Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał, Więc będzie na wieki i grzeszna, i święta, Zdradliwa i wierna, dobra i zła, I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza, I gołąb i żmija, piołun i miód, I anioł i demon, upiór i cud, I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna, Początek i koniec - kobieta- to ja!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 107881
Komentarzy: 3607
Założony: 20 stycznia 2013
Ostatni wpis: 30 czerwca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Tallulah.Bell

kobieta, 36 lat, Warszawa

162 cm, 62.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

4 maja 2013 , Komentarze (12)

Dziś sobota, czyli co tygodniowy dzień sądu. W tym właśnie dniu rozliczane są wszystkie moje starania o lepsze życie. Jak tylko otworzę oczy, biegnę do łazienki na wagę, z nadzieją czekam, aż wynik ukarze się moim oczom. Nie śmiałam nawet myśleć, że na tym etapie może mnie spotkać coś takiego. 

Ubyło mnie o calutki kilogram w tydzień! Jestem taka szczęśliwa, że chyba zacznę krzyczeć z radości! Ludzie nie będący na diecie tego nie rozumieją, nie potrafią sobie wyobraźić jak ważne jest zobaczenie mniejszej liczby na wadze. To nagroda za cały  tydzień wyrzeczeń i wylewania z siebie potu litrami. 

Jestem z siebie naprawdę dumna. I mimo, że pogoda pozostawia wiele do życzenia, nic nie zapsuje mi dzisiaj humoru. Życzę wszystkim tego cudownego uczucia jak najczęściej.

----------------------------------------------------------------------------------------------

"Radość była panią domu, strach mieszkał w szopie na tyłach."



1 maja 2013 , Komentarze (12)

Jak byłam bardzo gruba, miałam kilka zestawów ciuchów, które bez namysłu wyciagałam z szafy i zakładałam. Nie zastanawiałam się w co się ubrać, bo tylko kilka rzeczy na mnie pasowało i wyglądałam w nich jako tako. Teraz sprawa nie jest już taka prosta, bo mam dwie szafy ciuchów z różnych czasów, i tych najchudszych i tych średnich. Zawsze szkoda mi było tego wyrzucać, bo to są w większości takie perełki, których już nie sposób zdobyć. 

Mam więc o wiele większy wybór, o wiele więcej mozliwości i mam coraz większy problem z wyborem tego co na siebie założyć. A jak mam się szybko zebrać i wyjść z domu to chce mi się płakać, bo moje "zestawy na szybko" wiszą na mnie jak worek. Muszę na nowo skomponować garderobę, bo ostatnio przeszłam samą siebie i 5 razy się przebierałam zanim wyszłam z domu.

Wywalę wszystko na podłogę i będę przymierzać. Posegreguję, schowam do worka to co ewidentnie za duże i nie nadaje się już do noszenia. Nie mogę się doczekać, kiedy będę taka chuda, żeby móc wyciągnąć z szafy cokolwiek, założyć i wygladać w tym świetnie. 

----------------------------------------------------------------------------------------------

"Czułem się gorzej od skazańca stojącego przed plutonem egzekucyjnym. Pluton lufami karabinów wymierza tylko raz."

                                             /Daniel Senderek- "Słowa mają siłę"/


30 kwietnia 2013 , Komentarze (9)

Zaczyna się czas, kiedy wchodzimy na przykład do centrum handlowego i wydajemy odgłos ulgi, bo owiewa nas chłodne powietrze klimatyzatorów. Strasznie szybko zrobiło się styrasznie gorąco. A ja, jako osoba większych rozmiarów, nigdy nie lubiłam wysokich temperatur. Człowiek się poci, męczy, nie można się normalnie umalować, bo wszystko spływa. Nie można założyć spodenek, albo spódniczki, bo wstyd pokazać te balerony zamiast nóg. To wielkie wyzwanie ubrać się odpowiednio, tak żeby nie było za gorąco, i żeby nie wyglądać jak topiąca się góra tłuszczu z cellulitem. 

Okropnie źle mi się ćwiczy przy takich tamperaturach, wolałam jak było chłodniej. Poce się niemiłosiernie, czasem muszę wycierać podłogę po treningu, bo tyle się ze mnie wylewa. Nie cierpię się pocić, szczególnie, że zaraz wszystko mi wychodzi na twarz, nogi i ręce mam zimne a głowa jest bliska eksplozji. Dlatego pocę się tylko w słusznej sprawie :) 

Mam nadzieję, że wraz z ubywającymi kilogramami, będę miała coraz mniej niedogodności związanych z latem. Marzę żeby być jak te wszystkie dziewczyny, które widuję na mieście, pięknie ubrane, szczupłe, zgrabne. Marzę o tym, żeby upał mi tak nie dokuczał jak w zeszłe wakacje. Musiałam zakładać specjalne cieliste spodenki pod sukienkę, żeby uda się o siebie nie ocierały. Było mi w tym jeszcze bardziej gorąco, ale bez tego nie byłabym w stanie chodzić. 

