Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jeszcze nie ma wiosny ale ja już myślę o letnich upałach a co za tym idzie bardziej skąpych ciuszkach i tu niestety pojawia sie problem, na plaży czy w obcisłej bluzce nie ukryje nadprogramowych wałeczków i niezbyt płaskiego brzuszka, żeby tego było mało od pewnego czasu regularnie jem w fast foodach co pogorszyło całą sytuację i już jakiś czas temu patrząc w lustro stwierdziłam, że jest mnie chyba coraz więcej ale niestety nie pomyślałam o diecie czy ćwiczeniach dopóki mój szczery do bólu facet powiedział to drastyczne zdanie "chyba Ci się ostatnio trochę przytyło". Najgorsze jest to, że ma rację i nawet nie miałam odwagi zaprzeczyć, bo dobrze zna moje nawyki żywieniowe. Kocham jeść i spać, zdecydowanie brakuje mi ruchu. Czas to zmienić ale potrzebuję motywacji, dlatego tu jestem :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 30234
Komentarzy: 284
Założony: 6 marca 2013
Ostatni wpis: 29 lipca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
nydrea

kobieta, 31 lat, Łódź

170 cm, 58.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

13 maja 2013 , Komentarze (2)

Dziś mój centymetr pokazał bardzo ładne 64 cm w talii i jestem mega mega szczęśliwa !! :D jak zaczynałam było 70 
Nie mam wagi w ogóle, więc nie wiem jak sytuacja wygląda z kg ale czasem mam wrażenie, że powinnam przestać, że wyolbrzymiam. Strasznie źle się czuje w swoim ciele, nie umiem się zaakceptować a z drugiej strony nie chce zrobić sobie krzywdy tym ciągłym odchudzaniem. Poza tym jak zjem coś "ponadprogramowego" typu jakieś ciastko mam ogromne wyrzuty sumienia i w kilka sekund po zjedzeniu czuje że przytyłam z 5 kg co jest głupotą, ale od razu czuje się grubo. A nie jestem gruba przecież, mam taką budowę ciała, że nigdy nie będę chuda jak patyk ale z drugiej strony patrze w lustro i mi sie ten widok nie podoba. Są sytuacje, które dają mi do myślenia, np. ostatnio kupiłam sobie bluzkę "na oko", bo nie było przymierzalni, w domu okazało się, że jest ze dwa rozmiary za duża i po którymś takim zdarzeniu stwierdziłam, że widzę siebie o wiele grubszą niż jestem w rzeczywistości, więc problem nie tkwi w mojej wadze tylko w psychice a tu to ja nie wiem jak sobie poradzę. 
Kawałek czwartku, cały piątek, sobota, niedziela w pracy co mnie psychicznie i fizycznie wykończyło. 34 godziny pracowałam w ten weekend. W sumie dobrze, bo mam teraz spory wydatek, zgubiłam telefon i chciałam sobie kupić nowy, a najgorsze jest to, że na tym telefonie zrobiłam sobie zdjęcia ostatnio w kostiumie kąpielowym, żeby porównać ze zdjęciami z marca i tu wrzucić i teraz ktoś ogląda mój wystający brzuch z każdej możliwej strony GREJT 
No dobra to ja spadam, bo wypadałoby zjeść drugie śniadanie :) 

30 kwietnia 2013 , Skomentuj

Już nam się kończy kwiecień a ja przez ten miesiąc praktycznie stoję w miejscu, ale zaplanowałam że maj będzie bardziej intensywny szczególnie pod względem aktywności. Przymierzam się do biegania ale najpierw odkurzyłam swój rower i pokochałam te wieczorne trasy. Jeżdżę 4 razy w tygodniu ok. 1 godzinki ale i tak męczę się niemiłosiernie i mam swoje ulubione drogi gdzie mogę fajnie przypedałować ;) Teraz do rowerku dorzucę bieganie i może będą jakieś efekty. Nie mam wagi, ostatnio ważyłam się u siostry i było  -3kg ale troszeczkę ostatnio nie miałam pod kontrolą tego co jem i czuje że mnie troche przybyło, mierzyłam się i wychodzi na to że owszem ale tylko 1 cm :D poza tym byłam przed okresem i czułam sie jak ropucha. Humorki też miałam zacne jak to zwykle bywa. Moim niebywałym sukcesem jest to, że nauczyłam się pić kawę bez cukru co wydawało mi sie niemożliwe a jednak. Mam zdjęcia z marca swojej figury i pod koniec maja zrobie takie same zobaczymy czy są jakieś efekty. Buziaki :) 


23 kwietnia 2013 , Skomentuj

Wszystko się zepsuło. Dieta już nie przynosi mi satysfakcji i lubię zajadać problemy. Resztkami sił się bronię i jak tylko mogę jem zdrowo ale popełniłam już chyba zbyt wiele dietetycznych grzechów. Najgorsze problemy to zawsze sercowe problemy, taki wiek. Tak bardzo nie wiem co mam zrobić, straciłam wiarę w siebie, nie lubię patrzeć w lustro. Boję się samotności ale chyba nic nie trwa wiecznie. Chciałabym wyjechać, daleko, sama. Złapać dystans, spokojnie pomyśleć. Szkoła i praca mi na to nie pozwalają, finansowo też mnie nie stać na taki krok. Ta moja psychiczna słabość przyczyniła się do nabycia dodatkowych 2 cm w talii.  Nic nie wiem, nic nie umiem doprowadzić do końca. Bo chyba właśnie tego najbardziej się boję - końca. 

7 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Już miesiąc za mną a na wadze -3kg. Bez jakiegoś dużego wysiłku, bo po prostu ograniczyłam spożycie słodyczy do minimum, jadłam dużo warzyw i owoców, gotowane mięsko, dużo jogurtów naturalnych, zaczęłam pić zieloną herbatkę (jaśminową, bo ją uwielbiam a inne jakoś mi nie smakują), słodzę 1 łyżeczkę (słodziłam 3) ALE nie odmawiałam sobie raz na jakiś czas piwka  RAZ jadłam w macu coś innego niż sałatka, dzisiaj pozwoliłam sobie na dwa kawałki pizzy. Nie jestem do końca przekonana czy te 3 kg zaliczyć do sukcesów życiowych, fakt faktem nie ćwiczyłam wiele bo przez tydzień tylko na początku ale teraz chciałabym do tego co już osiągnęłam (chodzi mi o zmianę nawyków żywieniowych) dorzucić ćwiczenia, pobiegać trochę, może basen (nie umiem pływać zbytnio ale się nauczę) i może za miesiąc dobije do 55 kg. 


Motywacja :) 

25 marca 2013 , Skomentuj


Ostatnio trochę się zaniedbałam, nie ćwiczę, jem rzeczy po których szybko przybieram na wadze ale jem mniej niż zawsze. Często jadłam do momentu kiedy już nie mogłam nic zmieścić a teraz staram się jeść tylko tyle żeby zaspokoić głód. No i nie moge wytrzymać po 18 żeby już nic nie jeść :( Może w tym momencie nie mam tragicznej figury ale czuję, że jak będę dalej tak pochłaniała jedzenie to źle to się skończy. Niby już 20 dni i jakieś tam postępy ale wiem, że muszę zmienić swoje nawyki żywieniowe. 

25 marca 2013 , Komentarze (3)


Szału nie ma... ale nie poddaje się ! Jak tylko zrobi się cieplej chciałabym pobiegać trochę :)  



11 marca 2013 , Skomentuj

Dziś zaraz po zajęciach postanowiłam pójść na zakupy, ludzie czasem chodzą na zakupy żeby poprawić sobie humor i ja poszłam na nie w takim oto celu ale niestety mój dramat zaczął się gdy w przymierzalni zobaczyłam moje grube nogi i d...uże pośladki. Ja sie brzuchem przejmowałam a tu widzę teraz to mój najmniejszy problem.... nie wiem już co mam robić dzisiaj mam niesamowicie nieprzyjemny nastrój i ciągle chce mi się jeść i płakać ale staram się te obie rzeczy powstrzymać. Na szczęście trzymałam sie nadal diety i wykonałam zaplanowane ćwiczenia. Teraz strasznie chce mi się spać i z chęcią się położę już, żeby nie myśleć o jedzeniu. Dobranoc.  

11 marca 2013 , Komentarze (2)

Dzień piąty i nadal się trzymam !  jem więcej warzyw, owoców, żadnych słodyczy. Oby tak dalej a może uda mi się do wakacji uzyskać wymarzoną figurę. W tygodniu będę miała więcej czasu na ćwiczenia i już nie mogę się doczekać. Czasem mam kryzys, mam ochotę na czekoladę albo na frytki ale nie poddaje się i próbuję te potrzeby jakoś przezwyciężyć. Zmęczona jestem po pracy, więc zmykam już, bo z samego rana jeszcze trochę ćwiczeń mnie czeka. 


9 marca 2013 , Skomentuj

Nie mam siły, jestem strasznie zmęczona po pracy i marzę tylko o śnie, ale muszę coś jeszcze zrobić niestety. Rano trochę poćwiczyłam, zjadłam pół ugotowanego brokuła i pół gotowanej piersi z kurczaka, w pracy na przerwie dwa małe jogurty naturalne i pomidorki a na kolacje sałatkę. Strasznie mnie boli głowa ale jeszcze tylko jutro i odpocznę sobie   A teraz zmykam, bo zasnę przed monitorem jeszcze  papa 




A tak wyglądać będę na wakacjach hihihihi 

8 marca 2013 , Skomentuj




Dzień trzeci, stwierdziłam, że mam nieco utrudnione zadanie, bo pracuję w mcdonaldzie i do tej pory chciałam wszystkiego spróbować, co przyczyniło się poniekąd do tego, że w końcu przybrałam na wadze. Właśnie zaczęłam odchudzanie a ja całe weekendy spędzam pośród jedzenia i to jakiego ! Ale nie zamierzam się wycofać, podając ludziom te niezdrowe posiłki myślałam tylko kiedy pójdę na przerwę i zjem sobie mój smaczny jogurcik naturalny. Jedyne o co się dziś pokusiłam to pomidorki koktajlowe, których jest 5 a kosztują 3 zł ale byłam niesamowicie głodna i cena nie grała tu dla mnie żadnej roli.  Wstałam dziś wcześniej by trochę poćwiczyć, na śniadanie zjadłam małą sałatkę, nie byłam w ogóle głodna i szczerze mówiąc wepchnęłam ją na siłę. W pracy głód mi doskwierał niesamowicie już od godziny 13 ale przerwę miałam dopiero o 17, i zjadłam sobie wspomniany już jogurt naturalny mały i pomidorki. Z trudem dotarłam do domu, bo zawsze gdy spadnie trochę śniegu to tramwaje mają problem i jeżdżą jak chcą bądź jak było w tym wypadku nie jeżdżą w cale. Zaraz po przybyciu z tej dzikiej podróży zrobiłam sobie herbatkę, oczywiście bez cukru i zjadłam małą marchewkę, niby późno ale jeść się chce po 10 h pracy na nogach. Bardzo mało dziś zjadłam ale jutro planuje zjeść więcej na śniadanie. Nie wiem jak wybrnąć z tej sytuacji, bo pracować muszę a to się wiąże z tym, że nie mam czasu na jedzenie :( o piciu już nie wspomnę. Teraz wybaczcie ale padam na twarz i marzę o śnie. 

Do jutra 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.