Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Szalona, ale leniwa. Zbyt leniwa. Kocham teatr, książkę, film. Gdybym mogła zrobiłabym z domu schronisko dla zwierząt. Co skłoniło mnie do odchudzania? Lustro. Jak długo mogę udawać,że mam wadę wzroku i nie widzę co się ze mną stało? Nawet najdalszą podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Wystarczy maszerować! Dlatego ruszam w moją długą, czasem pewnie trudną, ale ostatnią podróż po zdrową siebie;) Krok za krokiem...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 55629
Komentarzy: 593
Założony: 29 stycznia 2013
Ostatni wpis: 23 lutego 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ambus

kobieta, 35 lat, Gdynia

170 cm, 97.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 kwietnia 2013 , Komentarze (7)



A pewnie, że się da. Wszystko się da. Tylko trzeba bardzo chcieć i wierzyć w swój sukces. Bo chcieć to móc a bardzo chcieć to odnieść sukces;) Wiem, wiem, że się powtarzam, ale ja naprawdę w to wierzę. I co się dziwisz? Człowiek może więcej niż jest w stanie sobie wyobrazić. Każdego dnia jestem coraz większą optymistką i Wam kochane też tego życzę;)
              PESYMIZM
                   TO
              PÓJŚCIE
           NA ŁATWIZNĘ.


Bo zdecydowanie łatwiej powiedzieć, że mi się nie uda, że nie dam rady niż spiąć tyłek i walczyć. Łatwiej poddać się i zrezygnować niż walczyć dalej mimo potknięć i upadków. A czasem jesteśmy bliżej celu niż może nam się wydawać.




DLATEGO NIE WOLNO SIĘ PODDAWAĆ!!! TRZEBA WALCZYĆ DO KOŃCA!!!

Ja dalej walczę. Dietkowo jest ok. Chociaż dziś mam gorszy dzień i ochotę na napad na sklep ze słodyczami, ale nie dam się. Po Mszy poszłam do sklepu i udawałam ślepą i głuchą na czekoladowe pyszności, które wołały; "Kup mnie, zjedz mnie, jestem cały dla Ciebie, chcę tylko Ciebie." Ale ja Cię nie chcę przepyszny, czekoladowy smakołyku. No dobra może i bym chciała, ale jak patrzę ile kalorii wciągnęłabym w siebie z tym słodkim batonikiem to mi się odechciewa. Bo ten słodki batonik, żeby zostać ze mną na dłużej osadza się w boczkach a tego to ja bardzo nie chcę.
Dalej ćwiczę z moim cudownym Billym i kocham go bardziej i bardziej.  Także jestem aktywna i szczęśliwa. Jutro ważonko i zobaczymy jakie efekty po kolejnym tygodniu zmagań o zgrabna wersję siebie. Bardzo powoli pozbywam się mojej ciąży spożywczej;)
Idę poćwiczyć. Dziś morderczy trening na pośladki;)
 
Także kochane ćwiczymy, walczymy, zmieniamy nawyki.
Wybór należy do nas.

A WIĘC CO WYBIERASZ?

18 kwietnia 2013 , Komentarze (12)



I wszystko jasne. A ja durna myślałam, że jestem za obszerna a Bozia zwyczajnie wzrostu poskąpiła;) A tak poważnie to
WYGRAŁAM Z OTYŁOŚCIĄ;)

W grudniu moje BMI wynosiło 33,22 pod koniec stycznia kiedy do Was dołączyłam miałam 32,18 a teraz mam 29,76 i mam NADWAGĘ i jestem bardzo szczęśliwa;) Kto by pomyślał, że można cieszyć się z nadwagi, ale uwierzcie, że można i to bardzo. Cel numer jeden zaliczony!!! Teraz mogę dążyć do wagi prawidłowej. Poniedziałkowe ważenie pokazało, że pozbyłam się 1 kg czyli waga aktualna 86 kg;) Jeszcze tylko 18 kg  i będę laska;)