A wy jakie macie dościadczenia? 

-------------------------------------------------------------------------------------------

"Idealne ciało? Nic takiego nie istnieje. Ideał nie daje radości. Radość przynosi dążenie do ideału. Jeśli jesteś idealna, jesteś martwa."

                                                /Eva Ensler- "Dobre ciało"/

29 kwietnia 2013 , Komentarze (13)

Zakupy dobrym lekarstwem na wszystko, wiec wczoraj wyciągnęłam mojego Ł. na miasto. Jak zwykle w moim przypadku, weszłam do pierwszego sklepu, i pierwsza rzecz, którą wzięła do ręki okazała się idealna. Kupiłam sobie malinową marynarkę w H&M. Po raz kolejny przekonałam się, że mają tam wyszczuplające lustra, bo to niemożliwe żebym wyglądała tak szczupło. Przydało by mi się takie w domu, poprawiałoby mi humor :)

Przyznaję się również pokornie do pochłonięcia dwóch gałek lodów. Jednak nie mam wyrzutów sumienia, już tak dawno nie zjadłam nic zakazanego. Ćwiczenia były, więc te lody na pewno nie pójdą w boczki. 

Zauważyłam, że ubrania z mojej szafy wyglądają na mnie coraz gorzej. Były kupowane, kiedy ważyłam 10 kg więcej, i teraz wszystko wygląda conajmniej dziwnie. Na razie jakoś przeczekam, a kiedy jeszcze trochę schudnę, wyruszę na zakupy. 

----------------------------------------------------------------------------------------------

"Kobiety mogą zrozumieć tylko to, co jest kobiece w mężczyźnie, mężczyźni tylko to, co męskie w kobiecie. Innymi słowy, żadna płeć nigdy nie zrozumie drugiej."

                                                  /Eric Emmanuel Schmitt- "Tektonika uczuć"/


27 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Dzisiaj mija 90 dni odkąd postanowałam zmienić swoje życie, przestałam się opychać słodyczami i zaczęłam ćwiczyć. To niesamowite, że trzeba było tylko trzech miesięcy, żeby odczuć taką wielką różnicę. 

Postanowiłam dzisiaj odpocząć i nie ćwiczyć, bo moje szaleńcze ćwiczenia mogą się źle skończyć. Pomyślałam sobie, co będzie jak nabawię się jakiejś kontuzji kolana. Wtedy nie będę mogła ćwiczyć w ogóle, a tego bardzo nie chcę. Przysięgłam sobie, że już nigdy nie przytyję nawet o kilogram, a żeby tak było, muszę być sprawna. 

Zdałam sobie sprawę ze swojej obsesji, kiedy przeczytałam w komentarzach, że bardzo dużo ćwiczę. Bo ja wcale tak nie uważam, ciągle mam wrażenie, że za słabo się staram, że mogłabym zrobić jeszcze to czy tamto. Ignoruję sygnały jakie wysyła mi mój organizm, a to mnie do niczego dobrego nie zaprowadzi. 

Dlatego dzisiaj zrobię sobie gorącą kąpiel, nałożę maseczkę, wybalsamuje całe ciało, pomaluję paznokcie, po prostu będę leżeć i pachnieć. Jednak wyrzuty sumienia już zaczynają mi dokuczać, ale postaram się tym nie przejmować. 

-------------------------------------------------------------------------------------------

"Bo jest paru ludzi, bo jest parę w życiu dobrych chwil, bo jest parę złudzeń, które warto mieć by żyć."


26 kwietnia 2013 , Komentarze (10)

Szczególnie wieczorem to doczuwam, najbardziej przy wstawaniu. Martwię się tym bardzo, bo to na pewno przez szalone ilości ćwiczeń, które ostanio wykonuję. Może powinnam łykać jakieś suplementy na to, albo więcej czegoś jeść. 

Zauważyłam, że zaczynam popadać w lekką paranoję. Nawet jeżeli mam ciężki dzień i jestem bardzo zmęczona, to i tak ćwiczę przynajmniej 150 minut. 90 na orbitreku i godzinę innych ćwiczeń, które rozpisuję sobie na cały tydzień, tak żeby codziennie było coś innego. Czasami mam wrażenie, że zaraz zemdleję, ale nie potrafię odpuścić. Tylko jeśli wykonam zaplanowane na dany dzień ćwiczenia, nie mam wyrzutów sumienia. Chociaż ciagle wydaje mi się, że mogłabym robić więcej, że inni ćwiczą więcej. 

