- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (19)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 31221 |
Komentarzy: | 248 |
Założony: | 21 grudnia 2012 |
Ostatni wpis: | 15 maja 2014 |
kobieta, 34 lat, Pod Lasem
164 cm, 53.10 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Ile kalorii tracimy oddając krew
Postaw się proszę teraz choć przez chwilę po drugiej stronie. Lubisz go, to bardzo miły człowiek (miły chłopak - najbardziej kastrujące określenie z możliwych) i tak sympatycznie z nim się rozmawia. Poza tym, czujesz się w jego obecności całkiem bezpieczna - jest dla Ciebie tak neutralny, że możesz być w 100% sobą. Nie wyczuwasz żadnych podtekstów przez długi czas od kiedy go poznałaś - może to miesiące a może nawet lata.
Pewnego dnia coś się zmienia. Może to efekt zbyt dużego stężenia alkoholu we krwi, a może i tak by się to stało? Nie bardzo wiesz dlaczego, przecież nadal wyglądasz i zachowujesz się tak samo, jednak on chce czegoś (więcej?). Sytuacja rozwija się w całkiem nie zabawną groteskę, nie wiesz czy teraz należy śmiać się, czy może płakać. Tym bardziej nie wiesz, jak reagować na jego dziwne ruchy. Owszem, ufasz mu w pewien sposób, ale czujesz, ze to co robi narusza Twoją prywatną przestrzeń i wcale nie jest Ci z tym dobrze. Przemyślenia i wnioski przychodzą dopiero następnego dnia i choć bardzo chcesz je powstrzymać, jest to zupełnie niemożliwe. Tym bardziej, że nie bardzo Ci się podobają.
Dobrze wiesz, że teraz należało by go nieco od siebie odsunąć, ale ku Twojej zgubie on znacznie częściej szuka Twojego towarzystwa niż dawniej. Podświadomie dąży do podobnych sytuacji jak TAMTA, (którą ty wciąż wspominasz z tym nieprzyjemnym uczuciem zimna wzdłuż kręgosłupa). Zdajesz sobie powoli sprawę z tego, że kiedyś padnie to pytanie czy mogli byście być kimś więcej. Albo gorzej - on przejdzie do czynów i wtedy...
Jestem na dobre drodze do "zostańmy przyjaciółmi", choć ciągle się łudzę, że nie będę musiała tego powiedzieć. Prawda jest taka, że choć bardzo lubię człowieka sama myśl o całowaniu się z nim przyprawia mnie o bardzo nieprzyjemne ciarki. Nie oszukujmy się - nie zrobię tego. Część znajomych będzie mieć mi to za złe przez długi czas, ale przynajmniej będę mogła spojrzeć na siebie w lustrze.
Jeśli to czytasz - proszę daj mi znak, że robię dobrze, proszę... bo sama już zaczynam wątpić. Przecież tak bardzo nie chciałabym ranić kogoś, kogo lubię.
Kiedy dieta staje się przymusem
Miesiąc na Vitalii - podsumowanie