Dzisiejszy dzień spędziłam na porządkowaniu mojej szafy. Obiecałam sobie, że co 10 kg robię przegląd i pozbywam się zbędnych rzeczy. I nastał ten dzień;) W grudniu ważyłam 96 kg czyli osiągnęłam życiowy rekord (jakby się było czym chwalić). Do Was przyszłam z waga startową 93 kg a teraz mam 86 kg czyli dycha pękła;) Pierwszy raz pozbywam się rzeczy. W mojej szafie były ubrania w pełnej rozmiarówce. Nawet gdy chudłam zostawiałam ubrania na w razie czego. Teraz pozbywam się wszystkich za luźnych ubrań, bo juz nie będzie żadnego w razie czego. Nie ma już takiej opcji żebym przytyła. Teraz muszę się pilnować albo będę chodziła z gołka dupą a to byłby ogromny wstyd, więc aby tego uniknąć muszę się trzymać nowych, zdrowych nawyków. Powiedziałam, że to moje ostatnie odchudzanie i tak będzie, bo tak być musi;)
Dam radę a Wy razem ze mną;)

I w tym miejscu bardzo Wam dziękuję, że jesteście, że czytacie, że wspieracie. .Jesteście wsparciem i oparciem. Pozytywnym kopem i ogromną motywacją. Dzięki Wam nauczyłam się mówić otwarcie o wadze a to zawsze była moja największa, życiowa tajemnica;)


Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że jestem otyła pewnie chwilę później wstawiałby jedynki u dentysty albo robił cały odlew szczęki u protetyka. Chociaż bardzo rzadko spotykałam się z przykrościami. Częściej to była troska o ciężarną, bo u mnie wszystko wchodzi w brzuch. Wcześniej się wkurzałam, ale teraz sama widzę, że mój Gabryś( tak nazywam mój brzuch) sprawiał mylne wrażenie. Teraz z 8/9 miesiąca przeszłam w fazę 4/5 miesiąca no może początki 6;D

Dietę czyli zdrowe jedzonko trzymam dalej. Również dalej ćwiczę z Billym chociaż ostatnie 2 dni były mniej aktywne, ponieważ pierwszy raz zrobiłam program na pośladki i przez 2 dni ledwo chodziłam. Miałam kosmiczne zakwasy w pośladach i wewnętrznej stronie ud. Stwierdzam, że to są najbardziej bolesne zakwasy jakie można mieć. Każde inne przy nich to pikuś a nawet Pan Pikuś;) Ale dziś już dobrze, więc trening trwał 1h 35 min i człowiek od razu czuje, że żyje;)

Walczymy dalej kochane, bo warto.
Dla siebie, dla zdrowia, dla cholernej satysfakcji;)
Nie poddajemy się i idziemy do przodu.
 Zakaz cofania się i zatrzymywania!!!
Jedziemy tylko do przodu zostawiając za sobą zbędne kilogramy!!!





15 kwietnia 2013 , Komentarze (11)



No właśnie kochane gdzie dzisiaj  jesteście? Mam nadzieję, że razem ze mną skaczecie pomiędzy mogę to zrobić i zrobię to. Tak, na tych stopniach nie ma co stać. Skoro już wdrapałyśmy się tak wysoko to skaczemy i pracujemy dalej, żeby wspiąć się na sam szczyt. A na szczycie będziemy super laskami pękającymi z dumy, że pokonałmy długą drogę;)
Nie ma gadania typu:

 nie dam rady,
 nie zrobię tego,
chcę, ale mi nie wychodzi

może jestem skazana na bycie grubą
W naszym słowniku może być tylko:
dam radę
mogę to zrobić i zrobię to
chcę a chcieć to móc, więc osiągnę cel
będę piękna i zgrabna


                        Jak ktoś chce
                 SZUKA SPOSOBÓW.
                 Jak ktoś nie chce
                 SZUKA POWODÓW.


