Tak - kupiłam sukienkę! Jak tylko będziemy mieli aparat to zrobię dla Was fotkę z sukienką na mnie, a póki co na wieszaku telefonem - jakość do dupy, kolor trochę inny niż w rzeczywistości, bo zdjęcie przy sztucznym świetle.


Sukienka jest dość prosta w kolorze pudrowego różu koronka czyni ją wyjątkową. Jak ją tylko zobaczyłam to wiedziałam, że muszę ją przymierzyć, a potem to już był tylko efekt wow! I uwaga, uwaga - rozmiar 34! Nawet Pani przy kasie pytała co trzeba zrobić, żeby zmieścić się w taką sukienkę
Oczywiście dokupiłam od razu beżowe szpilki - te które kiedyś Wam pokazywałam. Czekam na przesyłkę ![:) :)]()
Muszę jeszcze dokupić biżuterię i stanik do sukienki bez pleców, ale to już w kolejnym miesiącu - budżet musi trochę odsapnąć
Biżuteria będzie w kolorze złotym, bo buty mają takie złote akcenty - ze względu na koronkę chcę tylko kupić jakieś wiszące kolczyki i bransoletkę. Myślę, że koronka dodaje uroku przy dekolcie, no chyba że jak to wszystko do kupy założę to zmienię zdanie.

Poza tym mam problemy z Mężem, ale nie takie o jakich pomyślałyście
![:) :)]()
Od kilku dni na podbrzuszu miał taki czerwony placek - twardy, nabrzmiały i bolesny. Myśleliśmy, ze może jakieś zapalenie mieszka włosowego albo czyrak. W sobotę siadał jak ja po porodzie i chodził jakby w zwolnionym tempie (nie wiem jak wytrzymał te zakupy, ale powiedział, że nawet do innego województwa by ze mną pojechał po ta sukienkę widząc moją radość i to jak w niej wyglądam - i jak go tu nie kochać?). Już od kilku dni przykładał rumianek i smarował maścią z antybiotykiem, ale nie było poprawy. Wysłałam go na dyżur do przychodni w ramach świątecznej opieki medycznej, a tam Pani doktor: “Boże jak to wygląda” i od razu skierowanie na izbę przyjęć na chirurgię. Tam mu to nacięli i oczyścili. W sobotę jeszcze działało znieczulenie więc spoko. W niedzielę miał się stawić na zmianę opatrunku. Możecie sobie wyobrazić jak “komfortowe” jest zrywanie plastra z męskiego brzucha, bo go nie wygolili przed zabiegiem. Przy okazji jeszcze raz to oczyścili, ale już bez znieczulenia, więc trochę się nacierpiał. Dzisiaj miał się stawić do poradni przy szpitalu i okazało się, że robi się tam jakiś stan zapalny, więc antybiotyk i specjalny opatrunek i jutro znowu na zmianę. Mam nadzieję, że do sobotniego wyjazdu trochę mu się to podgoi.

Poza tym weekend w miarę ok - były ćwiczenia, nie było obżarstwa. Z Michaliną tylko mamy trochę kłopot. Od 8 miesiąca była sadzana na nocnik. W sobotę coś sobie umyśliła i nie będzie siadać. Prostuje nogi, pręży się, krzyczy i koniec….. a ja powoli chciałam odstawiać ją od pieluch…. Mam nadzieję, ze to tylko jakiś chwilowy bunt. Zobaczymy jak będzie w żłobku - uprzedziłam Panie, że może być problem. Wasze dzieci miały taki czas nocnikowego buntu?