie nie mam wsparcia ze strony rodziny, a mąż wieczorami je gofry i naciera się wręcz nutellą i bitą śmietaną. Wczoraj zrobiłam bardzo zdrowy obiad dla 3ech osób, czyli dla mnie, mojej 2-letniej córeczki i męża. Mianowicie były krewetki z patelni + purre z kalafiora + kasza jęczmienna z warzywami z tego przepisu klik . Mąż w połowie odłożył widelec z błagalną miną patrząc to na mnie to na zamrażarkę, w której ma swoje składowisko mrożonek "na czarną godzinę" , albo jak kto woli "jak żona zrobi nie dobry (czyt.zdrowy) obiad". Moje dziecko po dwóch czy trzech kęsach zrobiło minę, jakby dostało niezłe lanie, rozpłakało się, po czym udało (a może wcale nie udawała?) odruch wymiotny i mąż pozwolił jej zagryźć to ciastkiem i popić sokiem.
No i weź człowieku dbaj o zdrowie tych, których kochasz. Tak jak ze wszystkim, człowiek musi sam chcieć, zrozumieć, zmuszanie nie ma sensu. A mała się jeszcze nauczy, chociaż nie wiem co to będzie jak pójdzie do przedszkola, gdzie na obiad dostanie przesmażonego schabowego a na podwieczorek słodką bułkę i przesłodzoną herbatę... Chętnie posłała bym ją do przedszkola gdzie dla dzieci mają zdrowe menu, ale wyobraźcie sobie że w moim mieście nie ma takiego. Musiała bym się wyprowadzić, co z resztą planujemy z mężem, ale o tym innym razem.
Obiecałam zamieszczać zdjęcie co tydzień, ale chyba zmienię zdanie i będę robić to co 2-3 tygodnie, żebyście mogły na tych moich nie wyraźnych fotkach zauważyć jednak jakąś równicę (o ile taka będzie;) Także z kompromitacją poczekam do następnego poniedziałku ;)
W zamian zdjęcie mojej nowej fryzury, którą jestem zachwycona. Dziewczyny, doszłam do wniosku że krótkie włosy mogą być na prawdę sexi i mega kobiece, jeśli ich kształt dobrze dobrany do urody, twarzy i naszego charakteru. Zawsze miałam dłuższe włosy bo wydawało mi się że to mnie wyszczupla, a wcale nie prawda, było wręcz odwrotnie. Czuję się w tych nowych włosach po prostu świetnie, rysy wydają się szczuplejsze, nawet jakby dodają mi kilka cm, dobra fryzjerka to prawdziwy skarb :) Dajcie znać czy Wam się podoba, buziaki i mam nadzieję że do jutra ;):*
natalie.ewelina
2 lipca 2014, 19:41witam w klubie krotkich wlosow...:-)