Koniec z wymówkami. Nie szukajmy powodów, ale sposobów.  Sukces jest na wyciągnięcie ręki, ale trzeba po niego sięgnąć. Nikt nie poda nam go na tacy. Trzeba ruszyć tyłek. Wiem, że najłatwiej jest siedzieć na kanapie, najlepiej przed telewizorem/ komputerem i ze słodkościami pod ręką. Sama jestem leniwcem, ale walczę z tym i zmieniam swoje życie. Nie wiem czy to ćwiczenia z  Billym Blanksem czy zmiana pogody, ale jestem nakręcona jak nigdy i polubiłam ruch;) Gdyby ktoś ze 2 miesiące temu powiedział, że ja napiszę coś takiego to pewnie zabiłabym go śmiechem;D
Ale pomyślmy logicznie.
Co daje nam godzina spędzona na kanapie?
Poza rozwojem lenistwa i stratą czasu to chyba nic.
Co daje nam godzina spędzona na ćwiczeniach?
To aktywna godzina dla zdrowia i urody. Jedna godzina, która tak bardzo zbliża Cię do upragnionej sylwetki.


Wybór należy do Ciebie. Ja już wybrałam. W piatek 1 godz 15 min, sobota 2godz 15 min, niedziela 1 godz 10 min i to wszystko oczywiście z Billym Blanksem. Uwielbiam go. Wiem, ze się powtarzam, ale te ćwiczenia dają mi taki power. Endorfinki szaleją we mnie jeszcze długo po treningu.
Boże spraw, żeby ta motywacja i radość z odchudzania została ze mną do końca. Spraw też, żeby znów nie złapał mnie efekt jojo. W sumie będę już tak wysportowana, że mnie nie dogoni;D
Dietetycznie jest super. 5 posiłków, zero słodyczy i grzeszków. Walka trwa.


Wy też walczcie i nie poddawajcie się!!!

        DZISIAJ JESTEŚ LEPSZA NIŻ                                      WCZORAJ,
       JUTRO BĘDZIESZ LEPSZA NIŻ                                   DZISIAJ,
            WIĘC NIE POZWÓL ŻEBY                                    JUTRA                                                     NIE BYŁO!!!



11 kwietnia 2013 , Komentarze (9)


Pan lub pani mysz może to ja też;) A co, nie ma opierdzielania. Cały kwiecień moim trenerem jest Billy Blanks;) Każdego dnia chociaż godzinny trening.
Siła, masa, rzeźba, yeah!!!
 Będę piękna i szcupła do lata. Pewnie do końca lata, ale ważne,że zmieszczę się w terminie. W sumie ważniejsze, że zmieszczę się w mniejsze ubrania. Wy tez możecie, bo wystarczy chcieć!!!


YES I CAN
YES YOU CAN
YES WE CAN!!!


Wczorajszy trening:
http://www.youtube.com/watch?v=SsYhX3bRhDU - na rozgrzewkę zumba z paniami w średnim wieku. Prezent dla mamy, żeby sobie poćwiczyła ze swoimi kumpelkami. Jednak mama stwierdziła, że te gorące 50 są nudne i zdecydowanie woli coś ostrzejszego. Taka szalona ta moja mamuśka;)

I oczywiście zajęcia z Billym Tym razem na brzuch.
http://www.youtube.com/watch?v=RITOjDCcB0U
http://www.youtube.com/watch?v=8hdv7svfTZ0
http://www.youtube.com/watch?v=MD-4Ks270FM
http://www.youtube.com/watch?v=R1XySzMLGIU

Dziś z racji @ była tylko godzinka, oczywiście z Billym;)
http://www.youtube.com/watch?v=7IaRTMxr-JQ
http://www.youtube.com/watch?v=CEBH66PRT7I

Dietetycznie ok, jestem grzeczna, bo łudzę się, że im lepiej się trzymam tym szybciej osiągnę cel. Doszłam też do wniosku, że bardzo ważne jest samo podejście do odchudzania. Widzę to po sobie i mojej mamie, która dzielnie mi towarzyszy. Je to co ja i ćwiczy razem ze mną. Wiem mam ogromnego farta, że mam takie wsparcie;)
Mama ma do zrzucenia bardzo niewiele, więc u niej idzie to jeszcze oporniej niz u mnie.


