Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kora1986

kobieta, 38 lat, Katowice

163 cm, 63.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 lutego 2013 , Komentarze (7)

Chyba musze się zastanowić nad wprowadzeniem jakiś opłat za moje porady dotyczące żywienia Powiedziałam dzisiaj koleżance, żeby nie poła mleka 0%, bo wapń się nie będzie przyswajał (brak tłuszczu, a co za tym idzie brak wit. D3). Nie bardzo dała się przekonać, ale zaczęła coś o diecie (żebym jej ułożyła) i że się marnuję w tej firmie. (zresztą to nie pierwsza moja porada nt, żywienia). Ta koleżanka akurat należy do osób, które nie mają problemów z żadnymi dodatkowymi kilogramami tylko z akceptacją siebie - gdzieś to siedzi im głęboko w głowie. Powiedziałam, że ona co najwyżej powinna zacząć ćwiczyć, żeby ukształtować ciało. Powiedziała, że jej się nie chce ćwiczyć.... ehhh i gadaj tu z taką. Powiedziałam jej, że do specjalisty powinna się udać, ale dlatego, ze ma problem z samoakceptacją, a żaden dietetyk nie opracuje dla niej diety odchudzającej, bo nie ma z czego. Już nie wspomnę, ze to matka dwójki dzieci-jak ja bym chciała tak wyglądać po dwóch porodach! Ja bez porodu tak nie wyglądam. Smutne, że śliczne dziewczyny nie doceniają tego o co my tak strasznie walczymy....

6 lutego 2013 , Komentarze (6)

Jestem z siebie dumna. Trwało to całe popołudnie (nie wiedziałam, ze kapusta musi się tyle gotować, żeby zmięknąć), ale się udało. Bigosik był i jest nadal pycha. A podobno po kilku dniach jest jeszcze lepszy. Tak więc wczoraj na kolację było oficjalne pierwsze próbowanie bigosu. Nawet nie jest tłusty, ku rozpaczy mojego Męża, ale powiedział, że jest dobry i mnie cały wieczór chwalił. I jak się okazało zrobienie bigosu wcale nie jest trudne – moje obawy były chyba nad wyrost .




Poza bigosem wypadła nam impreza ostatkowa. Zadzwoniła koleżanka, że w całkiem fajnej cenie wyczaiła na sobotę bal karnawałowy. Może nie na wypasie, ale pójdziemy potańczyć, coś wypić. Dogadałam się z moim tatą, że nas zawiezie, więc na wieczór pełna dyspensa. Zresztą mam zamiar wszystko wytańczyć – ot co!! Już nie mogę się doczekać, byłam pewna że już nic nie uda nam się znaleźć. 




Wczoraj też po przyjściu do domu okazało się, ze mam awizo w związku z bokserkami. Musiałam sprintem lecieć na pocztę zanim Mąż wróci, ale się udało. Potem go wysłałam do sklepu po koncentrat i szybko zapakowałam. Nawet nie miałam okazji ich dobrze obejrzeć. Ale wyglądają ok. Myślę, ze to będzie miły drobiazg. Ja wiem od wczoraj, że niespodzianka dla mnie to wyjście. Godzina 19.00. Pewnie jakieś dobre jedzonko – i całą dietę trafi szlag! No cóż trzeba będzie jakoś to spalić  hihihi….




Jadłospis (dodaje pozycję z ćwiczeniami, bo zawsze potem zapominam):

7.00 jajecznica mojego Męża (specjalista od jajecznicy), kromka chleba pełnoziarnistego, mała szklanka maślanki, kawa zbożowa z mlekiem 1,5%

10.00 jabłko, 2 mandarynki

13.00 2 wasy z serkiem typu almette, papryką, mały jogurt truskawkowy jogobella light

16.30 bigos, mała szklanka maślanki

17.30 masaż bańką chińska, ćwiczenia – na pewno nogi i A6W, pupę chyba odpuszczę, bo jeszcze się nie zregenerowała po ostatnich ćwiczeniach), skakanka,

19.30 płatki kukurydziane z mlekiem


Zaraz będę mieć szkolenie, więc później zajrzę do Waszych pamiętników. Pozdrawiam!!

