Musze się przyznać przed samą sobą, że ten tydzień zawaliłam na całej linii...:/
Powód..??
Ćwiczyłam tylko jeden raz w tygodniu a miałam ćwiczyć trzy razy.
Trzymałam dietę tylko w pracy , a po powrocie nadrabiałam zaległości, a obiecałam, że będę omijać kuchnię szerokim łukiem...
Jest jeden plus :)
Obejrzałam wczoraj wesele mojej koleżanki ze studiów.
Wyglądała pięknie. Oczywiście zawzięła się przed weselem i schudła ponad 10 kg!!
Suknia była na nią wręcz za duża bo od ostatniej przymiarki do dnia ślubu jeszcze schudła kilka kg i nie dało się już wprowadzić poprawek, mimo to wyglądała obłędnie.
Na pewno kosztowało ją to wiele wyrzeczeń ale było warto.
Ja się tam do ślubu nie spieszę nie mniej jednak zazdroszczę jej tej figury, samodyscypliny, i też tak chcę :)
Kupiłam tez wczoraj książeczkę pt. "Nie potrafię schudnąć"
Zastanawiam się czy nie ograniczyć się do diety białkowej.
Potrzebuje szybkich rezultatów bo one mnie motywują.
Jak waga spada wolno to tracę entuzjazm i poddaję się.
Dzisiaj zapowiada się leniwa niedziela.
Gotuje obiad:)
Rybkę w koperku z warzywami i ryżem :) Oczywiście na parze:)
Wieczorkiem ćwiczenia obowiązkowo :)