Dzis w koncu oddalilam sie od stolu i kanapy. Przekonalam mame ze zupa po 3 dniach zarcia pod kurek jest super pomyslem i super ze posluchala. Po mniejszym sniadaniu i kolacji od razu lepiej sie czuje. Lzej. NIECO, ale lzej.
Dzis bylam w galerii poszwedac sie w Reserved, bo zaczely sie promocje. Mierzylam super kiecka ( z cekinami jak nie ja!) Ale jej dlugosc czy raczej krotkosc to juz byla nie do przeskoczenia... dlaczego kiecka XL siega mi ledwo do kroku? Czy zalozeniem jest ze XL musi byc wdluz i wszez?? Nie rozumiem tego. Takze niestety nici z zakupu. A szkoda. Widzialam swoje sadlo w lustrze. OMG masakra. Przykro patrzec ale i motywacja by cos robic.
Swieta minely sypmatycznie. Brak sniegu I niegotowanie wplynelo nieco na brak uczucia ze to juz zaraz.. ale pogralalam z siostrzencami w pociagi, w kosza, w strzaly do mamy wozka na zakupy, zaliczylam dlugi spacer i mily wieczor przy drineczkach. Zadnych awantur, zadnego spicia. Fajnie bylo.
Dalej robie testy na egzamin i idzie mi to niezle. Od kilku dni zdaje kazdy jeden 50pytaniowy test powyzej 80% wiec margines bled mniejszy lub wiekszy jest. A to cieszy. I stres jakby mniejszy ze zostaly 3 tyg do panstwowego podejscia.
Jeszcze dobry tydzien w domu. Ostatnie 5 dni minelo nawet nie wiem kiedy. Dzis w koncu mam czas na dluga kapiel - stad tez robie wpis:) Relaxik w wannie.