Potrzebuje czegoś nowego!! Dlatego od dzisiaj podejmuję się takiego wyzwania:
Co WY na to??:)
Dzisiaj zaczęłam. Do tego jeszcze 20 minut na rowerze. 10 minut Mel B nogi i 10 minut ręce.
I powiem Wam spociłam się lekko :)
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (33)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 32189 |
Komentarzy: | 298 |
Założony: | 19 listopada 2012 |
Ostatni wpis: | 10 marca 2014 |
Postępy w odchudzaniu
Potrzebuje czegoś nowego!! Dlatego od dzisiaj podejmuję się takiego wyzwania:
Co WY na to??:)
Dzisiaj zaczęłam. Do tego jeszcze 20 minut na rowerze. 10 minut Mel B nogi i 10 minut ręce.
I powiem Wam spociłam się lekko :)
Nie pocieszajcie mnie, że to kamera tylko tak
pogrubia...
Nadeszła ta chwila, że obejrzałam film z wesela koleżanki, na które tak się odchudzałam...
Hmm.... no nie wiem czy ja jestem tak krytycznie do siebie nastawiona...??
Nie powiem żebym wyglądała źle, ale dobrze tez nie
Po pierwsze z powodu mojego niedopatrzenia miałam za luźna górę sukienki Dół był ok ale górę mam mniejsza o rozmiar i kiedy ją kupowałam było dobrze, ale przed weselem jeszcze trochę schudłam i w efekcie końcowym sukienka odstawała mi na plecach Do tego doszła sprawa miękkiego biustonosza pod spodem + za duża sukienka i miałam wrażenie, że mój biust zginał i nie ma go !!! Kryśka i Maryśka odeszły bezpowrotnie!!Nie chcę mieć wielkiego cyca, ale też nie chce być tak płaska, a raczej spłaszczona!!! Moja figura zrobiła się męska, musze koniecznie kupić usztywniane biustonosze!!!!!!!!!!!!!! A wręcz push up:)
Po drugie nie zachwycił mnie wygląd moich ramion. Mimo ćwiczeń nie są jeszcze jędrne!! Szczególnie podczas tańca miałam wrażenie, że trzęsą się jak galareta:/ Muszę podwoić swoje ćwiczenia na ramiona. innej rady nie ma.
Po trzecie założyłam rajstopy i nogi mi się świeciły jak psu jaja zupełnie niepotrzebnie
Ale może to tylko moje zdanie...
... bo po opublikowaniu kilku zdjęć dostałam od znajomych same pochlebne komentarze
Nigdy jeszcze nie usłyszałam tylu miłych komplementów dotyczących mojego wyglądu :)
Warto było zrzucić te 20 kg Mam ochotę na kolejne 10 kg
Jak w tytule, nadchodzi @
Czuję , że puchnę jak żaba w stawie, naciągam wodę jak gąbka...
Na nic moja dieta. Efekt zerowy:( Jestem podłamana.
Mam ewidentny problem z Wacławem, czyli jedynym męskim przedstawicielem z gatunku manekinowatych w moim sklepie:)
Nie potrafię się z nim dogadać kompletnie!!!
Pracuję nad nim od roku z marnym skutkiem.
Codziennie mu powtarzam:
"Wacek stój prosto!! "
Zero reakcji oczywiście.
Już o skoliozie i przeroście prostaty nie wspomnę!!!
Utrapienie z nim mam nie z tej ziemi:)
Mimo wszystkich wad postawy musze się z nim męczyć i codziennie przebierać.
"Wacek stójże prosto!!!!"
Wtorek. Gdzie tam do piątku...
Śniadanie 8;00 parówka z musztardą
II Śniadanie 11;00 jabłko
Obiad 14;00 sałatka z pomidorów z serem mozarella i sosem czosnkowym
Podwieczorek 17;00 będzie jogurt Sanok brzoskwiniowy z otrębami owsianymi
Kolacja 20;00 będzie pół makreli wędzonej
Nie wiem czy wytrzymam w tym tygodniu z dietą...
A gdzie tam do piątku!!??
Strasznie mnie kusi zjeść jakieś pieczywo:/
Zjadłabym samą bułkę :) Taka pachnącą, chrupiącą... ale mam marzenia:)
Od nowa Polsko Ludowa... :) Białko.
Śniadanie 8;00 2\
2 jajka smażone na pomidorze i cebuli
II Śniadanie 11;00
Jogurt naturalny z otrębami owsianymi.
Obiad 14;00
Serek wiejski. Sok z pomidorów.
Podwieczorek 17;00
Jogurt z otrębami.
Kolacja 20;00
Żurek z pieczarkami. Kanapka z serkiem twarogowym. Kostka gorzkiej czekolady(nie mogłam się powstrzymać)
Teraz jeszcze 30 km na rowerku i zestaw ćwiczeń z Mel B na nogi i ręce , a do tego na deser 50 brzuszków.
Jutro dzień oparty na warzywach gotowanych i surówkach.
Walczymy!!!:)
Koniec dobrego!! Od jutra powrót do II Fazy Diety
Dukana , czyli ostatnim kg mówimy pa pa :)
Mam już dosyć ciągłego myślenia, pisania i gadania o tym , że zostało mi ostatnie 5 kg do zrzucenia!!