5 lutego 2013 , Komentarze (6)

Dzisiaj mój nastrój jest dużo lepszy, a i początek dnia na stanowisku pracy też jest odmienny od wczorajszego. Czasem trzeba po prostu zacisnąć zęby i ja tak wczoraj zrobiłam. Wyżyłam się na ćwiczeniach – czuję mięśnie na pośladkach. 

Dzisiaj przede mną ważne popołudnie. Mojemu Mężowi zamarzył się bigos z kiszonej kapusty. Nie śmiejcie się, ale ja w życiu nie robiłam bigosu. W związku z tym zebrałam w jednym miejscu kilka przepisów i będę tworzyć – dla mnie bigos to nie lada wyzwanie. Od zawsze wydaje mi się to bardzo trudne danie, aczkolwiek po przeczytaniu przepisów może jakoś to będzie. Nie wydają się jakieś bardzo skomplikowane.

Miałam dzisiaj koszmar. Śniło mi się, że mój Mąż mnie zdradza…. Powiem Wam, ze koszmar! Obudziłam się zmęczona psychicznie ze łzami w oczach, a on tak spokojnie spał obok mnie. Powiedziałam mu o tym rano, a on na to: „Głuptasie :-*”. Oj wiem, wiem jestem czasem głuptas I jak weszłam do dużego pokoju po ciuchy zobaczyłam kwiaty, które ostatnio dostałam – chyba jednak mnie bardzo kocha. Zdjęcie kwiatków poniżej.

Zapomniałam Wam powiedzieć, ze kupiłam Mężowi na Walentynki 2 pary bokserek ze śmiesznymi napisami.  Chciałam kupić coś drobnego i zabawnego. Zamówiłam je przez internet – czekam aż przyjdą.

Jadłospis:

7.00 owsianka

10.00 kiwi, 2 mandarynki

13.00 drożdżowy chlebek pełnoziarnisty (kupiłam ostatnio w biedronce coś na kształt macy-4 sztuki 100 kcal) z serkiem typu almette, pomidorkami cherry i papryką

16.30 kasza gryczana z polędwiczką z serem gorgonzola, surówka

19.30 płatki kukurydziane z mlekiem

Po drodze pewnie będę jeszcze smakowała bigos. Dzisiaj dzień raczej bez ćwiczeń chyba, że wieczorkiem przy oglądaniu telewizji pochodzę na stepperze, ale to się jeszcze zobaczy.



W międzyczasie zajrzę do Waszych wpisów. Trzymajcie się dzielnie!!!!!!!!!

4 lutego 2013 , Komentarze (4)

Nie lubię poniedziałków.... a dzisiejszego wyjątkowo. Od rana wybierałam się do pracy z niechęcią i niesmakiem.... w pracy okazało się, że kierowniczka chyba wstała lewą nogą i generalnie atmosfera jest taka, że nic tylko się zastrzelić. Mój dół związany z praca coraz bliżej......

Jadłospis:
7.00 dwie kromki pełnoziarnistego chleba z brdrzo cienkim plasterkiem sera, chudą wędliną, pomidorkami cherry i papryką
10.00 2 kiwi, pomarańcza
13.00 pęczak z warzywami
16.30 zupa ogórkowa
19.30 kefir

Na razie wpisu tyle.... nie mam weny i nastroju. Jest jeden plus. Czuję na dżinsach ubywające cm - jedyne co mnie dzisiaj cieszy.... ale to taka radość przez zaciśnięte zęby...

Znalazlam na pocieszenie obrazek, który kiedyś rozbawił mnie do łez...


3 lutego 2013 , Komentarze (5)

Wczorajszy pomiar wagi pokazał 58,3. Wynika z tego, że schudłam 100 g. Nie wiem czy jest to zasługa czwartkowych orzeszków i szampana czy @ które mam od środy wieczorem. Niemniej postanowiłam też w końcu sprawdzić swoje wymiary. I jakie było moje zaskoczenie, gdy w porównaniu do wymiarów, które wiedziałam, że mam okazało się, że w talii ubyło mi 1,5 cm, w udzie 1 cm, a także 1 cm w łydce. Byłam bardzo zaskoczona. To zdecydowanie ukoiło żal po kiepskim pomiarze wagi. Ale jak się stawia na kształtowanie to podobno lepiej zaprzyjaźnić się z centymetrem niż z wagą.



