Prawda nie zawsze boli, jest też radosna. Dzisiaj mnie to spotkało. Spałam do 9-tej, umyłam się i na wagę. Wskazała 89,9 kg
, a więc spadek 1,6 kg. To jest sukces. Cieszę się, pomimo świadomości, że to praktycznie woda. Dieta działa, pomimo dużej ilości jedzenia. Teraz woda, ale potem będzie ubywał ze mnie tłuszczyk. Zaraz zmienię pasek, będzie lepiej wyglądał z 8 - ką z przodu.
Mam wielka ochotę ćwiczyć, byłoby jeszcze lepiej, ale nie mogę (boli mnie i boje się)
Mój jadłospis dzisiejszego dnia (taki sam był w 1-szym dniu):
nie zjadłam śniadania I, bo za długo spałam9.30 - 1 kromka razowego pieczywa z plasterkiem chudego twarogu + pomidor + 1/4 papryki czerwonej
12.30 -
gruszka (to produkt zakazany, ale sprzątałam i zbytnio nie miałam czasu na coś innego)
15.30 - (400ml) zupa krem z pieczarek (ugotowałam na trzy-cztery dni: 500g pieczarek, 2 duże marchewki, 1 duży ziemniak, 1 korzeń pietruszki, kawałek pora, trochę
soli, dużo
pieprzu, trochę mleka 1,5%) + 1 bułka "otrębuska" + 2 łyki kefiru 1,5% (na deser)
18.30 - planuję zjeść sałatę lodową (1/2 główki) z jogurtem naturalnym + 1 szt. kiwi.
Trochę każdego dnia muszę zmieniać, bo mam jadłospis dla "mięsnożernych",a ja nie spożywam mięsa. Prawie każdego dnia 100g kurczaka lub wołowiny, 1-2 plastry szynki drobiowej, mięso zamieniam na rybę lub warzywną zupkę, a kiełbasę na ser twarogowy.
Jest OK.