Podejście nr 1
Mama staje na wadze. Kurde tylko tyle? Tak się staram i praktycznie nie ma efektu. Bez sensu to wszystko.
Mama staje przed lustrem. Kurde nic nie widać, żadnej różnicy. Boczki jak były tak są. I nogi mam grube. Kiedy ja schudnę? W sumie Ty bardziej potrzebujesz schudnąć, ja tam aż tyle nie muszę.

Podejście nr 2
Ja staję na wadze. Jest mniej, jejejejeje;) Tylko tak dalej. Wreszcie będę zgrabna. Jejejejeje;) Wreszcie mi się uda i doprowadzę to do końca;) Jejejejeje;)
Ja staję przed lustrem. Jest mnie coraz mniej. O i może łapki trochę szczuplejsze o i oponka minimalnie mniejsza. Ale będzie ze mnie dupeczka, ale będę laska. Wreszcie wyjdę w bikini i szczęki wszystkim opadną. Jejejejeje;)


Wiecie co naprawdę widzę w lustrze? Tłustą świnkę. Bo przy mojej wadze dalej jestem świnką, ale jeśli będę tylko marudzić i narzekać to odechce mi się wszystkiego i będę jeszcze tłuściejszą świnką. A kiedy patrząc w lustro myślę o fajnej lasce to pragnę nią być i do tego dążę i wiem, że się nie poddam. Niech się wali, pali to ja dam radę, bo powiedziałam, że odchudzam się po raz ostatni i tak ma być!!!

 
              POZYTYWNE
              MYŚLENIE

                          KRZEPI
    BARDZIEJ
                          NIŻ

                       JEDZENIE!!!

A teraz drogowskaz na czas odchudzania;)


              ZAKAZ PODDAWANIA SIĘ!!!!

9 kwietnia 2013 , Komentarze (10)


To było motto mojego weekendu. Spędziłam z tym kolesiem 3 dni po 1,5 godziny i w niedziele czułam każdy, absolutnie każdy mięsień. Pierwszy raz czułam mięśnie pleców a nie ćwiczę od wczoraj. Także facet daje wycisk jakiego jeszcze nie miałam i mimo bólu uwielbiam go. To jest tak energetyczny wycisk, że trudno przestać. Ćwiczę i chcę więcej. Mel B poszła w odstawkę. Pokochałam zastrzyk energii z tae bo. Kwiecień zamierzam spędzić z Tae bo. Trafiłam na filmik zupełnie przypadkowo, bo wcześniej nie miałam pojęcia, że takie coś istnieje. Dla tych co również nic o tym nie słyszeli krótka notka poniżej.

TAE BO-"Tae" oznacza kopnięcia i trening dolnych części ciała, "bo" ruchy bokserskie, uderzenia i pracę nad górną częścią ciała. Ta forma aerobiku staje się niezwykle popularna, gdyż pozwala w krótkim czasie spalić mnóstwo energii, a zarazem precyzyjnie wyrzeźbić ciało. Ćwiczenia są ukierunkowane na spory wydatek energetyczny. Odbywają się przy muzyce. Łączą aerobik z elementami wschodnich sztuk walki (karate, aikido, kickboxingu, itp.). Kalorie dosłownie ulatniają się w powietrzu podczas intensywnych kopnięć, podskoków, wyskoków i ciosów. Zarazem prawidłowe napinanie mięśni umożliwia wzmocnienie i rzeźbienie pośladków, brzucha, ramion i ud. Na tych zajęciach nie można się nudzić, ale zarazem trzeba być przygotowanym na spory wysiłek. Ojcem tae bo jest aktor i mistrz karate Billy Blanks.