Wczoraj w ciuchlandzie kupiłam tylko 1 dżinsową spódnicę, więc zakupy udały się tak sobie. Po powrocie zjadłam drugie śniadanie, poćwiczyłam, obiad, a wieczorkiem teatr. Uśmiałam się do łez. Byłam bardzo zaskoczona zakończeniem sztuki. Poniżej jadłospis z dnia wczorajszego trochę zmodyfikowany wyjściem do teatru:

8.00 2 tosty z pełnoziarnistego chleba z twarogiem i łyżeczką powideł śliwkowych
11.00 crunche z jogurtem naturalnym
14.00 zapiekanki -> 1,5 bułki grahamki cienko posmarowane masłem, pieczarki przesmażone z cebulką i stary zółty serek. Łyżeczka ketchupu
17.00 koktajl z maślanki, banana i miodu, kawa
21.00 sałatka z tuńczyka, jajka na twardo, korniszona i papryki polana łyżeczką musztardy i ketchupu

Dzisiaj poleżakowaliśmy trochę dłużej, więc śniadanie było dopiero o 9.00. Potem poszliśmy do kościoła, obiad i mieliśmy w planie łyżwy. Jak dojechaliśmy na miejsce to okazało się, że dzisiaj jest mecz hokeja i lodowisko nieczynne..... nie sprawdziliśmy w necie. No trudno... pewnie obejrzymy jakiś film. Zaczęłam dzisiaj A6W - kiedyś ją robiłam i byłam bardzo zadowolona z efektów, więc chce spróbować jeszcze raz. Zrobiłam zdjęcie brzucha, więc będzie porównanie w połowie i na koniec. A skoro nie było dzisiaj łyżew to może pochodzę na stepperze.



Niedzielny jadłospis:
9.00 1 zapiekanka z wczorajszego obiadu (pół grahamki), plasterek sera pleśniowego
12.00 sałatka owocowa z orzechami
14.00 kasza gryczana, pieczarki, polędwiczka z serem gorgonzola, sałatka z sałaty lodowej, pomidorka i papryki
17.00 kawa, 3 gałki lodów Algida (mam ogromną ochotę na lody!!)
19.00 parówka, kromka pełnoziarnistego chleba, ketchup, kilka pomidorków cherry.

Ok - znikam poczytać Wasze pamiętniki. Ściskam!!

1 lutego 2013 , Komentarze (5)

Wczorajsze świętowanie oczywiście przybrało niepożądany obrót. Niespodzianka się udała – Mąż się ucieszył, ze kupiłam szampana. Sam kupił dla mnie kwiaty. Ale o te kwiaty to go ostatnio trochę męczyłam, że mi nie kupuje. Zrobię dla Was zdjęcie i wstawię. Ale do rzeczy. Moje menu po kolacji legło w gruzach. Tzn. zrobiłam sobie trochę sałatki z sałaty, ogórka i papryki z jogurtem naturalnym i zawinęłam ją w 4 plasterki wędliny drobiowej. Potem zjadłam jeszcze mały kawałek sera pleśniowego, bo kupiliśmy taki z chilli i chciałam go bardzo spróbować. Potem szybka kąpiel, bo przed kolacją zrobiłam masaż bańską chińską i truchtałam 55 min na stepperze podczas gdy w piekarniku siedział mój chlebek. Odpuściłam siłowe ze względu na @.

Następnie zasiedliśmy w dużym pokoju gotowi do świętowania. Mąż otworzył szampana – ale był pyszny!! I jak to przy alkoholu włączyła się moja nieodparta pokusa jakiejś przegryzki i tu połowiczny sukces, bo nie kupiłam chipsów ani paluszków w komplecie do tego szampana. Jedliśmy orzechy – mieliśmy otwartą mieszankę studencką oraz fistaszki. No i nie powiem trochę ich zjadłam…. A do tego wypiliśmy w dwójkę całego szampana. Plus taki, ze nie miałam problemów ze spaniem. Powiem Wam, że nie mam jakichś super wyrzutów sumienia. W sumie to nie żałuję, bo miło było tak sobie usiąść napić się szampana i przegryzać orzeszki nie myśląc w kółko o tym ile mają kalorii.

