Nieobliczalny jest czas, pędzi tak szybko, że nim się odwrócę będzie już 1 kwietnia. Niby prima aprilis, ale naprawdę -idę na staz:) Już drugi raz, fajnie, że mi się udało.
Szukam ciągle motywacji, ale naprawde ciężko jest, kiedy narzeczony otwiera swoje prezenty urodzinowe i częstuje. Albo oddaje po połowie. Pragne zjesc wszystko, aby pozniej juz nie byc kuszona, no ale czesto to jest odwrotnie:P Niestety.
Ale nie ma tego złego - zawzięłam się kolejny raz i robię wyzwanie 14dniowe.
Nazywa się motywacja non stop i naprawdę motywuje!. Jestem dziś po 2 treningu i czuję mięśnie, mimo że trening nie wydaje sie mordercą jak killer czy petarda Ewki.Swoja droga babeczka z drugiego treningu kojarzy mi się z Penny z Teorii Wielkiego Podrywu:P. Jutro za to dzień będzie ponoć ciężko, bo czytałam o 3 treningu, że jest hardkorowy, a najgorszy i nudny tening 6 z kickboxingu:P. Zobaczymy:). Kończy się @ i będę chciała w piątek się zmierzyć.
Dzisiaj zjadłam:
2 kromki z serkiem naturalnym ogorkiem i pomidorem.
3 dietetyczne drozdzowki z serem chudym,
banan,
2 łyżki sałatki pieczarkowej,
łyżeczka ziemniaków podsmażanych,łyżeczka skrojonych kotlecikow indyczych z pieczarkami i łyżka marchewki z groszkiem (to zjadłam w takich ilościach, bo robiłam obiad Narzeczonemu i musialam próbować czy ok.)
Na szczęscie trening był 40 minutowy, więc troche mi lżej na sumieniu:)