Dietkowo trzymam się dobrze,ale teraz jadłam troche mniej zeby zgubić nadbagaż. I zgubiłam świateczny, nadprogramowy kg a wraz z nim 0,3 kg czyli od czwartku razem z Billym zgubiłam 1,3 kg. Wracam do gry;)

Poza tym kompletnie mi odbiło i wczoraj zrobiłam coś czego szczerze nienawidziłam już chyba od poczęcia. UWAGA, UWAGA PANIE I PANOWIE. Poszłam na jogging;) Zabrałam wieczorem psa i ruszyłam na biegi. Muszę przyznać, że było całkiem przyjemnie.
A oto mój joggingowy partner:


Poznałyście już moją miłość, może i na swoje zdjęcia niebawem się odważę... Tymczasem idę ćwiczyć z Billym.
Mam nadzieję, że Wy też nie próżnujecie;)

Do roboty słoneczka;)

TAE BO- KOPNIJ I UDERZ DLA FIGURY!!!

No i jestem po ćwiczeniach:
http://www.youtube.com/watch?v=ThwDOoulg-8
http://www.youtube.com/watch?v=7IaRTMxr-JQ
Uwielbiam tego gościa;) Wiem, powtarzam się, ale on jest naprawdę genialny.
Życzę miłego wieczoru bez podjadania;)

5 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

W sumie to powinno być do Was wrócę;) No i wracam. Trochę to trwało, ale czas zmienić status z zaraz wracam na dostępna;)

Już się tłumaczę. Poznałam kogoś. W sumie to wróciliśmy do siebie po bardzo długim czasie. Ja tęskniłam za nim a on za mną i od niedzieli postanowiliśmy do siebie wrócić. Spędzaliśmy ze sobą każdą chwilę. Do wtorku siedzieliśmy z rodzinką, ale czwartek i piątek to już nie wychodziliśmy z łóżka. Dziś obudziliśmy się o 12 i nie wytrzymałam. Mówię słuchaj stary tak dłużej być nie może. Musimy to skończyć. Za bardzo mnie ograniczasz. Lubię leżeć z Tobą cały dzień w piżamie, ale tak się dłużej nie da. Musisz odejść. I tak zakończyłam ten związek z leniem. Było miło, ale ile można. Chociaż przyznaję, że to była miłość doskonała. Ja kochałam lenistwo a lenistwo kochało mnie. Stanęłam przed wyborem albo Wy i zgrabna dupcia albo leń, który chciał spędzać ze mną w łóżku cały dzień. Więc dziś się ogarnęłam, bo niestety u mnie po świętach jest tak:


Mój organizm jest do dupy. Tyle się trzeba starać, żeby coś zgubić. Ograniczyć jedzenie, machać nóżkami, wylać siódme poty a wystarczą święta i na wadze 1 kg więcej. Z rzeczy niedozwolonych pozwoliłam sobie na ciasto. Jadłam po 1/3 standardowego kawałka, ale przez 3 dni i 3 rodzaje ciasta. Poza tym sałatki. Mało, ale niestety z majonezem. Bardzo, bardzo brzydko. Oczywiście zapomniałam co to woda, zielona i czerwona herbata;/ Więcej grzechów nie pamiętam. Postanowiłam wrócić do normalnego jedzenia. Dokładnie kochane. Normalnego. Zdrowe żarełko stało się dla mnie normalnym jedzeniem. W święta i jeszcze dwa dni po czułam się ociężała, spuchnięta i taka fuj. Taka fuj to najlepsze określenie, ale i tak potrzebowałam jeszcze kilku dni, żeby wrócić do normalności.

Ponad tydzień nie ćwiczyłam, więc dziś dałam sobie wycisk i jestem przeszczęśliwa. Ćwiczyłam 2h 10min i jestem pełna energii i czuję się taka lekka. Chociaż muszę przyznać, że na początku podczas zumby nie było lekko, ale im dalej tym lepiej. Rozbujałam się. Znalazłam też nową miłość.
BILLY BLANKS!!!

Miłość od pierwszego wejrzenia. Trafiłam na niego przypadkiem i bardzo się cieszę i polecam. Z pewnością dołączy do mojego zestawu ćwiczeń;) Połączenie fitnessu ze sztukami walki to jest to.

Na koniec dieta doskonała i wręcz idealna.