Dzisiaj już jest przykładnie. Jedna z Pań z pracy ma dzisiaj 60 urodziny i przyniosła ciacho – nie jadłam! Dzisiaj może podgonię trochę z siłowymi, ale mamy też w planie porządki. Jakoś tak się nauczyliśmy sprzątać w piątki i tym sposobem mamy wolne soboty. Planuję jutro nalot na ciuchland, bo mój Mąż musi zajrzeć do naszego autka, bo za tydzień przegląd.

Dzisiejszy jadłospis:

7.00 2 kromki żytniego chleba z jajkiem na twardo z solą, pieprzem i chilli, kawa zbożowa

10.00 gruszka, mandarynka

13.00 pęczak z warzywami

16.30 zupa ogórkowa, kawa z mlekiem 1,5%

19.30 serek wiejski z warzywami

Mam problem z jutrzejszym jadłospisem. Zresztą zobaczymy o której wstanę. Problem wynika stąd, że idziemy na ten spektakl, który zaczyna się o 18, więc jak wrócimy to pewnie będzie koło 21. Ale tak sobie myślę, ze pewnie przekąszę coś przed, a po np. wypije kefir. Będzie białkowo i nie powinno pójść w biodra.

Na koniec coś śmiesznego. Mamy nową pracownicę. Dziewczyna ma może 23 lata. Dzwonił jej telefon – rozmowa wewnętrzna. A ona nie odbiera tylko się patrzy… ja pytam czy to jej –ona kiwa głową. To ja na to, żeby odebrała, a ona: „Nie umiem”……… Na co ja: „Trzeba podnieść słuchawkę”. Wiem jestem okropna, ale bez przesady…. Zaczynam coraz bardziej odczuwać, że się marnuję w tej firmie...

31 stycznia 2013 , Komentarze (7)

Dzisiaj mija rok od momentu jak mając jeszcze nieukończony remont postanowiliśmy: „Dzisiaj śpimy u siebie!!”. Pamiętam jak jedliśmy pierwszą kolację i piliśmy szampana ze szklanek z Ikei. Na kieliszki musieliśmy poczekać 2 miesiące. Pamiętam jak potem miałam dwa dni wolnego i się przeprowadzaliśmy… było 20 stopni mrozu, ale i tak było mi ciepło. Myślę o tych dniach z sentymentem…. Chyba dzisiaj zgrzeszę – kupię szampana. Jest okazja, a nie uważam, żeby miało to zaprzepaścić cały tydzień mojej ciężkiej pracy.




Jak przewidywałam pojawił się @. Dzisiaj rano strasznie mnie bolał brzuch, chodziłam zgięta wpół. Na szczęście mój cudowny lek mi pomógł. Niestety, ale ten raz w miesiącu musze nadwerężyć wątrobę. I tak lata szukałam leku, który choć trochę mi ulży. Nie raz ojciec musiał przyjeżdżać po mnie do szkoły, nie raz nastraszyłam higienistkę. Wszyscy mnie pocieszają, że poprawi mi się po ciąży, ale jak dla mnie to na razie niewystarczający argument na powiększenie rodziny. Teraz jest dużo lepiej niż rano, ale czasem jeszcze czuje skurcze.




Dzisiaj wypada mój dzień ćwiczeń. Nie wiem jak to będzie-zobaczę jaką będę mieć popołudniu formę. Może uda zrobię, a brzuszki odpuszczę… zobaczę. Mam jeszcze zamiar upiec drugi chleb z Lidlowej mieszanki, ale to gdzieś tak w międzyczasie.

