Zdaję sobie sprawę, że mam wszystko, męża, zdrowe dziecko, pracę, pieniądze, dom, samochód.
Mąż bardzo mnie rozczarował zaraz po tym jak nasze dziecko pojawiło się na świecie. Oczekiwał ode mnie, że się po prostu zajmę Małym i dam mu robić to co robił do tej pory. Oczekiwał ode mnie, żebym poświęciła dla dziecka wszystko i jeszcze przy tym skakała z radości, bo tak zachowywały się jego matka i siostry. Mam do niego o to wielki żal, bo kiedy prosiłam go żeby został z nami w domu, on był na każde zawołanie swojej rodziny. On ma tendencję do uciekania przed problemami i pomimo tego, że powiedziałam mu jak się czuję, nic z tym nie zrobił, nie usłyszałam nawet "przepraszam".
Dziecko wyszło już na prostą, jest zdecydowanie łatwiejszy w obsłudze i ten najgorszy etap udało mi się jakoś przetrwać. I pewnie wszystko było by dobrze, gdyby ciąża nie zdewastowała tak mojego ciała. Chciałabym się tym nie przejmować, ale nie potrafię. Brakuje mi bliskości, ale nie mogę się przełamać, bo ja będąc facetem i zobaczywszy takie coś, nie dotknęłabym nawet. Kiedyś byłam wręcz bezwstydna, a teraz obsesyjnie naciągam bluzkę, żeby mi broń boże fałda nie wylazła. A co dopiero gdybym miała się rozebrać i pokazać mężowi nago.
Muszę się jakoś pogodzić, że tak będę się czuła do końca życia. Mąż nie jest w stanie mnie w żaden sposób skomplementować. On chce seksu dla samego seksu. Według niego wyglądam jak kobieta po ciąży i trzeba nad tym przejść do porządku dziennego. To jest coś w stylu oglądania się na ulicy za ładnymi dziewczynami, żeby się napatrzeć, bo obok idzie potwór ze zniekształconym ciałem. Zaraz będzie, że nie kocha mojego ciała tylko mnie. Ale każdy wolałby ładne, nowe zabawki a nie zużyte i brzydkie.
Wiecie co od niego usłyszałam? Że "ogólnie" wyglądam dobrze, ale on nie chciałby mieć takiego brzucha i źle by się z tym czuł. Pogodził się z tym, że będzie miał nieatrakcyjną żonę, bo taka jest cena posiadania dziecka.
I niby mam wszystko, ale tak naprawdę nie mam nic, bo nie potrafię się pogodzić z tym jak koszmarnie wyglądam, Może i jestem szczupła, potrafię się ubrać i umalować, mam ładne włosy, twarz się nie zmieniła. Jednak to już nie jest to samo, nie ma tego blasku, bo ciągle myślę o tym jakiego potwora ukrywam. Nikt inny o tym nie wie, ale ja wiem.