Nie próbujcie tego w domu

Ogarniamy dupeczki i gubimy świąteczne fałdeczki;)

29 marca 2013 , Komentarze (6)

Cześć kochane i może kochani;)
Wpadam na chwilę, żeby powiedzieć, że żyję i mam się dobrze. Tylko kompletnie nie mam czasu na ćwiczenia. Pranie, sprzątanie, gotowanie...



Dokładnie tak. A robić nie ma komu. I nie będzie, bo święta ćwiczyć też nie będę. Przyjeżdża brat z żoną i kilka innych odwiedzin się zapowiada, więc będzie po staropolsku przy suto zastawionym stole. Cały czas zastanawiałam się co z dietą. Pozwolić sobie czy sobie nie pozwolić. Przyznam się szczerze, że każde moje odchudzanie zawsze kończyło się na świętach stąd mój wielki dylemat. Doszłam do wniosku, że skoro cały czas się pilnuję to w świeta sobie pozwolę. Aż tu nagle dzisiejszej nocy jestem w stanie błogiej nieświadomości kiedy w mojej wyobraźni jawi się przerażający i mrożący krew w żyłach obrazek. Święta, siedzimy przy rodzinny stole, ja grzecznie, dietetycznie i z umiarem. Gadu gadu, sruty pierduty wszystko super. Obraz przenosi się do kuchni a tam ja. Siedzę pod stołem(nie wiem jak się tam zmieściłam, ale przecież to tylko sen) a wokół mnie góry jedzenia, które wpychałam do ust. Nie muszę chyba podkreślać, że nie używałam zasad savoir-vivru. Wyglądałam mniej więcej tak


Z tym, że ja byłam jeszcze na całej twarzy umazana wszelkimi kremami i jedzenie popychałam paluchami i tyłam w oczach. To był koszmarny widok. Ostatnio śniło mi się, że ktoś mnie mordował i przy tym obżartusowym śnie morderstwo było niczym spacer po łące w słoneczny dzień. Także mój organizm sam woła o ogarnięcie się i umiar, więc decyzja podjęta. Zachowuje dietę!!! Tylko w jeden dzień pozwolę sobie na kawałek ciasta. Także to i brak ćwiczeń jest jedynym ustępstwem reszta pozostaje bez zmian. Znam siebie i wiem, że na świętach może się zakończyć wszystko.

A wracając do świąt i "wiosennego" nastroju ( u mnie za oknem śnieg) przyjmijcie kochani najlepsze życzenia.




Życzę Wam również umiaru i podejmowania mądrych decyzji i utrzymania wagi. Niech po świętach nasze wagi nie ważą się pokazać więcej. A jeśli się odważą to je wyrzucimy a co tam;)


WSZYSTKIEGO ŚWIĄTECZNEGO

25 marca 2013 , Komentarze (5)

Poniedziałek.
Od pewnego czasu ten dzień kojarzy mi się tylko z jednym. Poranne pomiary. Ostatnio waga raczej nie motywowała do działania, więc dziś podchodziłam do niej z pewną rezerwą. Nawet myślałam, że będzie tak:



I było. Wchodziłam i nie wierzyłam. Wchodziłam i schodziłam. Chyba z 10 razy. I za każdym razem wynik cieszący moje oczy i serce;)  -1 kg.
Kocham poniedziałek;) Jeśli chodzi o centymetry, to wytopiło się po 2 cm z brzucha i bioder, a z talii i udka po 1 cm. Reszta nie drgnęła. Widzisz to i od razu chce się działać. W takie dni wiem, że to ma sens:)


Podsumowanie.
A teraz małe różnice pomiarowe, żeby podbudować samą siebie;)
                                       28.01                                  25.03           RÓŻNICA
WAGA                              93 kg                                  87,3 kg           -5,7 kg
BIODRA                        
117 cm                                107 cm          -10 cm
TALIA                            
  101 cm                                 87 cm            -14 cm
BIUST                             
111 cm                                102 cm            -9 cm
UDA                               
   65 cm                                  58 cm            -7 cm
ŁYDKI                              
41 cm                                  40 cm            -1 cm
BICEPS                             
35 cm                                  29 cm           -6 cm
SZYJA                              
   38 cm                                  34 cm           -4 cm
BRZUCH                           
121 cm                                  107 cm        -14cm