Od jutra wracam na stare sprawdzone tory czyli do II fazy Dukana.
Wcześniej stosowałam ja w systemie 4 dni białkowe od pon do czw, 3 dni białko+warzywa w piątek sobotę i niedzielę.
Tym razem zamierzam sobie trochę sprawę ułatwić, ale tez w pewnym sensie utrudnić.
Ułatwić ponieważ zamierzam stosować dzień białkowy i warzywny na przemian co drugi dzień. Chodzi mi głównie o to żeby zbytnio nie obciążyć nerek.
Utrudnię sobie na pewno, bo wcześniej pamiętam robiłam sobie zakupy na kilka dni białkowych później na kilka dnia z warzywami i to było wygodne, a teraz będę musiała robić zakupy częściej. Ale cóż tak trzeba.
Muszę się rozprawić z tymi kilogramami , bo nie daje mi to spokoju.
Czuję, że jak mam wyznaczone dokładne produkty które mogę jeść to się tego trzymam, a jak sobie pozwalam to już po całości:) I cóż z tego , że żołądek dopieszczony skoro czuję się ciężko jakoś tak niedobrze mi i psychicznie cały czas czuję presję i niedosyt.
Dlatego muszę!!! Musze się znowu za siebie ostro wziąć!!
Odpoczęłam po wcześniejszej fazie diety , zregenerowałam siły i teraz muszę zaatakować definitywnie i ostatecznie:)
Wiara czyni cuda. Dam radę!!!:)
Trzymajcie kciuki :)
Before U can love anyone else, learn to love
yourself.
Before U can love anyone else, learn to love yourself.
...dlaczego mam z tym ciągle kłopot?
To jest jak jakieś błędne koło.
Myślałam, że jak zmieni się mój wygląd, życie też zmieni się na lepsze.
Niestety nie jest tak. Czuje się jakaś pokrępowana , zamknięta w klatce własnych niedoskonałości ...
... no nie jestem nadal z siebie dumna
Zrzuciłam ponad 20 kg, a nie mogę sobie poradzić z ostatnimi 4!!
Wkurza mnie to niesamowicie. Musze się jakoś zmobilizować, bo nie da mi to spokoju.
Chcę żeby waga stabilizowała się w granicach 73-75 kg, a nie w granicach 78-79kg!!
Jak znowu zobaczę na wadze 80 kg to się załamię i wszystko szlag trafi.
Chyba zamiast jednego dnia białkowego ... wprowadzę sobie dwa takie dni w tygodniu w poniedziałek i piątek...?
Może to coś da, bo inaczej nigdy nie zrzucę tych kilogramów.
Wczoraj opuściłam ćwiczenia z Mel B. czytałam Grę o tron aż zasnęłam...
Nie jestem z tego dumna
Ale za to dzisiaj rano zrobiłam szybko ćwiczenia na nogi:)
I szybciuśko 20km na rowerku przed pracą, a później piechotą do pracy
Co z tego skoro plus i minus dają nadal jedno wielkie okrągłe ZERO!!!
Przez tą pogodę deszczowa chyba popadam w depresję!!
Na pocieszenie :
Jestem na siebie zła , zła, zła!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
1) Zeżarłam całą czekoladę karmelową, którą dostała na dzień dziecka. Rozpracowałam ją w ciągu trzech dni. Po prostu bliska obecność czekolady w moim otoczeniu nie dawała mi spokoju:) Wiem, że była pyszna i rozkoszowałam się jej smakiem, ale kurcze tak nie może być, przypomnę sobie smak tych wszystkich pyszności i znowu będę sięgała po nie w sklepie, a tego bardzo bym nie chciała. W ten sposób zapewnie sobie jedynie szybki efekt jo jo.
2) Opuszczam się w ćwiczeniach z Mel B, które robiłam codziennie, a teraz zamiast ćwiczyć siedzę godzinami na skypie albo na FB i romansuje... Przecież nie może tak być!! Już było widać taki ładny zarys mięśni na nogach i ramionach , a teraz to wszystko zniknie? Jest jeden plus, stargałam wczoraj ze strychu rowerek stacjonarny i zrobiłam na nim wczoraj 50km. Ale czy to mnie rozgrzesza...? Nadal czuję wyrzuty sumienia.
3)W pierwszej i drugiej fazie Dukana stałą białkową szybką przekąską był jogurt naturalny, którym zaspokajałam głód... teraz kiedy mogę już wprowadzić pieczywo to ono stało się moim głównym pożywieniem. Czuję, że wprowadzam do organizmu za dużo węglowodanów z pieczywa a za mało z warzyw i owoców!! Nie chce mi się wieczorem zrobić sałatki, kiedy łatwiej zjeść kanapkę, dobrze, że chociaż pomidora daję na te kanapki...
4) A dzisiaj moja koleżanka mnie odwiedziła w pracy. Też się odchudza. Zaczynała od mniejszej wagi niż moja ale nosi już spodnie w rozmiarze 38-40!!!Ależ ja poczułam zazdrość i złość!!! Tez tak chcę!! Muszę zacisnąć pasa i spiąć poślady i ogarnąć się:) Nadal przecież nie osiągnęłam zamierzonego celu 75 kg. A dzisiaj na wadze 79kg:( Czekolada poszła w dupę:/
Chcę wyglądać tak: