Dzisiejszy dzien pozytywny.
Waga pokazala 1 kg mniej.
Jesli chodzi o wymiary, to z talii spadlo 6 cm.
Z brzucha 5 cm.
/ostatni pomiar byl miesiac temu.
Nie wiem czy to duzo.. czy malo.
Wiem jedno, nie widac ani tych 64kg, ani tych 6 cm mniej.
Totalna zalamka.
Nie chodzi mi oczywiscie o to, ze sie poddaje.
Nie.
Nadal walcze, plan wykonany na dzis.
Zero slodyczy i brak ochoty na nie.
Jednak chodzi mi o to, ze kiedys wazylam sobie [juz] 9 kg wiecej.
i.. czulam sie Ok.
Nie przejmowalam sie za bardzo faldkami na brzuchu.
Nigdy nie przypuszczalabym, ze uda mi sie tyle zrzucic.. bo tak jak pisalam kiedys, nie mialam zbyt wiele zapalu do walki.
Walka trwala tydzien.. gora miesiac i konczyla sie przegrana.
Ale udalo sie.. stracilam 9 kg,
dopiero bedac w USA - kraju, ktory slynie z fast foodow, swietnych lodow,
i przepysznej kawy HOT CARAMEL LATTE with whipped cream
w Dunkin Donuts !
/ach! Kocham osobe, ktora jako pierwsza zrobila i wymyslila te kawe!..
jest naprawde swietna!
ale wracajac do tematu; chodzi mi o to, ze schudlam duzo, nie bedac wielorybem..
a mimo to, moj wyglad wcale mi sie nie podoba.
Nadal mam brzuch.. i masywne uda.
no i ten telepiacy sie z kazdej strony tluszcz.
Zniknelo 9 kg.
Pytanie; skad?
Niby po ciuchach widze, ze jest mnie mniej.
Po niektorych - mega mniej!.
Przywiozlam sobie z Polski taka sukienke, w ktorej bylam na studniowce, wazac 73 kg,
Ubralam tutaj. Ledwo sie dopielam.
Pare tygodni temu, przy wadze 66 kg, znow ja zmierzylam..
Mama mialam ze mnie duzo smiechu, bo sukienka lezala jak na wieszaku.
Tyl calkowicie wisial.. przod tez, a piersi byly malo co widoczne.
No i rezultaty sa.
A ja nie jestem zadowolona.
Kiedys myslalam, ze wystarczy z 6 kg.. i bede piekna.
/bullshit.
Zastanawiam sie czy po stracie kolejnych 9 kg rowniez ogranie mnie niezadowolenie.
W ciuchach czuje sie dobrze. Jednak z moja sylwetka, na plazy nie pokazalabym sie.
Chyba nigdy nie bede miala takiego pieknego ciala jak te wszystkie panie z obrazkow, ktore wklejacie sobie w motywacjach.
I jeszcze jeden zal..
robilam sobie zdjecia i powiem tak..
stojac bokiem jest super.
stojac tylem tez.
ale przod i te moje oponki sa tragiczne.
Powtorze pytanie;
jak walczycie z oponkami?!
i mam jeszcze jedno pytanie, do osob ktore mialy przyjemnosc z rowerem stacjonarnym.
Jezdze.
Jednak jak powinnam to robic, chodzi mi mianowicie o opor?
Ciezszy bieg - miesnie ?
Nizszy bieg - smukla sylwetka ?
Odwrotnie? A moze bez roznicy.
Piszcie ! :)
Troche zdolowalam ten wpis, no ale co tam. Ponarzekam sobie.
Ciocia zauwazyla, ze schudlam.. natomiast moj boyfriend baaardzo mnie demotywuje, byl wczoraj u mnie i zapytal mnie czy moj rower daje w ogole jakies efekty.
/Schudlam 9 kg. dzieki.
Nie ma to jak wsparcie faceta.. ;]
Trzymajcie sie laseczki ! <3
_______________________
Motto dnia:
"pakuj, nie pajacuj !"
i moja ulubiona piosenka, ktorej slucham sobie jak smigam na rowerku:
czyli
Flo Rida - Whistle / w wersji hard:D
http://www.youtube.com/watch?v=Bj_AgCTdpjA