Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Później napiszę.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 14353
Komentarzy: 63
Założony: 17 stycznia 2013
Ostatni wpis: 17 maja 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
monireju

kobieta, 47 lat, Zielona Góra

170 cm, 71.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 maja 2024 , Komentarze (11)

Jestem po pierwszym ważeniu. Tydzień na diecie i zrzuciłam 1,1 kg 😁.

Mam nadzieję pozrzucać więcej i więcej i więcej!!! 7 dni temu zmieniłam sposób jedzenia, ustaliłam stałe pory jedzenia, rzuciłam żywieniowe nałogi oraz zapisałam się do dwóch wyzwań. Stwierdziłam, że już nie mam czasu ani ochoty na "jutranie" i tycie. Czas i tak upływa, a ja stoję w miejscu z postanowieniami i odwlekam ich zastosowanie tyjąc i tyjąc. Mam już tego dość i brzydzę się ciałem, które sama sobie zafundowałam. Blee!!! Dobrze że MIRIN, stworzyła cudowne Forum, które przyciąga pokrewne dusze. DZIĘKUJĘ MIRIN❤( jeśli przypadkowo kiedyś przeczytasz mój wpis).

Początkowe dni były, jak zwykle, trudne. Znów bolała mnie okropnie głowa i organizm się buntował. Przeżyłam! Głowa mnie już nie boli, ale wciąż ślinię się na słodycze i chipsy. To minie, jeśli się nie złamię. Czytając posty na Forum, widzę zmagania innych. To bardzo motywuje. Chcę wytrwać.

24 marca 2023 , Komentarze (2)

Moja waga ma dziś dobry humor i pokazała spadek -0,7 od zeszłego ważenia w piątek😁. Tym samym zeszłam z paska nadwagi i zaczęłam pasek prawidłowego ważenia🏆. Wciąż jestem gruba, ale już kolejna spódniczka robi się luźna, a niektóre bluzki chyba rozciągnęły się w praniu😉. Wiem, że do upragnionej 6 z przodu wagi będę musiała poczekać pewnie miesiąc, ale teraz jest już łatwiej. Traktuję jedzenie jak coś normalnego i codziennego, a nie dietę z mnóstwem ograniczeń i wyrzeczeń. Pewne rzeczy już mnie nie ciągną, a to na co się skuszę-wypluwam z niesmakiem. Nie mogę uwierzyć w moją wytrwałość. Nawet w najśmielszych marzeniach nie śniłam, że tak potrafię. Jak pisałam w poprzednim wpisie: Umysł to POTĘGA! Trzeba dobrze sobie poukładać w głowie, wyznaczyć cel i do niego dążyć. Na początku nie potrafiłam wytrzymać 3 godzin bez jedzenia czy przekąski. Teraz zdarza mi się nie być głodną, gdy przychodzi pora kolacji. Mało tego. Po 18.00 bez trudu nic jem lecz piję wodę i herbatkę. Nie korci mnie nawet to, że moja rodzina je kolację. Wiem, że nie będzie tak zawsze, bo człowiek to słaba istota, ale chwilo trwaj...

22 marca 2023 , Komentarze (1)

Trudno uwierzyć, ale za mną już 28 dni, więc 4 TYGODNIE!!!!😵 Łał!!!😀 Niesamowite!😍 Zauważam zmiany nie tylko w wyglądzie, ale też w kuchni. Jako, że piekę dużo ciast, chciałam spróbować wypiek, który wszystkim smakuje, ale wziąwszy kawałeczek do ust, wyplułam z obrzydzeniem. Zmienił mi się smak i to, co do tej pory było przepyszne, teraz może nie istnieć, bo jest niejadalne. Na początku mojego postanowienia trzymania się diety reagowałam głodem i pragnieniem na każdy zapach i widok czegoś apetycznego. Teraz mam wrażenie, że jest to niejadalne. Jest mi to obojętne. Bywa, że zamiast apetycznej woni czuję smród. Wiem, że to np.zapiekanki czy kurczak się piecze, chipsy itd. , ale dla mnie to już nie pachnie. Stwierdzam, ze nastawienie psychiczne jest bardzo, ale to bardzo ważne. Mózg to potęga. Zobaczymy, czy tym razem nie zbłądzę zanim dojdę do celu. Bardzo trudnym testem będą słodkie Święta Wielkanocne. Jeśli je przetrwam, to będzie to największy mój sukces, bo co roku zbaczam w tym czasie z moich "torów" i długo nie mogę na nie wrócić.

