Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem raczej radosną osobą, która ostatnio się trochę pogubiła i właśnie składa siebie i swoje życie od nowa.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11938
Komentarzy: 84
Założony: 6 marca 2013
Ostatni wpis: 29 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kontrasputnik

kobieta, 41 lat, Głogów

168 cm, 72.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 czerwca 2013 , Skomentuj

Zgodnie z planem wybrałam się wczoraj z młodym na basen. Pierwszy raz od kiedy dowiedziałam się, że w moim brzuszku ktoś mieszka. I muszę się przyznać, że zupełnie nie wiedziałam co tam robić:). Do tej pory zawsze przepływałam 30-40 basenów, zjeżdżałam z młodym ze wszystkich możliwych zjeżdżalni (nie lubię tego za bardzo, ale moja latorośl zaczęła twierdzić, że ze mną to jest drętwo), szłam na saunę na pół godziny i wskakiwałam do jacuzzi. Tym razem chciałam tych basenów przepłynąć trochę mniej, ale skończyło się na okrągłym zerze, bo tory okupowały jakieś dzieciaki. Pluskałam się więc w basenie rekreacyjnym i próbowałam wymyślić coś co będzie przyjemne i nie będę się tego bała:). Na początek metodą prób i błędów wykluczyłam różne masaże wodne, bo przypomniałam sobie, że przeczytałam gdzieś, że mogą powodować skurcze macicy. Zostały ewentualnie te, w których woda leci z góry. Moje ukochane jacuzzi odpadło z założenia, bo nie dość, że masaże, to jeszcze woda za ciepła. Zjeżdżalnie też jakieś za gwałtowne. Zjechałam wprawdzie 3 razy, ale w takim tempie, że się zaczęłam zastanawiać, czy nie pomyślą, że utknęłam i nie wezwą jakiegoś helikoptera, żeby mnie wyciągać. Zostało mi ściganie się z młodym w rzece pod prąd i rzucanie się na mikrofale. No nic, przyzwyczaję się jakoś z czasem i wypracuję nową rutynę:).

Myślałam wczoraj, że się obżeram strasznie, ale ze wszystkich szacunków (a zaokrąglam raczej w górę) wyszło mi 1761 kcal.

Śniadanie: Paluszki śląskie (1,5 sztuki), 2 kromki chleba razowego, plasterek sera, warzywa, musztarda, chrzan, keczup. Razem 545 kcal.

Drugie śniadanie: Kanapki. 335 kcal

Inne: Tofinek, kawa z syropem kokosowym i śmietanką, herbata z cukrem, 2 ciasteczka belvita. Razem 581 kcal.

Obiad:
Rosół z mięsem z indyka i makaronem. Około 300 kcal

12 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Właśnie dziś moje maleństwo skończyło 15 tydzień. Podobno wygląda teraz tak:



Wczoraj wieczorem pierwszy raz poczułam jak się rusza:). Nawet sobie nie wyobrażacie jaka jestem szczęśliwa:)))))))))))))). Już się nie mogę doczekać, kiedy maleństwo będzie na świecie a ja będę mogła zacząć przygotowania do mojego pierwszego półmaratonu :D.

11 czerwca 2013 , Skomentuj

Jestem dopiero co po pierwszych zajęciach ze skakania dla przyszłych mam. Podobało mi się. Nie spodziewałam się, że będzie na nich tak tłoczno:). Nie spodziewałam się też takiej intensywności ćwiczeń. Ale piszą, że program jest opracowany we współpracy z lekarzem położnikiem, więc się nie martwię. Bardzo podobała mi się różnorodność ćwiczeń i relaksacyjna końcówka.

Menu na dziś
Śniadanie: Jajka w koszulkach, sos (niby)tysiąca wysp na bazie jogurtu naturalnego, kajzerka, rukola, ogórek, rzodkiewka. Mniam. Około 420 kcal.

Obiad: 4 małe placki ziemniaczane z gulaszem warzywnym z indykiem, łyżką twarożku i zieloną pietruszką + 2 ogórki kiszone. Około 500 kcal

Przekąska: Tofinek z czekoladą (szukałam ich od tygodnia!!!! nigdzie prawie nie ma a ja miałam taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaką ochotę:))))))). 226 kcal

Kolacja: Kawałki melona (24 kcal), 2 placki ziemniaczane ze śmietaną, cukrem i cynamonem (208 kcal). Razem 232 kcal.

10 czerwca 2013 , Komentarze (1)

Myślałam, że przez okres ciąży nie będę tu zaglądać, bo odchudzać się za bardzo nie mogę i prowadzenie wagowego pamiętniczka trochę straciło sens, ale musiałam zweryfikować nieco tę opinię. Nie było mnie tu raptem 2,5 miesiąca a przytyłam już 5 kg! To jakaś masakra. Wprawdzie większość z tego czasu przespałam, więc z ruchem było raczej kiepsko, ale nie obżerałam się przecież:(. Prawda, że mam na sumieniu trochę grzeszków, ale żeby aż tyle?

Pierwszy (najgorszy) trymestr mam za sobą, czuję się dużo lepiej, więc najwyższy czas się wziąć za siebie troszkę. Żeby dzidziuś urodził się zdrowy i żebym szybko wróciła do formy i jakiejś rozsądnej wagi po porodzie. No i żebym jeszcze w trakcie ciąży nie wyrzuciła z domu wszystkich lusterek.

Dziś dzień zaczęłam od ćwiczeń z Angeliką Pióro:









Mam zamiar ćwiczyć z nią 3 razy w tygodniu. Oprócz tego co najmniej raz z dużym synem na basen i zaraz biegnę wykupić karnet na 4 wejścia na zajęcia dla przyszłych mam (4, bo to dla mnie nowy klub i nie wiem jeszcze czy mi się spodoba). Wyciągnę też mój piękny, skrzypiący miejski rower.

Śniadanie: 3 pełnoziarniste kromeczki z pasztetem z dzika, odrobiną koziego sera, ogórkiem małosolnym, pomidorem i rukolą. Herbata z cytryną i cukrem. Około 470 kcal.
Obiad: Łosoś gotowany na parze (260 kcal), sos koperkowy (50 kcal), frytki z marchewki i selera (65 kcal), kromka chleba razowego z odrobiną masła (90 kcal), sałatka z ogórka i czerwonej cebuli w miodowo-imbirowym winegrecie (120 kcal). Razem 585 kcal

Kolacja: Dwie kanapki - jedna z kiełbasą z dzika, druga z pasztetem z dzika, serem, ogórkiem kiszonym i rukolą. Około 300 kcal.

Przekąski: spore jabłko (100 kcal), kawałki marchewki i selera (15 kcal), knoppers (132 kcal). Razem 247 kcal

Razem: 1602 kcal.

Trochę mało. A jakoś nie wyglądało.

3 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

Czuję się lekko zakręcona. Wróciłam ze świąt do domu zaniepokojona brakiem spodziewanej @, zrobiłam test i... wyszedł pozytywnie:))))). Próbowałam przez półtora roku i nic! Już straciłam nadzieję i zastanawiałam się, czy nie pora się przebadać:D. Tak się cieszę. Jeszcze do mnie nie dotarło do końca:)))))))))))))).

28 marca 2013 , Komentarze (2)

Strasznego doła załapałam wczoraj. Nawet mi się nie chciało wrzucać zdjęć posiłków z dnia wcześniejszego, chociaż dzielnie robiłam (i to telefonem, a nie aparatem, bo aparat zabrał syn w celach szkolnych). Za to dziś wrzucę wczorajsze.

Śniadanie (jajecznica z cebulką i pietruszką zieloną, grahamka):



Drugie śniadanie (2 ciasteczka belvita):



Obiad (zapiekanka z kuskusu i warzyw, przyprószona serem udającym parmezan):



Z ćwiczeń wczoraj były tylko przysiady. Ale dziś mam ochotę powiedzieć, że "aż", bo uda bolą mnie tak, że ledwo mogę siadać i wstawać:D. Jakie to cudowne uczucie:)))))))))))))))))))))))))))))))))))).

26 marca 2013 , Komentarze (5)

Podczas przeglądania waszych pamiętników u viaa789 trafiłam na coś takiego:


I zmotywowana tym zdjęciem pośrodku postanowiłam się przyłączyć:). Pierwszy dzień odhaczony.

25 marca 2013 , Komentarze (1)

Nie podobał mi się ten weekend dietetycznie aaaaaani troszeczkę. Łącznie prawie 20 godzin w podróży, zero czasu i warunków na robienie normalnego jedzenia, za dużo wina i mało kontrolowane jedzenie. Aż się boję jutro stanąć na wagę. Zwłaszcza, że pokaże pewnie kilogram więcej niezależnie od tego co się stanie, bo jakoś jutro-pojutrze wypada mi @ i zawsze jest ten nieszczęsny kilogram więcej, ja niby wiem, że on jest tylko ze względu na nią, ale i tak dopóki nie zniknie nie umiem sobie wytłumaczyć, że to przejściowe:). Ech... Do następnych wyjazdów przygotuję się lepiej. Przede wszystkim mentalnie:). Trzymajcie się chudzinki.

21 marca 2013 , Komentarze (2)

W związku z tym, że jutro wyjeżdżam (jednak jutro, dałam sobie dzień na to, żeby się wykurować) i nie będę miała dostępu do komputera ani internetu jest to mój ostatni wpis przed poniedziałkowym wieczorem. Macie jakieś pomysły jak trzymać względną dietę na wyjeździe? To chyba powinno być proste:D. Dziś było prawie proste. Znów lody na drugie śniadanie. Obiecuję, że to ostatni raz!!!!!!!!!!!!!! To pewnie demotywujące, chociaż uważam, że skoro zamiast i w sumie mniej kaloryczne niż normalne moje drugie śniadanie, to nie żaden grzech:).

Śniadanie (grahamka z serem, warzywami i rybą z puszki, tradycyjnie rooibos z cukrem trzcinowym):



Drugie śniadanie (dwie gałki lodów śmietankowo-owocowych z lokalnej lodziarni):



Obiad (przepyszny stek z dojrzewającej wołowiny z Sokołowa (około 120 g), trójkątna bułka z różnymi ziarnami, buraczki, pomidorki, sałatka szwedzka, pieczarki):



Biorąc przykład z jednej z vitalijek, której to pamiętnika za nic w świecie nie potrafię znów odnaleźć, postanawiam zaprzestać szukania sobie wymówek do niećwiczenia i wprowadzam to postanowienie w życie w trybie natychmiastowej wykonalności! Dziś godzinka callaneticsu odhaczona :). Jak wrócę muszę sobie zrobić jakiś rozsądny plan treningowy. A teraz wskakuję do łóżeczka, bo jutro wczesna pobudka. Dobranoc chudzinki.

21 marca 2013 , Skomentuj

Straszne rzeczy wczoraj się działy. Smutno mi trochę, bo bardzo ważna dla mnie sprawa (o ile nie najważniejsza) się posypała lekko. Ale staram się doszukiwać w tej sytuacji pozytywów. A właściwie to widzę same pozytywy :D. Jakoś opadło ze mnie całe napięcie i jestem pełna wiary w siebie i w to, że będzie dobrze, mimo że w pierwszej chwili myślałam, że świat się zawalił. Odganiam złe myśli jak natrętne muchy. Wcale się nie chcę z nimi zaprzyjaźniać. Wyśmiewam je i patrzę z pogardą:).

http://www.youtube.com/watch?v=G_g_QCwVRSI  
 

Na szczęście udało mi się nie zjeść z tej okazji tony czekolady i hektolitrów lodów. Wypiłam tylko parę lampek czerwonego, wytrawnego wina . Ale poza tym chyba ok.

Śniadanie:



Drugie śniadanie:



Obiad w knajpie (jakieś 2/3 tej porcji ze zdjęcia - frytki z tyłu nie są moje):


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.