Kurczę, sama nie mogę uwierzyć. To wydaje się niemożliwe. 2 miesiące pracy. Patrząc na to z perspektywy czasu to wcale nie jest takie trudne i uciążliwe. Z jedzeniem nie mam problemu, ale gorzej z ćwiczeniami. Zdarzało się kilkanaście razy przegrać z lenistwem. Jeszcze kilka miesięcy i osiągnę to co założyłam. Zrobię to od początku do końca. Z małymi sukcesami i porażkami, ale dobrnę do końca. A Wy razem ze mną a ja razem z Wami;)

SUKCES NIE OZNACZA KOŃCA,
 PORAŻKA NIE JEST OSTATECZNA-
LICZY SIĘ ODWAGA,
ABY BRNĄĆ DALEJ.

                                                         Winston Churchill



Bo uwierzyć w siebie to już sukces więc
NIE PODDAWAJ SIĘ!!!



23 marca 2013 , Komentarze (4)

1. Na dobry początek słowa mądrości Garfielda


Z jednej strony zabawne a z drugiej prawdziwe. Znów miałam prawie bezsenną noc (położyłam się o 5 i spałam do 12) więc szperałam sobie w pamiętnikach. Trzeba przyznać, że na vitalii jest sporo niedożywionych osób. Jedzą sobie po 600, 700 w przypływie emocji nawet i 800 kcal i zdziwione, że nie chudną. Ich organizm jedzie na trybie awaryjnym a metabolizm jest wolniejszy od mojego ślimaka na pasku (o ile to możliwe), ale nie przetłumaczysz, że te 1200kcal to takie minimum. Chyba nigdy nie przestanie mnie to tak wkurzać!!! Oby takie osóbki uczyły się na własnych błędach i oby te błędy nie były zbyt bolesne w skutkach.

2.Słowa mądrości mojego taty.
Nie wspomniałam Wam, że ostatnio tata wpadł na 2 dni i działał mi na nerwy.  Ciągle łapał mnie za brzuch i rzucał tekstami w stylu: "Córcia,ale się z Ciebie laska robi, ale gdzie tu jeszcze". Jak ja bym sama nie wiedziała, że przede mną jeszcze miesiące pracy. Ale trzeba przyznać, że mimo nieumiejętnych komplementów martwi się o mnie chłopina. Ledwo wyjechał z domu a już do mnie dzwoni:
-Dziecko dobrze się czujesz? Czy Ty nie przesadzasz?
-Tato o co Ci chodzi? Ledwo wyjechałeś z domu, więc nie zdążyłam jeszcze spaść ze schodów czy wejść pod ciężarówkę.
-W radiu mówili,że za szybko chudniesz.
-No patrz ojciec ledwo zrzuciłam 4 kg a już o mnie w radiu mówią. Pnę się po szczeblach kariery.
-Mówili o babce, która ważyła 120kg, schudła do 80kg a teraz waży 140 kg, bo ją jakieś efekty dopadły.
-Tato, efekt jojo.
-No właśnie o tym jaju tez coś mówili,że trzeba na nie uważać.
I weź się dogadaj z chłopem w temacie odchudzania. Zapewniłam zmartwionego tatusia, że wszystko jest ok i będę uważać na wszelkie jaja, które mogą mnie dopaść. Kochane pamiętajcie o jaju czy joju jak kto woli, które tylko czai się, żeby zaatakować nas po diecie. Już nasza w tym głowa, żeby je na dzień dobry znokautować;)