Wczoraj zastanawiałam się co będziemy robić z Mężem w Walentynki, zapytałam Piotrka czy ma jakieś plany, a on na to (ku mojemu zaskoczeniu), że ma ale to jest jeszcze niedoprecyzowane. Pytałam czy to niespodzianka, ale powiedział, ze byłaby niespodzianka jakbym się nie zapytała. Niemniej nie zadawałam dodatkowych pytań. Będę cierpliwie czekać. Chcę mu zrobić jakiś drobny prezent, ale jeszcze nie mam pomysłu. Możecie podsuwać pomysły.


Wczoraj też oglądaliśmy ten film „Tajne przez poufne” – nie polecam. Wynudziłam się na nim i dla mnie wcale nie był śmieszny. A poza tym zrobiło mi się żal Malkovicha jak obecnie wygląda – kiedyś był całkiem niezły, a tym filmie brzuszek statecznego Pana. Jak dla mnie ten film to stracone 1,5h.

Jadłospis – niezbyt wzorowy…..

6.45 owsianka, kawa zbożowa z mlekiem 1,5%

10.00 kiwi, mały kawałek babki majonezowej (koleżanka upiekła),

13.00 pęczak z warzywami (marchew, papryka, kukurydza, groszek – taka mieszanka na patelnię)

16.30 zupa ogórkowa

19.30 jogurt naturalny z warzywami.

A po kolacji szamapan, ale tym razem z kieliszków!

Na wielki minus zaliczam babkę i szampana.



POZDRAWIAM!!

30 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Pewnie zaskoczył i zaintrygował Was tytuł mojego wpisu. Najlepiej jak zacznę od początku. Byliśmy wczoraj na zakupach z Mężem na szybkich zakupach. Stoimy już przy kasie, Pani przerzuca te nasze zakupy i na taśmie podjeżdżają takie dwa małe zawiniątka. Mówię, że to chyba jakaś pomyłka, bo to nie nasze. A mój Mąż – mówi: „Nasze, nasze – ja to wziąłem”. Zawiniątka potoczyły się pod moje ręce pakujące zakupy. Wzięłam je do ręki, a to guma do żucia o nazwie Camel Balls. Uśmiałam się!! Patrzę na Męża – on tez się śmieje. Zaraz za kasą odpakowaliśmy gumę i żuliśmy słodziutką gumę jak małe dzieci. Mieliśmy frajdę. Choć wielbłądzie jaja nie nadają się kompletnie do robienia – balonów. Tu jestem zawiedziona. Aż nabrałam ochotę na starą, sprawdzoną Huba-bubę!

Oprócz egzotycznej gumy do żucia kupiłam jeszcze 3 t-shirty w kolorach: malinowy, chabrowy i beż po 11,90 za sztukę. Za tą cenę aż żal było nie kupić!! Od razu wrzuciłam je wczoraj do prania (nie rozpadły się), dzisiaj mam jedną na sobie i fajnie się nosi. Całkiem przyzwoity materiał. Szwagierka nauczyła mnie, żeby prać nowe rzeczy. Pracowała w sklepie odzieżowym i mówiła, że jak przychodziły dostawy i przerzucała całą masę tych ubrań (sklep nie najtańszy) to potem maiła strasznie wysuszone ręce i od tej pory też wszystko pierze.

Oczywiście kobieca próżność kazała mi najpierw napisać o ubraniach, ale kupiłam tez zieloną soczewicę, mieszankę studencką do owsianki, kaszę gryczaną, otręby i mąkę razową. I tu pojawia się pytanie – co mogę zrobić z tej mąki?? Podrzućcie mi pomysły, bo nigdy nic nie robiłam z takiej mąki i nawet nie wiem do czego się nadaje…..

Wczoraj udało mi się poćwiczyć, ale mniej niż zakładałam. Nie przejmuję się tym – każdy ma prawo mieć gorszą formę. Zrobiłam ok. 20 min na brzuch i 20 min na nogi, potem 10 min na stepie. Więcej nie dałam rady – po prostu nie miałam siły. Albo to była kwestia tych nieprzespanych nocy, albo zbliżającego się @.

Dzisiaj dzień bez ćwiczeń. Wychodzę trochę później z pracy – raz na 2 tygodnie mam dyżur i właśnie dzisiaj wypada. Po powrocie zjem obiad i będę robiła zupę ogórkową na jutro. Na wieczór zaplanowaliśmy z Mężem obejrzenie 3 filmu z ostatnio wypożyczonych – „Tajne przez poufne”.

