Piękne słoneczko za oknem, obudziłam się dziś o 6:30, co jest niebywałym sukcesem, bo ostatnie tygodnia zdarzało mi się wstawać przed 9, a nawet poźniej. Od 1,5 tygodnia wróciłam do intensywnych ćwiczeń i już widzę, że idę spać wcześniej, bo jestem zmęczona na maxa, po całym dniu, a rano wstaje wcześniej i jestem wypoczęta :)) Razem ze mną wstaje Filipko, mój mały zwariowany synek, dziś wygłupialiśmy się przez godzinę w łóżku. A po śniadaniu niespodzianka, przychodzi Filipo i mówi "mama pospsiątałem", mówię, "Co syneczku posprzątałeś?" "Śklanki", Pytam więc, co zrobiłeś ze szkalnkami, jak posprzątałeś" "Wyziuciłem" Na to ja"Gdzieeeeeee?" Filipek z pełną powagą "Do kosia, bludne były" Moja mina, prawdopodobnie bezcenna :)))
Także od rana wesoło, za 2h jedziemy do mojej mamy i do ukochanego kuzyna Filipka - Szymka :)) Ale dziś bedzie warictwo :))
Mój mały kudłaty Pipi