Ciągle myślę o tym, że jak dam sobie chociaż trochę luzu, to waga pójdzie do góry. A tego bym nie przeżyła, nie po tym ile mnie kosztuje to wszystko. I tak błędne koło się zamyka. Moją niechęć do ćwiczeń zamieniłam w obsesję. Help!

25 kwietnia 2013 , Komentarze (10)

Chyba juz mi lepiej, wyspałam się, zjadłam moja ulubioną owsiankę z bananem na śniadanie. Mam ochotę wyjść na dwór, poczytać coś fajnego i powygrzewać się w słoneczku. Jednak najpierw muszę poćwiczyć, żeby mieć to z głowy. Pogodziłam się z tym, że muszę ćwiczyć i będę musiała to robić już zawsze. Tak to już po prostu jest, że pączek może zostać szczypiorkiem, tylko musi się bardzo postarać. 

Będzie dobrze, ale muszę przestać się tak spinać, przestać obliczaś ile czasu mi jeszcze zostało na schudnięcie. Deadline to najgorsze co może być, bo robię to żeby już zawsze wyglądać dobrze, a nie tylko na chwilę. Może powoli, ale będę zrzucać kilogramy i w końcu, kiedys stanę na wadze i będę zadowolona. 

Mam przecież ładną twarz, włosy, umiem się umalować. Uważam się za atrakcyjną dziewczynę i moje ciało musi do tego wszystkiego pasować. I będzie, choćbym miała się katować ćwiczeniami do końca świata. 

----------------------------------------------------------------------------------------------

"Nigdy się nie dowiesz jak silna jesteś, dopóki siła nie będzie twoim jedynym wyborem."


24 kwietnia 2013 , Komentarze (9)

Laptop nam się popsół, musieliśmy oddać go na gwarancję. Pewnie będą go trzymać w nieskończoność. Jak się łatwo domyślić, nie poprwaiło mi to nastroju w ogóle. Na szczęście dzień nie był taki stracony, wreszcie przyszło moje zamówienie z Avonu. Więc mogłam wszystko wieczorem wypróbować i poczułam się trochę lepiej.

Postanowiłam też kupić sobie coś ładnego, żeby sobie poprawić nastrój. Chcę jakiś ładny lakier do paznokci, ale nie mogę się zdecydować jaki kolor. Chce coś lekkiego, na lato. 

Zaraz wskakuje na orbitreka, włączę sobie ulubioną muzykę i postaram się myśleć pozytywnie. Bo chyba rzeczywiście tak na mnie działa to wiosenne przesilenie, nawet włosy mi zaczęły nagle wypadać. 

Jakie są sprawdzone sposoby, żeby sobie poprawić humor?

23 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

Muszę umyć wszystkie okna, a to jest czynność najbardziej przeze mnie nielubiana z prac domowych. No tak mi się nie chce, że nie potrafię tego nawet opisać. A tu przecież jeszcze ćwiczyć trzeba. 

Kiedy tylko ćwiczę danego dnia, to jest ok, ale kiedy muszę jeszcze coś w domu zrobić, to szlag ognisty mnie trafia. Jak sobie z tym poradzić? Najlepiej by było po prostu się rozdwoić. 

Czuję, że mam zastój na wadze. Po prostu wiem, że nie zobaczę mniejszej cyfry, bo mam tak podły humor, że nic dobrego z tego nie może wyniknąć. 

Muszę się jakoś wziąć w garść i przestać marudzić. Mam nadzieję, że dobry nastrój wkrótce na mnie spłynie. 

----------------------------------------------------------------------------------------------

"Co z tego, że jutro będzie lepiej, skoro zawsze jest dzisiaj."


21 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Udało mi się jakoś przetrwać ten weekend. Dzisiaj ćwiczyłam tylko 60 minut, bo ciągle ktoś czegoś ode mnie chciał, ale jestem w miarę zadowolona. Od jutra ruszam pełną parą z ćwiczeniami, żeby w sobotę znowu zobaczyć jakiś spadek na wadze. 

W tym tygodniu zaplanowałam, że zrobię Killera co najmniej trzy razy i mam nadzieję, że mi się to uda. Przyznam jednak, że lekko nie jest. 

Żałuję bardzo, że wcześniej nie zaczęłam diety i ćwiczeń, mogłabym mieć teraz o wiele mniej do zrzutu. Chociaż dobrze, że w ogóle się opamiętałam. Strasznie długo to wszystko trwa, robię się troszkę niecierpliwa. Wiem, że im bardziej będę się spinać tym będzie gorzej, ale trudno sobie to wytłumaczyć. 

Przypomnijcie mi po co to wszystko robię. Tak na wszelki wypadek, gdyby jakieś głupoty przyszły mi do głowy.

----------------------------------------------------------------------------------------------

"Kiedyś skończą się te męki... Kiedyś powiem szach-mat."


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.