Wczoraj było święto, więc miałam wolne, pojechaliśmy na basen do Hotelu Gołębiewski w Wiśle. Miałam pewne obawy co do zaprezentowania się światu w kostiumie kąpielowym, ale jakoś się przełamałam. Nie mam już cellulitu, skóra jest gładka i napięta, więc wskoczyłam w bikini i pomyślałam, że raz kozie śmierć. I wcale nie czułam się źle, zobaczyłam kilka przypadków gorszych ode mnie i przestałam się przejmować.
Moja młodsza o 3 lata siostra mieszka we Wrocławiu, nie widujemy się za często, chyba że na Skypie. Teraz przyjechała na trochę do rodziców i miała okazję zobaczyć efekty mojego odchudzania. Kilka razy starałam się ją przekonać, żeby też się wzięła za siebie, ale jakoś nie było odzewu. A teraz widziałam, że tego żałuje, bo wreszcie to nie ja jestem tą grubszą. Oddałam jej kilka swoich ubrań, które są na mnie za duże. Miała fajne spodnie, przymierzyłam je, bo chciałam żeby mi kupiła takie same, i okazało się, że potrzebuję 3 rozmiary mniejszych.
Jest cudownie, dawno nie wyglądałam tak dobrze jak teraz i będę wyglądała jeszcze lepiej!
lonia74
21 maja 2013, 21:36Pięknie! Gratulacje! Ciesz się, bo zapracowałaś ciężko na taki wygląd :)))
Hexanka
20 maja 2013, 14:13i dla takich chwil warto zyc!!! a siostra dojrzeje pozazdrosci i tez sie zawezmie!!!!