28 lutego 2023 , Komentarze (13)

Trudny to dla mnie dzień. Od jutra bardzo dużo się zmieni w serwisie Vitalii. Przy tylu wyrzeczeniach kulinarnych i zmianach nawyków jest to dodatkowe obciążenie. Nie ma oficjalnego komunikatu, co dokładnie wygasa i co będzie (jeśli będzie) w zamian. 
Obecnie jestem równo 7 dni na bezwzględnym trzymaniu się Vitalii. Tydzień wcześniej walczyłam sama ze sobą, czy dam radę jeszcze raz podjąć próbę.Próbowałam się trzymać, choć jeden dzień. Do południa szło super, ale po południu...szalałam z przekąskami aż miło. Bez opamiętania. W głowie miałam, że przecież trzeba wszystko wykończyć, by się nie zmarnowało, albo: przecież za chwilę wskoczę w dietę, więc teraz muszę korzystać póki mogę. Straszna walka! Towarzyszyły mi na przemian: frustracja, nerwy, niezadowolenie i rozchwiane emocje. Nawet mi przychodziło na myśl, że może odpuścić sobie. Dzięki Bogu wzięłam się w garść i utrzymuję na powierzchni 7 dni. Wierzę, że będzie trudno, ale wytrwam. WYTRWAM!!!!

19 stycznia 2023 , Komentarze (2)

Dziś obudziłam się pełna energii już o 5.30 (przed dietą ledwo otwierałam oczy o 7.00, a potem pędziłam, by zdążyć do pracy). Zrobiłam i wywiesiłam pranie, puściłam zmywarkę, zrobiłam śniadanie, nakarmiłam zwierzaczki, pozamiatałam podłogę, zmieniłam obrus na stole, połączyłam umyte słoiki z zakrętkami i wyniosłam do piwnicy... i ochoczo poszłam do pracy. Energia mnie rozpiera. Warto jest dobrze się odżywiać i regularnie chodzić spać. Całkiem inny dzień i lepsze samopoczucie.😁👍

Udanego dnia 😍

18 marca 2022 , Komentarze (2)

Dziś przekroczyłam granicę😁. Nie mam już nadwagi, ale ważę prawidłowo😍. Teraz muszę zrobić wszystko, by się oddalić od nadwagi. 16 dni nie jem słodyczy i nie podjadam. Mam stałe pory posiłków: 9.00, 12.00, 15.00 i 18.00 i jak widać to działa🤗!!! Pomyślę też o większej aktywności. Może najpierw spacery, by nie nadwerężać nadmiernie kręgosłupa na początek? Ćwiczenia na macie też mogłyby być. Pomyślę. W każdym bądź razie cieszę się ogromnie z sukcesu i silnej woli oraz większej chęci do życia (mam więcej energii). Kocham ten świat!!!

13 września 2021 , Komentarze (2)

Postanowiłam napisać moje spostrzeżenia, by sobie utrwalić i nie zagubić się w codzienności, jak to mam w zwyczaju. Więc:

Od piątku do niedzieli miałam intensywne warsztaty i nie było chwili wytchnienia. Jadłam, co dawali, bez większych wyrzutów sumienia do momentu, gdy ujrzałam jednego z prowadzących z własną lodówką a w niej-własnym, przygotowanym jedzeniem. Wtedy popukałam się w czoło, że na to nie wpadłam. O wiele smaczniej i zdrowiej przeżyłabym ten weekend (bez rozstroju żołądka i bólu głowy). Piłam co prawda, dużo wody, ale jednak jedzonko, to jest to. Tyle rzeczy już nie jadam np. pierogów ruskich okraszonych tłuszczykiem i cebulką , śmietany, schabowych w panierce, białego pieczywa, jaj z majonezem, smalcu, itp. A tu, jak w amoku-wszystko, jak leci. Widziałam, że prowadzący trzymał się regularnych pór posiłku. Wyciągał pudełeczko z posiłkiem i konsumował ze smakiem i zadowoleniem. Pomyślałam, że dla niego nie jest ważne czy jest w domu , czy 1000km dalej. Chce dla swojego organizmu jak najlepiej w każdym momencie. A ja ? Taki słabeusz. W domu- tak, a na wyjazdach wszystko w niwecz. Ot, słaba głowa! Zaimponował mi niesamowicie. Inaczej, gdy piszemy sobie o tym w grupie lub czytam forum, a inaczej, gdy widzę na własne oczy. Taka dbałość o siebie bez patrzenia na innych-wspaniale!!! Wezmę z niego przykład, bo lepszego wzorca nie znajdę. Za 2 tygodnie znowu mam z nim warsztaty, więc w razie osłabnięcia w postanowieniu- wzmocni mnie widok jego lodówki (hi, hi, hi!!!)
A więc nie ma na co czekać. Zaczynam od dziś zanim pojawią się wątpliwości i przeszkody w głowie!