3. Meczowo
Oglądając dzisiejszy mecz byłam przepełniona dumą. Nie, nie to nie przez naszych zawodników. Broń Boże. Zawsze przy meczu towarzyszyło mi piwko, paluszki, chipsy. Kiedy siadałyśmy z mamą do oglądania piłki stolik musiał być zastawiony. To była taka nasza tradycja wprowadzona przez chłopaków. Ogólnie kiedy oglądam mecz mam w sobie więcej pierwiastka męskiego. Pije piwo, opycham się chipsami, wyzywam, wściekam się. Dziś nie było piwa i chipsów za to wyzwisk co niemiara. Doszłam do wniosku, że po co oglądać filmy z różnych kategorii skoro wystarczy mecz naszej reprezentacji. W jednym miejscu mamy komedie, dramat, horror. Komentatorzy wprowadzają elementy bajki i sci-fiction. I to wszystko w zaledwie 90 minut. Oby więcej takich emocjonujących spotkań.

4.Dietowo
Wypada skrobnąć coś o diecie. Trzymam się, jest smacznie i zdrowo. Dziś w mojej kuchni królował łosoś. Zrobiłam też bardzo pikantną zupę krem selerowo-marchewkowy mojego dziwnego pomysłu. Wyszło całkiem smacznie. Ćwiczeniowo dziś było duuuużo gorzej, ale jutro sobota, więc nadrobię. Pewnie gdybym nie przespała połowy dnia miałabym więcej energii. Dlatego teraz czas sie zbierac do spania, bo już 1.00;/


5 Słowo na do widzenia a raczej na dobranoc


NIE PRZESTAWAJCIE POSUWAĆ SIĘ NAPRZÓD!!!
DROGA JEST DŁUGA, ALE WARTA NASZEGO POŚWIĘCENIA!!!

21 marca 2013 , Komentarze (3)

Może zacznę od tego, że wczoraj oblałam egzamin na prawko...
Walczę i walczę i wywalczyć nie mogę, ale cieszyłam się jak głupia, bo wreszcie wyjechałam z placu;) A ten głupi rękaw to była moja zmora...
Także teraz wiem, że potrafię i następnym razem wrócę z wynikiem pozytywnym. Muszę!!!




Dziś pracowity dzień, gruntowne sprzątanie, mycie okien, odsuwanie mebli i takie tam wiosenne pierdoły. W sumie wiosenno-zimowe, bo nie wiem jak u Was, ale u mnie zima nie odpuszcza, więc w Wielkanoc lepię bałwana a w Śmigus dyngus atakuję śnieżkami;) Takiej imprezki jeszcze nie przeżyłam;)

Muszę się Wam przyznać,że przez ostatnie dni moja babska próżność jest uroczo łechtana;) Niby wagowo straciłam niewiele, z centymetrami zdecydowanie lepiej, ale w lustrze dalej widziałam starą siebie. Aż do teraz;) Jak pozytywne komentarze potrafią zmienić punkt widzenia. Najpierw sąsiad nie mógł wyjść z podziwu, że tak schudłam. Myślę sobie pijany czy co? Przecież nawet nie widać różnicy. Później przyjaciółka przeżywała, że tak się zmieniam, że tak schudłam. To jej mówię, że nieco ponad 4kg. A ta mnie wyzywa, że na wagę mam nie patrzeć tylko spojrzeć w lustro. No i spojrzałam. I nagle widzę, że ubrania jakby luźniejsze i boczki mniejsze i brzuch i nogi i twarz. Pozytywne gadanie chyba najbardziej motywuje. Już mam ochotę pokazać, że to nic, że ja się dopiero rozkręcam i mogę więcej i chcę więcej;) I pierwszy raz dojdę do końca odchudzającej drogi. Jestem tego pewna jak niczego na świecie;)

Także pracujemy, pracujemy i jeszcze raz pracujemy
a przy tym smacznie i zdrowo jemy.
Dzięki temu zbędne centymetry zgubimy
i piorunujące wrażenie na innych zrobimy.


Tak będzie moje drogie. Zobaczycie, że tak będzie. Będziemy razem świętować zwycięstwo. Także nie poddajemy się, nie marudzimy tylko pracujemy nad naszą lepszą wersją.
Z każdym dniem zbliżamy się do zajebistości



© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.