Jadłospis:

7.00 dwie kromki mojego chlebka z serkiem almette, ogórkiem i papryką, kawa zbożowa z mlekiem 1,5%

10.00 pomarańcza, jabłko,

13.00 dwie kromki wasy z serkiem, wędliną, zielonym ogórkiem i papryką

16.30 kasza pęczak z daniem azjatyckim z szynki, ogórek konserwowy

19.30 mały kefir, dwa placki ziemniaczane

Pozdrawiam Was z całego serduszka!!

Ps. Znowu zaczynam mieć doła w związku z moją pracą, ale to temat na inny wpis……

30 stycznia 2013 , Komentarze (1)

wywaliło mi przed chwilą cały wpis........ będzie później....

ps. chyba zacznę je wpisywać w wordzie, a potem bedę kopiować....

29 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Zastanawiam się co jest grane??!! Kolejną noc mam przemęczoną, bo raczej nie mogę powiedzieć, że przespaną. Może faktycznie coś jest z tą pełnią, ale z drugiej strony nigdy nie miałam takich problemów. Kupiłam wczoraj w aptece coś łagodnego na uspokojenie, wzięłam pół godziny przed snem (zgodnie z ulotką), ale nie pomogło. Jest tylko jeden plus ostatnich poranków – jest coraz jaśniej jak jem śniadanie!!




Dzisiaj w pracy też spotkała mnie średnia niespodzianka – musiałam przejść do innego działu, żeby zastąpić chorą koleżankę.  Siedzę przy obcym biurku, bez swojego komputera, a na dodatek mamy w firmie problem ze światłowodem, więc nie ma neta, ani nie działa system. Czuję się jakbym była pierwszy dzień w nowej pracy, tylko nikt się mną nie zajmuje. Ponieważ brak internetu w firmie informatycznej oznacza przestój to wpis przygotowuję teraz w wordzie, a potem zrobię tylko ctrl+c, a potem ctrl+v na Vitalii. Jeden mały kabel, a tyle zamieszania...




Wczoraj zaszły pewne zmiany w jadłospisie. W sumie jedna zmiana dotycząca kolacji. Średnio przykładnie, ale porcja była na tyle mała, że nie mam wyrzutów sumienia. Wczoraj wieczorem powróciłam do smaków dzieciństwa i zrobiłam sobie ryż na mleku 1,5% i zjadłam go z łyżeczką brązowego cukru. Wczoraj tez przygotowałam pęczak na dzisiejszy obiad – Laskotka miałaś rację – bardzo smaczna! Już nie mogę się doczekać dzisiejszego obiadu! Jak przeczytacie kolejne zdanie to pomyślicie, że cały dzień stałam przy kuchni, bo jeszcze upiekłam chleb pełnoziarnisty z mieszanki do chleba z Lidla. Wygląda ok.-próbować będę jutro na śniadanie. Mąż próbował i mówi, że fajny (dosypaliśmy jeszcze ziaren słonecznika i dyni).




Jadłospis:

7.00 dwie kromki chleba orkiszowego z twarogiem i powidłami śliwkowymi,

10.00 dwa małe kiwi i jabłko

13.00 ryż na mleku 1,5 % z łyżką domowego dżemu z czarnej porzeczki

16.30 azjatyckie danie z szynki z cukinią, papryką i kaszą pęczak

19.30 dwie kromki chrupkiego pieczywa posmarowane serkiem z chudą wędliną, sałatą i papryką.

Po obiedzie planuję dzisiaj na chwilę wstąpić do marketu – widziałam, że będą  fajne spodnie w promocji, więc jadę je zobaczyć. Poza tym mam zamiar kupić jakieś ziarna, może jakieś suszone owoce, czy mąkę pełnoziarnistą. Po powrocie masaż bańką chińską, ćwiczonka na brzuch i uda, a potem 30-40 min step. Zobaczymy jak będzie z czasem.

Trzymajcie się ciepło!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.