11 czerwca 2021 , Komentarze (2)

Hurraa!!!
Udało mi się zmotywować i mam upragnioną 6 z przodu!  Radość mnie ogarnia, bo długo i ciężko było mi do niej dojść. Teraz muszę ją przytrzymać i regularnie schodzić z wagą w dół. Mam tyle fajnych spódniczek. Marzę, by je ubrać i dobrze w nich wyglądać. W końcu brzuch nie będzie na pierwszym planie lecz ja :)  Druga strona medalu, to moje dotychczasowe ciuchy, które jakoś przestały leżeć (hi, hi, hi). W praniu się rozciągnęły czy jak? Taki mam przyjemny dylemat :)
Zmarnowałam trochę czasu na opychanie się i powstrzymywanie.To po świętach Wielkanocnych tak słodkich, że aż przyjemnie. To była chwila, a gdy się spostrzegłam, cała moja samokontrola i dyscyplina oraz poukładanie klepek w mózgu-poszło na marne. Długo się zbierałam i chyba jestem na najlepszej drodze, by znów trwać z Vitalią. Oczywiście bliscy znów żyją w nieświadomości. Nie mam wsparcia z ich strony, bo "przecież nie jestem gruba i co ja w ogóle chcę od siebie?", albo "teraz mam dietę, a potem zacznę jeść i przytyję 2 razy, a do tego będę miała jeszcze efekt jojo". Albo takie coś:" Trzeba się zaakceptować takim, jakim się jest". To ostatnie, wg mnie, to wytłumaczenie dla leniuchów do których nie mam zamiaru należeć. Najlepiej niech każdy się zajmie sobą.
Oprócz tego zauważyłam, że mam tendencję wypychania brzucha (taki fajny luzik). Staram się, więc, jak najczęściej wciągać brzuch, by mięśnie brzucha pobudzić do działania. Ściągam łopatki, by ramiona nie szły do przodu.  W ten sposób sylwetka się wyprostowała, a kręgosłup przestał dokuczać. No i nie wyglądam jak pokrzywiona pokraka z garbem na plecach i miednicą wypchniętą do przodu, co powoduje widoczną, dużą ciążę kulinarną. Nogi! To jest fenomen! Rozmawiałam z lekarzem. Okazuje się, że to bardzo ważne, by nie chodzić szeroko (jak kaczka). Stopy razem, kostki i kolana blisko siebie, nie kolebać się na boki. Inaczej układa się ciało i pracuje prawidłowo (miednica, kręgosłup i ogólnie całość). Zaczęłam się więcej ruszać i skupiłam się też na silnej woli. Nie wrzucam do żołądka byle czego, bo jak zacznę, to nie mogę skończyć. Dużo pracy nad sobą, nawykami, przyzwyczajeniami, odciąganiem się od powrotu do "normalności". Koniec z tłumaczeniem sobie, że życie ma się jedno i trzeba brać je garściami ( bo kiedy, jak nie teraz?). Mam dość rozpusty i oby jak najdłużej pozostać w tej świadomości.

29 marca 2021 , Komentarze (2)

Muszę przyznać, że zaczynając post w Środę Popielcową nie wierzyłam, że uda mi się trzymać sztywno Vitalii bez podjadania i wszystkich moich słabości. Jednak udowodniłam sobie, że mam jeszcze w sobie dawną silną wolę, którą dawno schowałam w głębokiej szufladzie. Pomimo imprez i wizyt u rodziny, nie skusiłam się nawet na okruszynkę odstępstwa od Vitalii. Często korzystam z opcji wymiany posiłków.

Te 40 Dni to I etap . II etap, to osiągnięcie założonego celu czyli wagi docelowej. Na razie osiągnęłam 5 kg w dół i to była ta łatwiejsza górka. Spodziewam się, że teraz waga może wolniej spadać, a wtedy będę mniej chętna by trzymać się ustaleń, ale jeśli tyle wytrzymałam, to czemu tego nie kontynuować?

21 marca 2021 , Komentarze (4)

Niesamowite!!!

Jak ten czas szybko płynie. Trzymam się kurczowo Vitalii bez żadnych ustępstw, a waga ciągle maleje. Jestem przeszczęśliwa. Pokonuję trudności dnia codziennego, bo pokusy są niesamowite, ale trzymam się dzielnie. Ostatnio były mojego męża urodziny i choć był grill i inne pyszności bez których nie potrafię się obyć- nie skusiłam się na nic. Przed imprezą znalazłam w zamiennikach do kolacji jajka faszerowane cukinią i zrobiłam je oprócz tradycyjnych z majonezem. Kiedy nadeszła pora kolacji, zjadłam co było mi przeznaczone. Piłam tylko kawę, herbatę i wodę. Aby uniknąć długiego siedzenia przy stole, kręciłam się pomiędzy kuchnią, salonem i pokojem dzieci (taki myk). Przeróżne przekąski, które kocham typu chipsy, orzechy, paluszki i ciastka były ustawione na odległej części stołu. 

Bardzo się cieszę, że "mój wiatr w żaglach" się utrzymuje. Jeśli będę tak dalej się trzymać, to osiągnę upragniony cel :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.